Przy życiu utrzymywała mnie tylko moja Natalia. Tylko ona ona mogła mnie wskrzesić i uśmiercić. Zatrzymałem wzrok na budynku szpitala, który był bardzo dokładnie widoczny z góry. Oczy zaszły mi mgłą, a jednocześnie łzami. Bicie serca przyśpieszyło. Wziąłem głęboki wdech. Nie mogłem tego zrobić. Natalia nie zostanie wdową przez moją głupotę. Zebrałem się w sobie i przeskoczyłem na drugą stronę balustrady. Ludzie z niedowierzaniem patrzyli na mnie. Przymknąłem na to oko. Przepchałem się przez tłum. Przypomniał mi się ochroniarz przy wejściu. Ale w końcu musiałem stąd zejść bez żadnych interwencji. Mężczyzna spojrzał się na mnie wrogo.
- A pan gdzie? Policja zaraz tu będzie! - darł się w nie bo głosy.
Zlekceważyłem to. Szybkim ciosem powaliłem ochroniarza na ziemię. Wskoczyłem do windy jak poparzony. Czekałem aż metalowe drzwi się zamkną. Zamknąłem oczy, by po chwili odczuć jak zjeżdżam w dół. Trochę to zajęło, bo w końcu wieża Eiffla nie jest taka niska. Gdy tylko wysiadłem szybko pobiegłem do szpitala. Nie wiedziałem czy jest tam Natalia, ale miałem takie przeczucie. Wiatr rozwiewał moje włosy i łzy. W trakcie biegu myślałem co by było gdybym skończył. Co by było z Natalią. Jak ułożyłaby sobie życie beze mnie. Stanąłem przed drzwiami. One rozsunęły się przede mną z zauważalną szybkością. Przed moimi oczami przeszła pielęgniarka. Zatrzymałem ją.
- Przepraszam czy została tu przywieziona Natalia Biała? - miałem trudność z wymówieniem nazwiska ukochanej.
- Natalia Biała... - kobieta mamrotała pod nosem. - Tak wiem już, o którą chodzi. A jest pan kimś z rodziny? - dodała po chwili.
- Tak. Jestem jej mężem. Mógłbym ją zobaczyć?
Kobieta zgodziła się bez wahania. Podała mi numer sali i zniknęła za białą ścianą. Czym prędzej szedłem w stronę pokoju. Co jakiś czas niezdarnie zaczepiałem lekarzy, pielęgniarki i pacjentów. W końcu stanąłem przed drzwiami. W sali panowała ciemność. Obejrzałem się za siebie i wszedłem do środka. Od razu zobaczyłem twarz Natalii skąpaną w mroku. Znów ukazały mi się zapadnięte policzki i kruche ręce. Popłakałem, a powinienem być silny. Włączyłem latarkę w telefonie. Teraz dokładnie ją widziałem. Wyglądała jak... Muszę to powiedzieć. Trup. Wyglądała jak trup. Swoją drżącą rękę położyłem na jej policzku. Był zimny jak stal. Nagle do sali weszła pielęgniarka.
- Przepraszam bardzo, ale pana nie powinno tu być. - oznajmiła stanowczo.
Zacząłem protestować co zdało się na nic. Po przegranej 'bitwie' wyszedłem z sali. Usiadłem na krzesełku. Schowałem twarz w dłonie. Byłem bezsilny.
*Tydzień później*
Dziś Natalia wychodzi do szpitala! Jestem taki szczęśliwy, ponieważ przez ten tydzień ani razu nie mogłem jej zobaczyć. Zabrałem kluczyki z blatu, zamknąłem dom i wsiadłem do pojazdu. Jechałem szybko i chyba złamałem parę przepisów. Ale to się teraz nie liczy. Teraz najważniejsza jest Natalia. Zaparkowałem na parkingu i pobiegłem czym prędzej do sali, w której była Natalia. Stanąłem w drzwiach pokoju. Ona stała tam. Zmarnowana, smutna i nadal blada.
- Cześć aniołku! - chciałem ją pocałować, ale ona odwróciła głowę.
- Przestań. - odsunęła mnie. - Chcę jechać do domu.
- Dobrze. Już jedziemy. - spuściłem głowę w dół.
Zmieszany podążałem za Natalią wzdłuż korytarza. Głowiłem się nad tym czemu taka jest. Nie miła, oschła. Mam nadzieję, że przejdzie jej to. Otworzyłem jej drzwi do auta.
- Sama też bym umiała.
Skrzywiłem się na to. Obszedłem auto w okół i usiadłem na swoim miejscu. Dziewczyna była wpatrzona w szybę. Musnąłem jej odkryte ramię palcem.
- Mówiłam Ci przestań. Nie dotykaj mnie, nic nie mów. - syknęła.
Osłupiałem. Moja łagodna jak baranek żona teraz ma takie odzywki? W milczeniu odpaliłem silnik i jechałem w stronę domu. Zaparkowałem w garażu. Wziąłem podręczne torby Natalii i wszedłem z nią do mieszkania.
*Oczkami Natalii*
Zdjęłam buty i kurtkę. Zgromiłam Neymara wzrokiem i pobiegłam na górę. Tak wyglądało moje zachowanie od czasu straty dziecka. Nie mogłam się pozbierać. Posypałam się na milion drobnych kawałków, których nikt nie umie złożyć do kupy. Odkręciłam wodę w łazience. Zamknęłam ją na klucz. Rozebrałam się i weszłam do gorącej wody. Chciałam zmyć z siebie zapach szpitalnych łóżek i korytarzy. Pewnie się zastanawiacie czemu tak traktuję Neymara? Nie umiem inaczej. Wiem, że on chcę dla mnie jak najlepiej, ale to po prostu mnie w jakiś sposób dobija. Nie chcę tak robić. Nie wiem jak będzie dalej...
------------
Jak będzie dalej wyglądała relacja Natalii i Neymara? Czy dziewczyna pozbiera się po stracie dziecka? :(
Komentujesz = motywujesz ;)
10 komentarzy = 37 rozdział *-*
Ps. Ten rozdział dedykuję mojej przyjaciółce Oli <3 Trzymaj się kochanie! <3
Denny,beznadziejny jak twój ask
OdpowiedzUsuńNie prawda !!!! Jest cudowny !!! Po prostu zazdrościsz !!!!!!!!!!!!!!!!
UsuńDenny to ty jesteś :)
UsuńZajebiste przez wielkie Z.!! ♥..
OdpowiedzUsuńNiech Natalia pozbiera się po stracie dziecka i żeby znowu Ney i ona byli szczęśliwi i też żeby Nati miała drugie dziecko <3.
I zapraszam też do mnie :)
Cudowny kochana ;* Się porobiło.. Myślę, że sie pozbiera po stracie dziecka :( No to czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będą szczęśliwi, że Nati pozbiera się i ponownie będą starać się o drugie dziecko <3
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział, czekam na kolejny :)
kocham ♥
OdpowiedzUsuńKC! ♥
OdpowiedzUsuńWsapianły rozdziałek ♥
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię!
OdpowiedzUsuńPisz jak najszybciej następny *.*
OdpowiedzUsuńCudowny
Cudoooo ! <33
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga ♥!♥!♥!♥!♥!♥!♥!
OdpowiedzUsuńchcę next♥ i nich wszystko będzie już ok!♥!
plissss!
Zapraszam do mnie ---> http://opowiadanianeymara.blogspot.com
Smutny, ale genialny! Niech Natalia bedzie miala drugie dziecko z Neymarem:)
OdpowiedzUsuńSuper blog <3 uwielbiam Neymara dzis wielki mecz
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie spam2506.blogspot.com