- Nie wiem... Wyjmij lód z lodówki. - poprosił mnie.
Szybkim krokiem ruszyłam w stronę kuchni. Otworzyłam zamrażalkę i wzięłam zimne pudełko. Wróciłam do chłopaka i przyłożyłam mu delikatnie woreczek do głowy. Cicho zasyczał, ale po chwili przyzwyczaił się. Ponownie weszłam do kuchni. Tym razem wzięłam apteczkę. Rozłożyła ją na podłodze. Nasączyłam wacik wodą utlenioną i przetarłam twarz piłkarza. Błagalnie się na mnie spojrzał.
- Nie zostaniemy tutaj. Jutro wracamy. - stwierdził.
- A co powiemy jak wrócimy? Będą się przecież pytali czemu tak szybko.
- Pomyślimy później. - wstał i szybko oparł się o ścianę.
- Powoli. Chodź na górę. - wzięłam go pod rękę.
Ostrożnie weszliśmy na górę. Brunet opadł na łóżko i ciężko oddychał.
- Nie widziałeś ich twarzy? Nic kompletnie? - pytałam wpatrując się w szafę.
-Nic. Nie chcę żeby coś ci się stało dlatego wyjeżdżamy. Muszę cię chronić. - po tych słowach złapał mnie za rękę.
Położyłam się obok niego całując jego kark.
*Lotnisko. Godzina 16.45*
Rano wszystko spakowaliśmy. Trochę nam to zajęło, ale w sumie musieliśmy. Tutaj było niebezpiecznie. Zamówiliśmy taksówkę, wpakowaliśmy bagaże i wyjechaliśmy na lotnisko. Ze łzami patrzyłam na krajobraz Paryża. Trochę smutno mi było z tego powodu, że musieliśmy już jechać. Wysiedliśmy z auta. Zabraliśmy walizki i wkroczyliśmy w mury lotniska. Kupiliśmy bilety wcześniej zostawiając bagaże na taśmie. Zajęliśmy miejsca w poczekalni. Położyła głowę na ramieniu Neymara.
- Chcę być już w domu. - zacisnęłam dłoń w pięść.
- Ja też. Spokojnie... Tylko 3 godziny lotu.
Wreszcie po półgodzinnym czekaniu siedzieliśmy na pokładzie samolotu. Leciałam samolotem już 3 raz, ale i tak się bałam. Zawsze coś może się stać. Wolę już o tym nie myśleć. Zasnęłam na kolanach chłopaka czując jak bawi się moimi włosami.
***
- Lądujemy. Zapnij pasy. - szepnął mi do ucha.
Posłusznie wykonałam polecenie. Przetarłam oczy i wyjrzałam przez okienko. W końcu słoneczko, plaże... Tego mi brakowało. Znów ten sam rytuał. Bagaże, kasa i.t.p. Strasznie mi się to nudzi. Pominę już jazdę taksówką...
Stanęłam z uśmiechem przed domem.
- W końcu w naszym królestwie. - Ney pocałował mnie w policzek.
Wzięłam dwie walizki i pewnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi. Neymar szybko je otworzył. Wciągnęłam nosem tak znane mi powietrze. Bardzo się cieszę, że jestem w domu. Zostawiliśmy rozpakowywanie na jutro. Dzisiaj nie mieliśmy już na nic siły. Rozłożyliśmy się tylko na kanapie oglądają telewizję.
*Trzy lata później*
Tyle się zmieniło! Po powrocie z Paryża na drugi dzień zrobiliśmy to. Bardzo się bałam, ale wiedziałam, że w ramionach Neymara jestem bezpieczna. Powtarzaliśmy to chyba każdej nocy. Było cudownie, a owocem naszej miłości była moja ciąża! Na początku trochę się załamałam i spędziłam dzień na płakaniu. Później jednak nastąpiła radość. Ileż to gratulacji ze strony mojej i Neya rodziny się nasłuchaliśmy to nie wiem. Każde z nich wywoływało na mojej twarzy uśmiech. Męczyłam się z moim (jak się okazało) synkiem przez 8 miesięcy. Urodził się wcześniej niż zakładano, ale jakie to ma znaczenie? Najważniejsze, że jest zdrowy i ma rodzinę. Neymar odnosi sukcesy w F.C. Barcelonie. Jestem z niego bardzo dumna. Chodzę z Diego (tak nazwaliśmy synka) na każdy mecz Neya. Teraz dopiero wiem, że życie ma wielki sens. Gdy coś mi nie wychodzi wiem, że mam Diego i mojego męża. Dwóch najlepszych chłopaków w moim życiu. Nie widzę po za nimi świata. Jak wiecie moja historia była zagmatwana. Ale wyszłam z tego, bo ktoś podał mi swoją dłoń. Dziękuję mu za to. Nie muszę wymieniać jego imienia, bo bardzo dobrze go znacie.
Żyje nam się bardzo dobrze. Mamy siebie. Oby tak zostało na długo... Na bardzo długo...
Jeju szkoda , że top koniec. Mam nadzieje, że będziesz pisać następne opo.:)
OdpowiedzUsuńŚliczne ♥
OdpowiedzUsuńWzruszające :'(
OdpowiedzUsuńA co z Davim?
OdpowiedzUsuńSzkoda że już ostatni! :( Bardzo lubilam czytac twojego bloga ^^ ;c ale na szczescie jest Happy End! :)))
OdpowiedzUsuńŚwietny jak zawsze. Szkoda ze koniec. Mam nadzieje na następny blog w twoim wykonaniu . ♥♥♥♥♥♥♥♥:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D*-* *-* *-* *-* *-* *-* *-*
OdpowiedzUsuńOoooooo <3333333 kocham kocham <33333 Szkoda że koniec ale czekam na następny!!!
OdpowiedzUsuńMatko, uwielbiam tego bloga. Szkoda, ze to już koniec. Myślę, że założysz kolejnego i powiadomisz swoich czytelników o tym :*
OdpowiedzUsuńjejku cudown ^^ szkoda ze juz sie skonczyl :/
OdpowiedzUsuńWspaniały <3
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to już koniec :/
wspaniały <3
OdpowiedzUsuńspam2506.blogspot.com
Echh nie przeczytałam tego rozdziału,a nominowałam cię do Liebster Blog Award :/ Jeśli miałabyś ochotę odpowiedzieć to więcej tutaj http://opowiadanie-neymar-marika.blogspot.com/p/liebster-blog-award_28.html :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to już koniec :/
Jezu blog został dodany dawno a dopiero teraz go zauważyłam. Jestem Neymarzete od kurde bardzo dawna. Ta historia była cudowna i czytałam nic lepszego!! Dziękuję ci za tą opowieść. Mogłam odciągnąć się od codziennych czynności i życia. Pozdrawiam i jeszcze raz megaaa gratuluje pomysłu!!😍😍❤❤❤❤💓💓💕💕
OdpowiedzUsuń