poniedziałek, 30 marca 2015

Rozdział 13

Nie mogłam uwierzyć w to co widzę.
- Jak wychodzę a ty ?! A ty już
pieprzysz się z inną laską ! - krzyczałam na niego.
- Przecież nie jesteśmy razem ? - odpowiedział.
- A co było przed moim wyjściem ?! Dałeś mi bukiet czerwonych róż i poprosiłeś, abym została twoją dziewczyną ! Jesteś okropny ! - podeszłam do dziewczyny i złapałam ją za włosy.
- Kim jesteś ?! - zapytałam.
- Ał ! Puść to boli ! -  powiedziała ze łzami.  - Jestem Ola i robie twojemu koledze dobrze, więc nie przeszkadzaj i wyjdź. - krzyknęła.
Spojrzałam jeszcze raz na Neymara. Chciał chwycić mnie za rękę, ale uciekam. Czemu on mi to zrobił ? Miałam racje mówiąc, że chce mnie tylko przelecieć. Do późnego wieczora błąkałam się po ulicach Barcelony. Poszłam do jakiegoś klubu. Tańczyłam do białego rana. Wychodząc z klubu,  pijana upadłam. Ktoś próbował mnie podnieść.
- Zostaw ! - krzyknęłam.
- Nie poznajesz mnie ? Chociaż czemu się dziwić jesteś strasznie pijana. - stwierdziła.
- I co z tego ? No to kim jesteś ? - zapytałam.
- Jestem twoją siostrą ! Chyba pamiętasz jak wyprowadziłam się z domu do swojego chłopaka ?
Chwilowo otrzeźwiałam.
- O Boże. - spojrzałam na nią. - Co ty tu robisz ?
- Opowiem Ci późnej,  a teraz chodź pójdziemy do mnie. - oznajmiła i pomogła i wstać.
Nie pamiętam dalszych wydarzeń, ponieważ urwał mi się film. Obudziłam się wieczorem. Chyba otrzeźwiałam,  ale miałam okropnego kaca. Przyszła Dominika z wodą.
- Dziękuję. Powiedz mi teraz co u Ciebie.
- Mam swoją drugą połowę. Mieszkam z nią tutaj. Ogólnie to jest dobrze.
Nie pytałam je się o szczegóły, bo bardo tego nie lubiła. Zupełnie jak ja. Usiadłam bliżej Dominiki.
- Bardzo za tobą tęskniłam przez te lata.
- Tak bardzo, że nawet nie raczyłaś zadzwonić ? - zapytała mnie.
- Nie wspominaj mi. Teraz musimy to nadrobić.
- Dobrze. Jutro możemy iść na zakupy. Co ty na to ?
- Okey, a teraz jeszcze trochę się prześpie. - oznajmiłam i odpłynęłam.
Rano poczułam zapach naleśników.
- Zaraz śniadanie ! Wstawaj Natalia ! - nakazał głos z kuchni. To chyba Dominika.
- Okey. Dałabyś mi jakieś Ciuchy ? - spytałam.
Dominika przyniosła mi czarne dżinsy i różową bokserke.
- To ja pójdę się umyć. Ja przyjdę to zjem.
Umyłam i ubrałam się. Zrobiłam sobie jeszcze lekki makijaż. Zeszłam na śniadanie,  które zjadłam ze smakiem.
- To może chodźmy teraz na zakupy ? - zaproponowała moja siostra.
- Tylko ja ma mało kasy.
- Pożycze Ci. A teraz ubieraj buty i wychodzimy.
Na piechotę poszłyśmy do centrum handlowego. Kupiłam sobie dwie pary butów, sukienkę, koszulkę, okulary i perfumy.
- To co idziemy ? - spytała Dominika.
- Tak. Bolą mnie już nogi. - stwierdziłam.
Skierowałyśmy się do wyjścia. Przy drzwiach stał on...

-------
Juz 13 rozdział :)
Proszę o szczere opinie :*
6 komentarzy = 14 rozdział


niedziela, 29 marca 2015

Rozdział 12

Rankiem poczułam jak ktoś smyra mnie po ręce. Odwróciłam się na drugi bok. Leżałam na przeciw Neymara tak, że. prawie stykaliśmy się nosami.
- Dzień dobry piękna. Głodna ?
- Nie jestem piękną. - zaprzeczyłam. - No zjadłabym coś. Co proponujesz ?
Chłopak schylił się i z podłogi podniósł tacę ze śniadaniem.
- Chyba lubisz tosty i kakao ? - zapytał z łobuzerskim uśmiechem.
- Dziękuję ! - dałam mu buziaka w policzek.
- Jak wszystkim tak dziękujesz to musze robić Ci więcej przyjemności. - zaczął się śmiać jak opętany.
- Ale ty jesteś głupi. - stwierdziłam i zabrałam się za jedzenie śniadania.
Musze przyznać, że posiłek przygotowany przez Neymara był bardzo dobry.
Zaniosłam tacę do kuchni i zaczęłam szukać Neymara. Nigdzie go nie było.
- Może wyszedł? - pomyślałam.
Wzięłam wczorajsze ubrania i poszłam się umyć. Wyszłam z łazienki.  Neymara chyba nadal nie było. Zeszłam na dół do salonu. Włączyłam sobie telewizor. Drzwi otworzyły się .
Wszedł Neymar z ogromnym bukietem czerwonych róż.
- A więc byłeś w kwiaciarni. Dla kogo róże ? - zapytałam zrezygnowana.
Neymar stanął przede mną.
- Są dla Ciebie. - Pocałował wierz moich dłoni.
- Jakieś święto jest czy co ?
- Nie ma żadnego święta. Po prostu kupiłem Ci róże bo...
- Bo ?
- Bo ja się w Tobie zakochałem. Jesteś idealna. Czuje się przy tobie świetnie mimo, że znamy się dopiero dwa dni. Myślisz, że po co napisałem Ci na mojej koszulce numer telefonu ? Zakochałem się w tobie od razu.
- Ney ! - krzyknęłam i wybiegł z domu.
Nie byłam na to gotowa. On ma pewnie takich dziewczyn na pęczki. Pewnie tylko tak mówi żeby mnie przelecieć. Sama nie wiem czemu tak mówię. W końcu spałam z nim z własnej woli. Postanowiłam jeszcze dzisiaj nie wracać do domu. Poszłam do parku. Włączyłam świeże powietrze, płacząc. A może źle się zachowałam ? Może warto byłoby spróbować ?
W końcu każdy zasługuje na szansę i zrozumienie. Postanowiłam wrócić i przeprosić Neymara za swoje zachowanie. Uśmiechnięta weszłam do domu. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę...

----------
Co zobaczyła Natalia ? :)
7 komentarzy = 13 rozdział ♥


Rozdział 11

Neymar zbliżył się do mnie i lekko musnął swoimi ustami mój policzek. Nagle upadł na ziemie. Za nim stał... Jasiek ?!
- To jest moja dziewczyna ! - kopał go po plecach.
- Zostaw go ty psychopato ! Ja nie jestem twoją dziewczyną ! Wszystko sobie ubzdurałeś ! - wrzeszczałam na niego.
- Ale rękę do majtek pozwoliłam sobie włożyć szmato ? - walnął mnie w twarz.
Upadłam. Na mała chwilę straciłam przytomność. Otworzyłam swoje ciężkie powieki. Widziałam jak Jasiek maltretował Neymara. Boże dlaczego nikogo nie było w parku ?! Dotknęłam swojego nosa. Był cały we krwi. Ponownie zemdlałam. Nie wiem ile czasu minęło, ale się ocknęłam. Neymar siedział przy mnie i głaskał moją dłoń. Jaki on jest delikatny.
- Neymar gdzie ja jestem ? - zapytałam chłopaka.
- Jesteśmy u mnie.
- A co z Jaśkiem ?
- Na szczęście jakaś osoba przechadzała się po parku i zauważyła jak Jasiek mnie bije. Zadzwoniła po policję i złapali go. Powiedziałam, że wezmę Cię do siebie i tak się tu znalazłaś. - odpowiedziałz troską w oczach, w tych swoich pięknych czekoladowych oczach.
- A tobie nic nie jest ? Widziałam co z tobą robił. - rozpłakałam się.
- Cicho... - przytulił mnie. - Ze mną jest wszystko w porządku tylko głowa mnie boli. - oznajmił.
- W takim razie idź się połóż. Świat nie kręci się w okół mnie. Musisz się też zatroskać o siebie. - stwierdziłam.
- Dobra to pójdę się położyć. - odpowiedział, zrobił parę kroków i usadowił się obok mnie.
- Ale Ney... - chłopak przerwał mi.
- Kazałaś mi się położyć, więc leżę, a teraz idź spać. Jesteś zmęczona.
Nie posłuchałam Neymara. Udawałam, że zamknęłam oczy i śpię. Myślałam o rodzicach... Właśnie ! Rodzice ! Oni o niczym nie wiedzą i pewnie bardzo się o mnie martwią ! Nie wiedzą gdzie jestem !
Szybko wstałam z łóżka przez co trochę zakręciło mi się w głowie.
- A ty gdzie się wybierasz ? - zapytał mnie Neymar.
- Moi rodzice pewnie się o mnie martwią ! Nie wiedzą gdzie jestem ! Muszę szybko do nich jechać. - oznajmiłam chłopakowi.
- Poczekaj może najpierw zadzwoń ?
- O tak to dobry pomysł. - wyciągnęłam z torby komórkę i wybrałam numer mamy.
- Halo ? Córeczko gdzie ty jesteś ? My się z tatą tak martwimy ! - nie zdążyłam c powiedzieć, bo telefon wyrwał mi Neymar.
- Dzień dobry jestem chłopakiem Natalii. Dzisiaj ona śpi u mnie. Pożyczę jej ubrania. Jutro odprowadzę ją do domu. - powiedział i rozłączył się.
- Ale ty nie jesteś moim chłopakiem ! - krzyknęłam do niego.
- A co miałem powiedzieć, że cię porwałem, będę katować i jutro oddam do domu ? - uśmiechnął się.
- No niby tak. - odpowiedziałam.
Moja komórka nie dzwoniła do końca dnia. Razem z Neymarem oglądaliśmy filmy. Głowa i nos jeszcze mnie bolały. Nie wierzę, że Jasiek to zrobił. Jest taki okrutny. Od tego wszystkiego znowu łza poleciała mi po poliku. Neymar to zauważył.
- Natalia czemu znów płaczesz ?
- Bo wszystko mi się przypomniało. - wtuliłam się w jego gorący tors.
- Co Ci się przypomniało ? - zapytał.
Powiedziałam chłopakowi wydarzenia związane z Jaśkiem. Neymar bardziej mnie przytulił.
- A to jest skurwysyn. Jak go jeszcze spotkam to tak mu dam wpierdal... - przerwałam mu.
- Nie mów takich rzeczy. To, że on Tobie  i mi zrobił takie świństwo to nie znaczy, że musisz mu oddawać.
- Racja. - odpowiedział.
Obejrzeliśmy jeszcze dwa filmy. Po skończonym seansie poszłam się umyć. Neymar dła mi swoją kuszulk i bokserki. Umyłam i ubrałam się. Wychodząc Neymar wziął mnie na ręce i zaniósł do swojej sypialni.
- Ej, ale ja śpię tam, a po za tym to puść mnie. - nakazałam.
- Śpisz ze mną i koniec. - weszliśmy do jego sypialni.
Była piękna. Czerwono - czarne ściany i wielkie łózko robiło ogromnie dobre wrażenie.
- Podoba Ci się ? - zapytał.
- Jest cudowny !
Ney położył mnie delikatnie na łóżku. Sam wtulił się we mnie i szybko zasnęliśmy.

Oczami Neymara :

Natalia jest cudowna. Ma piękne niebieskie oczy i śliczne kasztanowe włosy. Dzisiaj umówiłem się z nią w parku. Bardzo dużo się o sobie dowiedzieliśmy. Kupiłem jej lody. Ubrudziłem ją nimi przez co ganialiśmy się po parku. Ona przewróciła się i zdarła sobie kolano. Ukucnąłem przy niej. Nie mogłem się oprzeć i delikatnie ustami musnąłem jej policzek, gdy nagle ktoś mocno kopnął mnie w plecy. To był kolega Natali, Jasiek. Dalej już wiecie co się stało.
 Oglądaliśmy filmy przez cały wieczór. Przy jej boku czuję się spełnionoy choć znam ją dopiero dzień, ale czuję jakbym ją znał całe swoje życie. Myślałem, że będzie bardzo protestować. Na szczęście położyła się i nawet pozwoliła mi się przytulić. Razem zasnęliśmy.

-----------------------
Bardzo proszę ! Rozdział 11 :D
Myślę, że jutro napiszę kolejny :*
5 komentarzy = 12 rozdział <3

sobota, 28 marca 2015

Rozdział 10

Popatrzyłam jeszcze raz a koszulkę to co zobaczyłam było niebywałe. Pod podpisem piłkarza widniał napis po portugalsku.
,, Jesteś bardzo ładna. Było by mi miło gdybyś zadzwoniła". Podał swój numer telefonu.
- Taki sławny piłkarz zainteresował się moją osobą ?! - powtarzałam sobie w kółko.
Głupia zapisałam numer w telefonie.
- Przecież i tak do niego nie zadzwonisz ! A nawet jeśli to on nnie odbierze ! Zrozum to dziewczyno ! - przekazywałam to sobie do rozumu.
Weszłam pod kołdrę z telefonem w ręku. Przytuliłam się mocno do poduszki. Usłyszałam sygnał mojego Telefonu. Zaciekawiona spojrzałam na ekran. Właśnie przez przypadek zadzwoniłam do Neymara ?! Wyskoczyłam z łóżka i latałam po pokoju jak głupia. Chłopak odebrał.
- Kto się dobija do mnie w nocy ? - zapytał zachrypniętym głosem.
- Tutaj Natalia. Dziewczyna z meczu. Dałeś mi swoją koszulkę z autografem i numerem telefonu. - odpowiedziałam przerażona.
- Boże to ty ! - zaśmiał się. - Byłem ciekawy czy zadzwonisz. Zrobiłaś mi miłą, nocną niespodziankę. Dziękuję ! - odpowiedział mi.
- To ja już pójdę. - oznajmiłam. - Sorki za telefon.
- Nic się nie stało ! Wręcz przeciwnie ! Miło mi ! Wiesz o że byśmy się jutro spotkali ? zapytał mnie.
Zamurowało mnie. Sławny Neymar chce się ze mną spotkać. Niebywałe.
- Yyy no nie wiem. - odpowiedziałam chłopakowi.
- Nie daj się prosić. Pójdziemy do parku, lepiej się poznamy. Proszę ! - namawiał mnie.
- No dobra, ale tylko na godzinę.
- Bardzo się ciesze. To jutro o 14.30 Ci pasuje ?
- Tak. Cześć ! - odpowiedziałam i rozłączyłam się.
Właśnie umówiłam się na spotkanie z Neymarem. Gwiazdą FC Barcelony. Jak dla mnie to chyba za dużo emocji na jeden dzień. Opadłam na łóżko i zasnęłam.
Obudziłam się o 10.00. Nigdy tak późno nie wstawałam. Może to przez te emocje.
Wstałam z łóżka. Miałam okropny ból gardła. To przez wczorajsze darcie się na stadionie. Po co ja tak wrzeszczałam ?! Weszłam do kuchni, w której siedzieli rodzice.
- Witaj kochanie ! Jak wrażenia po meczu ? - zapytał mnie tata.
- Było super ! A teraz dajcie mi coś do jedzenia. - nakazałam.
- Proszę. - mama podała mi talerz z kanapkami i herbatę.
- Oo dziękuję. To ja idę do siebie. - oznajmiłam.
Usiadłam na balkonie. Pogoda była wspaniała. Słońce od rana mocno grzało, a lekkie powiewy wiatru rozwiewały moje włosy. Po śniadaniu była godzina 11.00. Umyłam sie i zrobilam sobie lokówką loki. Ubrałam kwiecistą sukienkę i czarne baletki. Usta lekko pomalowałam błyszczykiem. Byłam już gotowa na spotkanie z piłkarzem. Jeśli mam być szczera to jest on nawet przystojny,  ale i tak nic do niego nie czuję. Zbliżała się godzina 14.30 wiec wyszłam z domu. Skierowałam się do parku. Nie miałam do niego daleko. Znajdował się on zaledwie trzy ulice dalej. Dotarwszy znalazłam pierwsza lepsza ławkę i Usiadłam. Ktoś od tyłu zasłonil mi oczy.
- Ej co ty robisz ?! - zdenerwowałam się na nieznajomego.
- Spokojnie. Tylko takie żarty. - uśmiechnął się do mnie... Neymar !
- Boże to ty. Nie rób tak więcej. - oznajmiłam.
- Okey, okey. To co przejdziemy się ?
- Tak, chodź.
Dowiedzieliśmy się dużo o sobie. Było mi w jego towarzystwie bardzo miło. Nawet wymieniliśmy się adresami. Później poszliśmy na lody.
- Jaki chcesz smak ? - zapytał mnie chłopak.
- Czekoladowy. - odpowiedziałam i wyjęłam portfel.
- Co ty robisz ? - spytał mnie.
- Płacę za siebie. - odpowiedziałam z powagą.
- Chyba żartujesz - zabrał mi portfel. Ja place i koniec. - powiedział i zapłacił.
- Ale ty jesteś. - udałam obrażoną i odeszłam.
- Hej Natalia poczekaj ! - zatrzymał mnie i podał mi gałkę lodów z portfelem.
- Dziękuję, a pieniądze oddam Ci jeszcze. Zobaczysz ! - zagroziłam mu.
- Haha, ale się Ciebie boje ! - stwierdził i ubrudził mi lodami nos.
- Ej ! Poczekaj no !
Ganialiśmy się po parku budząc się lodami. W pewnej chwili upadłam i zdałam sobie kolano. Łza poleciała mi po poliku.
- Natalia nic ci nie jest ? - przytulił mnie.
Poczułam motylki w brzuchu.
- Trochę mnie boli. - spojrzałam się w jego piękne czekoladowe oczy.
Neymar zbliżył się do mnie i...

------
Co zrobi Neymar ?
5 kom = 11 rozdział :)








piątek, 27 marca 2015

Rozdział 9

- Ma pani szczęście bo nic nie powiedziałem rodzicom. - oznajmił.
- Ale jak to ?
- Pani rodzice nie wiedzą o tym, że ktoś uderzył panią w brzuch.
- Ale czemu nie powiedział pan prawdy ? - zapytałam.
- Widziałem jak się pani denerwowała, a przecież to wiadome, że gdyby rodzice się dowiedzieli to miałaby pani jeszcze gorszą sytuację.
- Boże, dziękuję panu ! - posłałam mu szczery, szeroki uśmiech.
- Nie ma za co. A teraz zaprowadzę panią na szereg badań. Proszę iść za mną. - nakazał.
Badania trwały długo i były wykańczające dla mnie. Tak przez trzy dni. Myślałam, że nie wytrzymam nerwowo. Przez te trzy dni nic mi się nie śniło. Ze swoim lekarzem wymieniałam się tylko słowami ,, dzień dobry ", ,, Co na obiad ? " i ,, Dobranoc". Jedzenie było trochę mdłe. Z rodzicami i Vanessą kontaktowałam się tylko przez telefon. Van mówiła, że Jasiek nie przychodzi do szkoły i w ogóle go nie widuje. Może coś sobie sam przemyśli. Może zrozumie jakie świństwo mi zrobił.
 Nie będę za dużo opowiadać o szpitalu, bo w końcu tu chwile miłe nie były. Po trzech męczących dniach wyszłam z tego piekła. Przyjechali po mnie rodzice z Vanessą.
- Cześć kochana ! - rzuciła się na mnie Van.
- Hej miśka ! - odwzajemniłam uścisk.
Z rodzicami przywitałam się już mniej czule. Gdy ich widziałam to sumienie chciało mnie udusić. Byłam taka podła. Już nigdy ich nie okłamę.
- Jedziemy już ? To miejsce jest okropne. - stwierdziłam.
- Tak, tak. Natalia chodź na chwilę. - zawołała mnie mama.
- O co chodzi ?
- Bo ja już powiedziałam Vanessie, że ona idzie z tobą na mecz Barcelony. - powiedziała.
- Ale ja chciałam się jeszcze zastanowić ! - krzyknęłam. - No, ale dobrze. Właściwie to ona jest najodpowiedniejszym wyborem.
- Czyli nie gniewasz się?
- No, nie. - odpowiedziałam.
- To super ! W takim razie jedziemy ! - odrzekła i pojechaliśmy do domu.
Vanessa siedziała u mnie do wieczora. Było mi z nią bardzo miło. Gadałyśmy i  śmiałyśmy się. Około godziny 21.00 Van musiała wracać do domu. Na 'późną' kolację zrobiłam sobie płatki czekoladowe. Zjadłam i wróciłam do mojej oazy spokoju. Wyjęłam z szafy kopertę z biletami. Spojrzałam na nie.
- Już jutro mecz ! Jak ja się cieszę ! - mówiłam do siebie.
Trzymałam w ręku bilety za parę stówek. Z miejscami VIP. Była strasznie podekscytowana. Zaczęłam przygotowywać sobie ubrania na jutro. Koszulka Barcelony, spodenki, szalik z herbem i napisem ,, Barca " kolczyki Barcelony, bransoletka i jeszcze full cap Barcy. Teraz pewnie myślicie, że ma na tym punkcie bzika i jestem nienormalna. Więc przyznam wam rację. Kocham ten klub nad życie !  Są niepokonani ! Cieszę się z bycia cules. Jestem wręcz z tego dumna. Pomalowałam sobie jeszcze paznokcie. Były granatowo - białe. Później, gdy paznokcie wyschły, poszłam spać.
Rano byłam pełna emocji. Wstałam chyba o 6.00 i zabrałam się za śniadanie. Dzisiaj była sobota, więc nie trzeba było iść do szkoły. Zrobiłam jajka na miękko. Do tego herbata i kanapki z serem. Zawołałam rodziców.
- Chodźcie na śniadanie ! Tylko szybko, bo wystygnie ! - krzyczałam.
Minęło parę minut i rodzice weszli do kuchni.
- Co ty tak wcześnie wstałaś ? - spytała mnie mama.
- A tak jakoś. Jedzcie już ! - nakazałam.
- A ty ? Nie jesz ?
- Ja już zjadłam. - odpowiedziałam. - Teraz idę do Vanessy.
- Okey. - odpowiedzieli i zabrali się do jedzenia.
Weszłam do pokoju. Ubrałam dżinsy i bokserkę. Dzisiaj było bardzo gorąco. Ubrania na mecz spakowałam do torby. Pożegnałam się i poszłam do Vanessy. Van mieszkała 5 minut drogi od mojego domu. Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi przyjaciółka.
- Wejdź, wejdź i nie przejmuj się bałaganem.
- Spoko. - uśmiechnęłam się.
Rozebrałam się i z Vanessą skierowałyśmy się do jej pokoju. Rozmawiałyśmy o meczu. Pokazałam jej bilety.
- Jakie małe cudeńka ! - zrobiła maślane oczy.
- Racja ! - zaczepiłam ją łokciem.
Przebrałyśmy się z Vanessą w stroje na mecz.
Zbliżała się godzina rozgrywki. Camp Nou nie było daleko od nas. Postanowiłyśmy iść pieszo. Stanęłyśmy w kolejce. Ochroniarz wziął od nas bilety. Szłyśmy wzdłuż wielkiego korytarza przyozdobionego zdjęciami F.C.B. Miejsca VIP były bardzo blisko murawy. Byłyśmy bardzo podekscytowane. Muszę też przyznać, że wyglądałyśmy świetnie w tych barcelońskich strojach i dodatkach. Usiadłyśmy na naszych miejscach. Po godzinie mecz się zaczął. Darłyśmy się z Vanessą jak szalone. Ostatecznie Barca wygrała 4:0 z Realem Madryt. Gole strzelał Messi, Suarez, Munir i jakiś Neymar. Podobno to ich nowa gwiazda. Patrzyłyśmy na piłkarzy. Zejście do ich szatni było bardzo blisko naszych miejsc. Krzyczałyśmy do nich, aby dali nam autografy. Jeden z nich ( chyba ten Neymar) popatrzył się na mnie. Potrzedł do mnie i zdjął swoją koszulkę. Muszę przyznać, że kaloryfer miał świetny. Uśmiechnął się do mnie szeroko. Poprosił ochroniarza o markera. Dość długo się podpisywał. Uścisnął moją rękę i dał mi koszulkę. Odchodząc krzyknął do mnie ,, Jesteś śliczna ! ". Zarumieniłam się. Byłam bardzo zaskoczona i podekscytowana tym co się stało.
- Boże Natalia ! Jakie szczęście ! A ja dostałam koszulkę Bartry... - rozmarzyła się.
Wyszłyśmy z Camp Nou. Wracając śmiałyśmy się. Byłyśmy szczęśliwe jak nigdy. Weszłam do domu po cichu, bo rodzice pewnie już spali. Popatrzyłam jeszcze raz a koszulkę to co zobaczyłam było niebywałe...

------------------------------------
Co zobaczyła na koszulce Natalia ?
Milego dnia ! <3
Proszę o komy :D


czwartek, 26 marca 2015

Rozdział 8

- Chyba coś jest nie tak. - zwrócił się do nas lekarz. - Nie chcę pań niepokoić, ale wydaje mi się, że jest to poważny uraz brzucha. Czy mogłaby pani. - zwrócił się do mnie. - Zostać na maksymalnie trzy dni w szpitalu ? - zapytał z powagą.
- No chyba tak. - odpowiedziałam.
-  I chciałbym się jeszcze widzieć z pani rodzicami, bo w końcu nie jest pani pełnoletnia.
- Dobrze, przyprowadzę rodziców.
- Teraz może pani jechać po najpotrzebniejsze rzeczy. Bardzo proszę przyjechać jak najszybciej. Ma pani do zrobienia pełno badań. - oznajmił.
Wyszłyśmy z gabinetu.
- Świetnie! - rozpłakałam się. - Moi rodzice muszą przyjechać do szpitala! A jak będą się pytać co się stało to co im powiem! - pytałam się Vanessy.
- Spokojnie. - przytuliła mnie. - Wszystko będzie dobrze. Najwyżej trochę zmyślimy i twoi rodzice o niczym się nie dowiedzą.
- A potem będę miała wyrzuty sumienia. - otarłam spływającą po moim policzku łzę.
Vanessa już nic nie mówiła. Ponownie zadzwoniła po taksówkę.
- Jak wyjdę ze szpitala to Ci oddam za te taksówki. - uśmiechnęłam się.
- Ta jasne. Nic mi nie będziesz oddawać. - zaprotestowała.
- Zobaczymy.
Przyjechałyśmy i stanęłam zdenerwowana przed drzwiami. Będę musiała kłamać, a później płaczę po nocach z poczucia winy. To jest na prawdę wykańczające. Weszłam do domu i skierowałam się do salonu. Tam zastałam rodziców.
- Właśnie byłam w szpitalu, muszę tam zostać na trzy dni, a wy macie tam jechać ze mną. - powiedziałam prosto z mostu.
Rodzice popatrzyli się na mnie, na siebie i znów na mnie.
- Ale czemu ty byłaś w szpitalu ? - zapytała się mnie mama.
Właśnie tego się bałam. Musiałam coś wymyślić. Coś niezgodnego z prawdą.
- Bo byłam na boisku. Grałam z Vanessą i z jakimiś chłopakami w piłkę. Jeden z nich niechcący uderzył mnie piłką w brzuch.
- Ojej... W takim razie chodź. - kazała tacie wstać. - Jedziemy do szpitala.
- Poczekajcie, muszę zabrać najpotrzebniejsze rzeczy. - powiedziałam i poszłam do siebie.
Wzięłam piżamę, dresy, bluzki, bieliznę i kosmetyczkę. Wróciłam do rodziców.
- Teraz możemy jechać. - oznajmiłam.
- W takim razie chodźcie do samochodu.- nakazał tata.
W aucie była zupełna cisza. Nikt z nikim nie rozmawiał. Nawet radio było wyłączone. Zajechaliśmy w końcu do szpitala. Na parkingu czekała na mnie Vanessa. Rodzice przywitali ją bladymi uśmiechami.
Oni weszli pierwsi, a ja z Van za nimi.
- Co im powiedziałaś ?
- Byłyśmy na boisku i dostałam piłką od jakiegoś chłopaka.
- Bardzo dobre kłamstwo. Tylko, że lekarz zna inną wersję. - skrzywiła się.
Zrobiłam wielkie oczy.
- No właśnie. On wie, że mnie ktoś uderzył. - zaczęłam panikować.
- Zaraz coś wymyślę. - powiedziała Van.
Dziewczyna przemilczała chwilę i zwróciła się do mnie.
- Przyznasz im się, a wiesz czemu ?
- Czemu ?
- Bo nie kłamie się dwa razy. Zobaczysz wyjdzie Ci to na dobre.
- Boże Vanessa ! Co to ma być za pomysł ? Już lepiej ja sama coś wymyślę.
Chociaż w głębi serca chciałam im wyznać prawdę. To było takie trudne...
Ponownie przywitał mnie lekarz i zaprosił rodziców do siebie. Już wiedziałam, że nie ma szans na cud. Całe kłamstwo się wyda. Siedziałyśmy z Vanessą przed gabinetem, chyba 30 minut. Wyszli rodzice i lekarz.
- Zaraz zawołam pielęgniarkę, która zaprowadzi Cię na salę.
- I jak ? - zapytałam rodziców.
- Dobrze, a co ? Coś nie tak ?
- Nie, nie tylko tak pytam. - zdziwiłam się.
Czyżby lekarz nic im nie powiedział? Ale przecież powinien. Widząc humor rodziców to chyba o niczym nie wiedzą.
Podeszła do mnie pielęgniarka.
- Chodź, pójdziemy na salę. - miała bardzo miły uśmiech.
Pożegnałam się z Vanessą i rodzicami, ponieważ oni tam wejść nie mogli. Podążałam za kobietą. Sala była dwuosobowa. Jak na razie byłam tam tylko ja.
- Wypakuj się i połóż, a lekarz zaraz przyjdzie. - powiedziała i wyszła.
Wypakowałam się, włożyłam wszystko do małej szafki i położyłam się. Łóżka troch skrzypiały i były twarde, ale dało się wytrzymać. Przyszedł lekarz.
- Ma pani szczęście bo...

--------------
Co powie lekarz ? :P
Następny rozdział jutro !
Bardzo proszę o komy :D



Rozdział 7

Nie chciałam tego. Nie chciałam żeby mnie całował. Nagle włożył mi rękę do spodni.
- Przestań ! Jesteś nienormalny ! - krzyczałam.
- Cicho ! Przecież tego chcesz !
- Nie chcę, nie chcę. - wyrywałam się chłopakowi.
On zaczął rozpinać mój rozporek. Nie wytrzymałam i z całej siły walnęłam Jaśka w twarz.
- Popieprzyło Cię ? - zapytał cały czerwony.
- Mówiłam żebyś mnie zostawił !
- Ty suko ! - Oddał cios w mój brzuch po czym uciekł.
Zwijałam się na podłodze z bólu. Myślałam, że zaraz umrę. Do domu wbiegła Vanessa.
- Czemu Jasiek tak szybko wybieg... O boże ! Co się tutaj stało ?!
- On chyba chciał mnie zgwałcić ! - wydusiłam z siebie.
- Możesz wstać ? Zadzwonić po karetkę ?
- Nigdzie nie dzwoń ! Zaraz przejdzie. - odrzekłam.
- No dobrze. - przytaknęła. - Przyniosę Ci wody. - powiedziała i weszła do kuchni.
Oparłam się o ścianę. Położyła rękę na brzuchu. Czułam mdłości.
- Proszę. - przyszła Vanessa i podała mi wodę.
Wzięłam jeden łyk, potem drugi, trzeci. Szybko oddałam Vanessie szklankę i pobiegłam do łazienki. Wymiotowałam. Szczególnie krwią co bardzo mnie przeraziło. Wyszłam cała obolała.
- Dziewczyno jak ty wyglądasz ! Nie zostawię cię w takim stanie, a jeszcze nie wiadomo co Ci jest. Masz. - podała mi kurtkę. - Ubieraj się a ja wezwę taksówkę. Pojedziemy do szpitala.
- Nie chcę żadnego szpitala. Zostaję w domu i koniec.
- Nie denerwuj mnie ! Jedziesz i tyle.
Nie chciałam się kłócić z Vanessą więc uległam. Ubrałam się i usiadłam. Razem czekałyśmy na taksówkę.
- A może by tego Jaśka osądzić ? - zapytała.
- Nie. Będę miała jeszcze przez to nieprzyjemności czy coś. Wolę to zostawić w spokoju. Odpowiedziałam przyjaciólcę.
- No dobrze.
Przyjechała taksówka. Pojechałyśmy do szpitala. Vanessa zapłaciła i weszłyśmy. Przywitała nas pielęgniarka.
- Witam. Co się stało ?
- Moja przyjaciółka dostała z pięści w brzuch.
- W takim razie bardzo proszę za mną.
Kobieta zaprowadziła nas do lekarza, który nakazał zrobić USG. Razem z wynikami wróciłyśmy do doktora. Obejrzał zdjęcie.
- Chyba coś jest nie tak...

----------- 
Jak myślicie co się stanie ?
Bardzo proszę o komyy <3 !

środa, 25 marca 2015

Rozdział 6

Tak jak powiedziałam, tak zrobiłam. Nie spałam do rana. Skutkiem tego były całkiem czerwone oczy i  pod nimi wory. Mama rano powiedziała mi, że mam zostać w domu, ponieważ po tych wydarzeniach muszę trochę odetchnąć. Cieszyłam się, bo nie lubiłam szkoły. To było prze ze mnie najbardziej znienawidzone miejsce na ziemi. Około godziny 7.00 zadzwoniłam do Vanessy.
Rozmowa telefoniczna
- Cześć Vanessa !
- Hej. - powiedziała zaspana. - Nie mogłaś zadzwonić później ?
- Cicho ! Jak jeden raz wcześniej wstaniesz to nic się nie stanie. Przyniosłabyś mi dzisiaj notatki z lekcji ?
- Tak, a nie będzie cie ? - spytała.
-  Nie. Jak przyjdziesz po szkole to Ci wszystko opowiem.
- Okey. To ja idę się szykować, bo przez jedną osobę nie chcę mi się spać. - oburzyła się.
- Van... - westchnęłam. - To ja już kończę i nie przeszkadzam ! - rozłączyłam się.
Wcześniej myślałam o tym, abym sama poszła do szkoły, do Vanessy po notatki, ale nie chciałam rozmawiać z Jaśkiem. Przy nim dziwnie się czuję. Wstałam,  wzięłam z biurka laptopa i ponownie się położyłam. Przeglądałam Facebooka. Szczególnie strony ze zdjęciami F.C. Barcelony. Uwielbiam tą drużynę, Jest niesamowita. Wyłączyłam urządzenia i jak zawsze udałam się do kuchni. Zrobiłam sobie naleśniki co zajęło mi trochę czasu. Nie chcę się chwalić, ale gotować umiem bardzo dobrze. Zjadłam ze smakiem i poszłam się ubrać. Założyłam szare dresy, niebieską bluzę z napisem 'Swag' i czrne trampki. Bardzo lubiłam wygodne luźne ciuchy. Włączyłam radio i na cały głos zaczęłam śpiewać. Później zabrałam się za sprzątanie. Poodkurzałam, wytarłam podłogi i pościerałam kurze. Na porządkach czas upłynął mi od 9.00 do 13.00. Za godzinę miała przyjść Vanessa. Zamyśliłam się co przerwał dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć. W drzwiach stanęła Vanessa i... Jasiek ?!
- Cześć wam. - powiedziałam zakłopotana. - Wejdźcie. - zaprosiłam ich ruchem ręki do środka. 
- Ładny masz dom. - odezwał się Jasiek. - I taki czysty.
- Właśnie sprzątałam.
- A czemu Cię nie było w szkole ? - zapytali.
Chciałam żeby tylko Vanessa wiedziała, ale gdybym nie powiedziała Jaśkowi mógły czuć się urażony.
- No, bo... Było włamanie. - wydusiłam z siebie.
- Tutaj ? U ciebie ? - pytała Vanessa.
- No tak. Ale spokojnie. Nic nie ukradł. Wszystko jest na miejscu. - uspokajałam ich.
- A tobie nic nie jest ? - zapytał z troską w głosie Jasiek.
- Nie, nie. Tylko się nie wyspałam.
- Vanessa chodź na słówko. - powiedziałam i pociągnęłam ją za sobą.
Weszłyśmy do mojego pokoju zostawiając Jaśka samego.
- Po co go przyprowadziłaś ? -zdenerwowałam się.
- No martwił się. Chciał cię zobaczyć, a mi było go żal. No wiesz... - tłumaczyła się.
- Dobra nic się nie stało. Masz notatki ? 
- Tak. - podała mi. - Może chodźmy do Jaśka ? Jest tam sam.
- Spoko. - odpowiedziałam i wyszłyśmy.
- Może chcecie herbaty ? - zapytałam.
- Ja poproszę. - powiedziała Vanessa.
- A ty Janek ?
- Nie chcę herbaty. masz może sok ? 
- Tak.
- To soku poproszę. 
Pogadaliśmy trochę na różne tematy. Już nie czułam się przy Jaśku tak nieswojo. Przywykłam do jego obecności. Nagle Vanessie zadzwonił telefon i musiała wyjść. Jasiek patrzył się na mnie.
- Natalia chodź na chwilę. - rzekł.
- No dobrze.
Wyszliśmy z kuchni. 
- Vanessa ja Cię pragnę. Chodź do mnie. - przyciągnął mnie do siebie.
- Janek zostaw !
- No chodź. - dał mi namiętnego całusa w usta.
Nie chciałam tego. Nie chciałam żeby mnie całował. Nagle...

***
Oczami Janka.

Jak dowiedziałem się, że u Natalii było włamanie to różne myśli chodziły mi po głowie. Czy coś jej się stało czy może ktoś nie żyje czy coś. Bardzo dużo miałem tych myśli. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Kamień spadł mi z serca. Później Natalia wzięła Vanessę na słówko. Może chodziło o mnie ? Nie, raczej nie. Jak dziewczyny wyszły, Natalia zrobiła herbatę, a mi nalała soku. Muszę przyznać, że bardzo seksownie wyglądała w dresach i bluzie. To bardzo pasowało do jej charakteru. Gdy Vanessie zadzwonił telefon, postanowiłem wykorzystać sytuację. Wyszliśmy z Natalią z kuchni. Moje uczucie do niej było takie silne, że nie mogłem powstrzymać się od zasmakowania jej ust. Były takie pyszne. Później posunąłem się trochę dalej...

----------------
Jak myślicie co zrobi Janek ? :D 
Dowiecie się w następnym rozdziale :*
Bardzo proszę o komyy <3 !!
 

wtorek, 24 marca 2015

Rozdział 5

Byłam taka szczęśliwa. Po raz pierwszy od siedemnastu lat zobaczę F.C.Barcelonę na żywo ! To na pewno będzie przeżycie nie do zapomnienia. Porozmawiałam z rodzicami na temat meczu. Oni też byli bardzo zadowoleni, ponieważ spełniają moje marzenia. Po otworzeniu koperty ukazały mi się dwa bilety. Zastanawiałam się komu podarować drugi. Myślałam o Vanessie. W końcu to moja przyjaciółka i tak jak ja kocha ten klub. Na pewno nie dam biletu Jaśkowi. Pomyśli, że jestem na coś gotowa, a przecież to jak na razie tylko mój kolega. Tak jak wczoraj odrobiłam lekcje, umyłam się i położyłam się do łóżka. Myślałam nad jutrzejszym dniem. Nadal byłam podekscytowana a emocje roznosiły moją głowę. Z powodu braku snu włożyłam do uszu słuchawki i puściłam zamulające piosenki. Obudziłam się w nocy, ponieważ usłyszałam jak coś się tłucze. Przynajmniej tak mi się wydawało. Przestraszona postanowiłam to sprawdzić. Uchyliłam lekko drzwi wejściowe do mojego pokoju. Nic nie widziałam. Było ciemno. Wyszłam i delikatnie podpierając się ściany szłam wzdłuż korytarza. Zbliżałam się do kuchni, a w niej było okno więc na pewno blask księżyca coś by oświetlił. Spojrzałam na nie. Było wybite. Spanikowana ukucnęłam. Na czworakach przemieściłam się do salonu i jak małe dziecko schowałam się pod stołem. Nie minęła chwila i zobaczyłam poruszającą się postać. Wyjrzałam lekko spod stołu. Osoba miała na sobie kominiarkę, a w ręku trzymała worek. Teraz już na pewno wiedziałam, że to włamywacz. Strach powoli paraliżował każdy centymetr mojego ciała. Osoba zbliżała się do stołu. Sięgnęła kopertę, która leżała na stole.
- O Boże ! Przecież to bilety na mecz ! - krzyczałam do siebie w myślach.
Włamywacz wyjął zawartość. Obejrzał bilety od dołu do góry i bez wahania schował je do worka. Nie mogłam uwierzyć, że właśnie przepadła moja przepustka do spełnienia jednego z największych marzeń. Łzy spływały po moich policzkach. Były pełne rozczarowania i strachu. Chciałam delikatnie się przesunąć, ale niestety uderzyłam głową w stół. Człowiek obejrzał się na przedmiot. Bałam się jak nigdy. W końcu on mógł mnie zabić czy coś. Na wszelki wypadek przypominałam sobie techniki karate, które ćwiczyłam w gimnazjum. Włamywacz ukucnął i zrobił coś czego najbardziej się bałam. Zauważył mnie. Wyciągnął ku mnie rękę.
- Widzę ,że ktoś podgląda moją pracę. - rzekł. - Chodź tutaj. Policzymy się.
Wyskoczyłam jak poparzona spod stołu. Patrzyłam na niego, a on na mnie. Widziałam każdy jego ruch po mimo tego, że jest ciemno. Nagle zobaczyłam wyciągany przez niego nóż. Zupełnie taki sam jak w moim śnie. Chciałam krzyczeć, ale strach nie pozwalał mi na nic. Mężczyzna jak wywnioskowałam po głosie, ruszył w moją stronę. Można powiedzieć, że ganialiśmy się jak małe dzieci po salonie. Zaczęłam głośno tupać. Może rodzice by mnie usłyszeli. Zaczęłam tłuc wazon po wazonie. Musieli się obudzić. Człowieka dziwiło moje zachowanie, ale to dobrze. Nie wiedział czemu to robiłam. Gdyby się zorientował mógłby pójść do ich pokoju, a potem, aż strach pomyśleć co by było. Na szczęście rodzice usłyszeli hałas. Wparowali do salonu.
-  Uważajcie ! - krzyczałam. - On ma nóż.
Tata zaczął bić się z mężczyzną, uważając na ostre narzędzie. Mama dzwoniła po policję. Przynajmniej wydawało mi się, że po policję. Tata powalił przeciwnika na ziemie i odebrał mu nóż. Nie wiedziałam, że jest zdolny do takich rzeczy. Póżniej zadał mu kilka ciosów w twarz co odebrało włamywaczowi przytomność. Zaraz przyjechała policja. Najpierw wzięli mężczyzne do auta, a później starszy policjan chciał spisać zeznania i wezwał mnie do auta. Wszystko dokładnie wytłumaczyłam.
- Dziękuję. - powiedział. - Gdyby jeszcze coś Ci się przypomniało to przyjedź pod ten adres. - Dał mi wizytówkę.Wysiadłam, a wizytówkę podarłam. Nie chciałam, aby coś mi o tym w jakikolwiek sposób przypominało. Bardzo mocno przytuliłam się do taty i rozpłakałam w rękaw jego koszuli. Delikatnie głaskał mnie po głowie.
- Chodź już do domu. Jest zimno.
- Dobrze. - odpowiedziałam i weszłam do mieszkania.
Musiałam uspokoić mamę. Była cała roztrzęsiona. Z resztą tak jak ja. Po chwili do kuchni wszedł tata.
- Na szczęscie policjanci znależli to w jego worku. - pokazał mi kopertę.
- Sprawdź czy tam są bilety.
Ojciec posłuchał i zobaczył czy faktycznie tam są.
- Proszę. - podał mi je. - Schowaj je gdzieś głęboko w szafie. - nakazał i wyszedł.
Mama już się uspokoiła. Kazała mi iść spać, a sama została jeszcze w kuchni. Weszłam do pokoju i położyłam się.
- Na pewno nie zasnę. Za bardzo się boję. - pomyślałam.
----------------------
Wyszedł trochę dłuższy niż się spodziewałam :D
Mam nadzieję, że się podoba :3
Bardzo proszę o komy ! <3333

poniedziałek, 23 marca 2015

Rozdział 4

Po skończonym seansie poszłam do siebie. Spakowałam plecak, umyłam się, porozmawiałam chwilę z tatą. Położyłam się i okryłam kołdrą po czubek głowy. Rankiem zbudziłam się bardzo wcześnie. W domu o dziwo nikogo nie było, a na dworze panowała mgła. Nie zważając na przeszkody losu ubrałam się i zrobiłam sobie śniadanie. Później szybko ubrałam kurtkę i buty. Zabrałam plecak i zamknęłam dom. Szłam ostrożnie. Mgła była na prawdę okropna. Dotarłam na miejsce. Zadzwonił dzwonek. Szybko się rozebrałam i weszłam do swojej klasy. W ławce siedział Jasiek. Był smutny. Podeszłam bliżej.
- Janek coś się stało ?
- Nie. - odpowiedział.
- Gdzie wszyscy ?
- Nie ma ich.
Odwróciłam się i już miałam wychodzić, ale Janek złapał mnie za rękę. Przysunął do siebie i szybko wbił zimne ostrze noża w mój brzuch. Wytrzeszczyłam na chłopaka oczy, nie dowierzając. Osunęłam się na ziemię. Chłopak wybiegł z klasy, a przed moimi oczami nastała ciemność. Szybko się obudziłam. Spojrzałam na swój brzuch, a potem na pogodę. Na szczęście to był tylko sen. Kamień spadł mi z serca. Wstałam, przeciągnęłam się i pewnym krokiem ruszyłam do kuchni. Tata robił naleśniki słuchając radia. Uśmiechnęłam się do siebie.
- Cześć tato. Jak się spało ? - spytałam.
- Wyśmienicie ! Dzisiaj po szkole przyjdź od razu do domu. Musimy coś Ci z mamą wytłumaczyć. - odrzekł.
- Ok. - powiedziałam przerażona.
Bałam się wrócić po szkole do domu. Tata był taki tajemniczy. I jeszcze jakieś tłumaczenia. Myśli plątały mi się po całej głowie. Zjadłam śniadanie i wróciłam do pokoju, aby się ubrać. Założyłam białe dżinsy, koszule w czarno - czerwoną kratkę i fioletowego full capa. Skierowałam się do łazienki. Umyłam zęby, twarz i zrobiłam sobie delikatny makijaż. Szybko chwyciłam plecak i wybiegłam z domu. Nie chciałam natknąć się na tatę. Szybkim krokiem szłam w stronę szkoły. Nuciłam sobie piosenkę i nagle z tyłu zatrąbiło na mnie jakieś auto. Szłam po chodniku, nic nie zrobiłam więc o co tej osobie chodzi. Odwróciłam się i na przednim siedzeniu zobaczyłam Jaśka. Ruchem ręki zapraszał mnie do samochodu. Uległam i wsiadłam do auta.
- Cześć Janek !
- Cześć. To jest moja mama. - wskazał dłonią.
- Dzień dobry. - wydukałam.
- Witaj. Podobno masz na imię Natalia. Miło mi Ci poznać. Janek opowiadał mi o tobie.
Rzuciłam Jankowi wściekłe spojrzenie. Reszta drogi minęła w ciszy. Dojechaliśmy na miejsce.
- Dziękuję za podwózkę i do widzenia ! - powiedziałam trzaskając drzwiami.
Janek zatrzymał mnie przed szatnią.
- Co nie tak ? - zapytał
- Opowiadałeś swojej mamie o mnie ?
- No, ale chyba się nie gniewasz ? - słodko się uśmiechnął.
- Nie, nie. - odpowiedziałam i zaczęłam się rozbierać.
Lekcje minęły dobrze i szybko.
Miałam być w domu zaraz po szkole, więc ubrałam się i ruszyłam w drogę. Zaraz zatrzymał mnie Janek.
- Może się dzisiaj spotkamy ? - zapytał chłopak.
- Nie mogę dzisiaj. Mam do pogadania z rodzicami.
- Coś przeskrobałaś ?
- Nie. A właściwie to nie wiem. Do zobaczenia jutro ! - krzyknęłam i oddaliłam się.
Weszłam do domu. Od razu powitali mnie rodzice. Wzięli moją kurtkę, a ja zdjęłam buty. Weszliśmy do salonu.
- Córeczko... - zaczęła mama. - mamy dla Ciebie prezent. Trochę przed urodzinami, ale jest. - powiedziała i podała mi kopertę.
Otworzyłam i zobaczyłam dwa bilety na mecz F.C.Barcelony. Szczęśliwa jak nigdy, bardzo mocno wyściskałam rodziców.
----------------------
No macie jeszcze 4 rozdział :)
Proszę o komy ! <333

Rozdział 3

Rozmazałam sobie cały makijaż i nie było szans, aby mama tego nie zauważyła. Pewna, że nic już nie zdziałam, otworzyłam drzwi i zdjęłam buty. Mama robiła w kuchni obiad. Zobaczywszy moją twarz zdziwiła się.
- Natalia czy Ty płakałaś ? - zapytała.
- Tak. - odpowiedziałam.
- Ale dlaczego ? Co się stało ? Ktoś Ci coś zrobił ?
- Nie. Po prostu idąc ze szkoły potknęłam się i upadłam. Bardzo mnie bolało i rozpłakałam się. - skłamałam.
- Może pójdziemy do lekarza ? Poczekaj może zrobię Ci okład ?
- Nie mamo. Nie musisz. - wymusiłam uśmiech. - Już mi przechodzi. Zaraz dojdę do siebie.
- No dobrze. - rzekła i zabrała się za przygotowywanie obiadu.
- Idę do pokoju. - oznajmiłam i weszłam do mojego królestwa.
Rzuciłam plecak w kąt pokoju. Opadłam na łóżko. Myślałam o Jaśku i o jego słowach. Nie mogłam zrozumieć czemu po tak krótkim czasie zaproponował mi chodzenie. Przecież to dziwne. Nagle zaczął dzwonić mój telefon. Wstałam i odebrałam.
Rozmowa telefoniczna 
 - Halo ? - odezwałam się pierwsza. - Kto mówi ?
Cześć Natalia. Jasiek z tej strony. Proszę tylko się nie rozłączaj. - prosił chłopak.
- Okey... Co masz mi do powiedzenia ? - zapytałam
- Chciałem Cię przeprosić. Nie miałem zamiaru Cię przestraszyć czy coś. Wybaczysz ?
- No wiesz... A co mi tam. Wybaczam. - odpowiedziałam stanowczo.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę ! - oznajmił. - To może na początek zostalibyśmy dobrymi kolegami ? - spytał bez przekonania.
- Czemu nie. Można spróbować. - znów się zgodziłam. - Przepraszam, ale mama mnie woła. Muszę iść. Do jutra ! - rozłączyłam się.
Znów kogoś okłamałam. Muszę z tym skończyć. Podniosłam plecak z podłogi i wypakowałam książki. Zaczęłam robić lekcje. Po skończonej pracy poszłam do kuchni. Zachciało mi się jeść. Mama poszła na noc do pracy. Zostawiła mi tylko karteczkę z napisem ,, Obiad jest w piekarniku. Kocham Cię ! '' Zajrzałam do jego wnętrza. Okazało się, że na obiad mama przygotowała pizzę. Cieszyłam się, bo to moja ulubiona, niezdrowa potrawa. Po posiłku skierowałam się do salonu. Włączyłam telewizor i jakąś nudną komedię. W połowie filmu do domu wparował tata.
- Cześć kochanie. - powiedział stojąc w progu.
- Cześć tato. Co ty taki szczęśliwy ? - spytałam podejrzliwie.
- Mam dla Ciebie ogromną niespodziankę.
- A jaką ?
- Dowiesz się w swoim czasie. Teraz będziemy z mamą trzymać Cię w niepewności. - uśmiechnął się.
- Ale wy jesteście ! - odpowiedziałam i wróciłam do oglądania filmu.
----------------------------
Bardzo proszę o komentarze :)))

poniedziałek, 9 marca 2015

Rozdział 2

Chłopak zbliżał się do mnie po woli. Gdy był na tyle blisko przyparł mnie do ściany i wypowiedział bardzo zaskakujące słowa.
- Natalia... - zaczął. - Chciałem Ci powiedzieć, że chyba coś do Ciebie czuję. Byłem nie miły w stosunku do Ciebie, bo chciałem żebyś się ode mnie oddalała. Nie chciałem patrzeć na Ciebie, bo rodziło się we mnie jeszcze większe uczucie.
- Janek ja nie wiem co powiedzieć. - denerwowałam się.
- Chcę tylko żebyś mi całkowicie wybaczyła.
- No dobrze. - odpowiedziałam biorąc do ręki szczotkę.
- Zaczekaj. - odebrał mi przedmiot. - Jest jeszcze jedna informacja.
- Dobrze, ale tym razem usiądę. - zsunęłam się na podłogę.
- Może chciałabyś no wiesz... Ze mą chodzić ? - zaproponował.
- My nawet się nie znamy, nie mamy wspólnych pasji... - wymienianie przerwał mi chłopak.
- I co z tego ? Przecież mamy na to czas. - objął mnie w pasie.
- Nie jestem do końca pewna. Jutro dam Ci odpowiedź.
Zmieszany Janek nic już nie odpowiedział. Zabrał mi szczotkę i wskazał na drzwi. Potulnie wyszłam z sali.
- Czy ja coś powiedziałam nie tak ? - powtarzałam sobie pod nosem w drodze do szatni.
Ubrałam się i wyszłam. Ni stąd, ni zowąd zaczęłam płakać. Płakałam i płakałam. Słona ciecz zmoczyła całą moją szyję. Pod koniec drogi ukradkiem zaczęłam się wycierać chusteczką, ale to nic nie pomogło, a nawet pogorszyło sytuacje. Rozmazałam sobie cały makijaż i nie było szans, aby mama tego nie zauważyła.

---------------
Prosiliście mnie więc napisałam jeszcze kawałek :)
Teraz czekajcie na rozdział trzeci, który pojawi się jutroo ! <3
Bardzo proszę o komy ! :D

Rozdział 1

Szybkim krokiem szłam w stronę szkoły. Byłam już spóźniona. Dzisiaj nasza klasa miała poznać nowego kolegę, który przyjechał z Polski.
Przekroczyłam mury szkoły i skierowałam się do szatni. Rozebrałam się. Zauważyłam zbiegowisko ludzi obok drzwi do klasy. Zaciekawiona podeszłam bliżej. Zapytałam się Vanessy, koleżanki z klasy o co chodzi.
- Wszyscy witają się z nowym uczniem. Ma na imię Janek - oznajmiła.
- Dzięki za info. - powiedziałam i odeszłam.
Próbowałam się przepychać, aby przywitać się. Ktoś mnie popchnął i upadłam. Ludzie deptali po mnie i nikt nie raczył mi pomóc. Z trudem wstałam i podniosłam głowę do góry. Stałam na przeciwko nowego kolegi.
- Cześć ! - palnęłam.
- Eee... Cześć. Weź się odsuń, bo chcę wejść do klasy. - powiedział i przechodząc lekko zaczepił mnie barkiem.
Zlekceważyłam to. Może miał zły humor, albo stresował się przed lekcją dlatego tak się zachowuje. Weszłam za nim zamykając drzwi. Usiadłam na swoje miejsce. Patrzyłam na krzątającego się Jana. Nie wiedział gdzie usiąść, ponieważ wszystkie miejsca były zajęte, oprócz wolnego krzesła koło mnie. Zrezygnowany usiadł obok mnie. Czuł się trochę nieswojo. Sama nie wiem czemu. Przecież nic mu nie zrobię. Lekcja minęła szybko i spokojnie. Kątem oka widziałam, że chłopak zachowywał dystans w stosunku do mnie. No cóż, jego sprawa. Teraz miał być wf więc wzięłam strój i rozmawiając z Vanessą o Jaśku szłyśmy w stronę sali gimnastycznej.
- Ale miałaś farta, że z tobą usiadł ! - powiedziała Vanessa z lekką zazdrością.
- No nie wiem. On jest jakiś dziwny. Wydaje mi się, że mnie nie polubił. - odpowiedziałam koleżance.
- No co Ty ! Pewnie jest dla Ciebie taki, ponieważ kieruje się powiedzeniem kto się czubi ten się lubi. - droczyła się ze mną.
- Jak ty coś powiesz to nie wiem czy się śmiać czy płakać. - odpowiedziałam otwierając drzwido damskiej szatni.
Szybko się przebrałam i weszłam na salę. Dzisiaj w planie była siatkówka więc wzięłam pierwszą lepszą piłkę i zaczęłam odbijać ją sobie nad głową. Zaraz po dzwonku przyszedł nauczyciel. Podzielił nas na dwie drużyny i bez rozgrzewki zaczęliśmy grać. Byłam w drużynie z Vanessą przez co było mi raźniej. W przeciwnej drużynie znalazł się Janek. Muszę przyznać, że bardzo dobrze gra. Teraz przyszedł czas na mój serw. Nie chciałam zrobić z siebie gapy przed chłopakiem więc musiałam się postarać. Na szczęście serw udał mi się w stu procentach. Janek odebrał piłkę, dał ją do wystawy swojemu koledze i bardzo mocno skierował ją w pole naszego boiska. Niestety piłka trafiła mnie prosto w twarz. Przewróciłam się i dotknęłam czoła. Sączyła się z niego krew. Usłyszałam krzyki nauczyciela.
- Natalia ! Natalia ! Słyszysz mnie ?!
- Tak. - jąkałam się mówiąc.
- Dasz radę wstać ? - zapytał.
- Chyba. - odpowiedziałam i z pomocą koleżanek podniosłam się z podłogi.
- Zaprowadzę Cię do pielęgniarki, która opatrzy ranę. oznajmił, a ja przytaknęłam.
 Przechodząc obok chłopaków słyszałam Jaśka, który mówił, że należało się jej, bo jest jakaś dziwna. Czyli jednak miałam rację, że mnie nie lubi. Z resztą mogłam się tego domyślić. Prawie nikt oprócz Vanessy nie lubi mnie w tej szkole. Weszliśmy do pokoju pielęgniarki. Wytłumaczyłam z trudem co się stało.
- Dobrze. Teraz opatrzę Ci ranę i założę opatrunek. - wytłumaczyła.
Siedziałam spokojnie na krześle przez dobre dwadzieścia minut.
- Skończyłam. - rzekła. - Możesz iść się przebrać.
Podziękowałam i wyszłam. Vanessa wybiegła do mnie.
- I jak ?! Jak się czujesz ?!- pytała z troską.
- Dobrze, ale trochę mi się kręci w głowie. Idź już na salę. Ja zaraz do Ciebie dołączę tylko się przebiorę. - odpowiedziałam.
Idąc podpierałam się lekko ściany. Nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek, i mocno pociągnął w stronę magazynku. Osoba zamknęła drzwi i zapaliła światło.
- I co ?! Teraz możemy sobie spokojnie porozmawiać. - powiedział Janek.
- Czego ode mnie chcesz ? - zapytałam.
- Nie podobasz mi się. Jesteś dziwa. Jednym słowem masz się stąd wynieść ! - rozkazał.
- Spokojnie ! Po pierwsze to nigdzie się nie wybieram, a po drugie to ie jestem dziwna. Jestem normalna. Przynajmniej od Cibie z pewnością. - odpowiedziałam chłopakowi.
- Jeszcze się przekonamy. - zaczął mnie szarpać.
Nie chciałam być gorsza więc uderzyłam go w twarz, przez co jeszcze bardziej się wkurzył. Naszą 'kłótnię' przerwała nauczycielka, która szukała wuefisty.
- Co się tutaj wyprawia ?! Pierwszy dzień nowego ucznia i już bijatyka ?! - krzyczała. - Żeby mi to było pierwszy i ostatni raz ! Za karę posprzątacie dzisiaj razem salę od biologii. - powiedziała i wyprowadziła nas z pomieszczenia. Szybko uciekłam. Nie miałam zamiaru mówić tego Vanessie, albo rodzicom. Weszłam do sali i usiadłam na krześle, a obok mnie on. Więcej już nie mnie nie zaczepiał. Po lekcjach zgłosiliśmy się do nauczycielki, która nas przyłapała w magazynku. Wytłumaczyła co trzeba zrobić i wręczyła nam szczotki. Nic nie mówiąc zabrałam się do zamiatania. Chłopak stał w miejscu i patrzył na mnie.
- Czego tak stoisz ? Bierz się za robotę. - krzyknęłam do niego.
- Dobrze. - przyłączył się do pracy. - Wiesz, bo ja chciałem Cię przeprosić.
Gdy to usłyszałam to osłupiałam. Po chwili automatycznie mu wybaczyłam, a on się uśmiechnął się.
Nie wiedziałam czemu tak zareagowałam. Chłopak zbliżał się do mnie po woli. Gdy był na tyle blisko przyparł mnie do ściany i wypowiedział bardzo zaskakujące słowa.

----------------
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :)
Bardzo proszę o komentarze :)
Rozdział drugi pojawi się chyba jutro w tych samych godzinach <3







Prolog

 Mam na imię Natalia. Za miesiąc będę obchodzić swoje 17 urodziny. Chodzę do 1 klasy liceum, które mieści się w Barcelonie. Przeprowadziłam się tutaj z rodziną zaraz po narodzeniu mojej siostry Dominiki. Obecnie jest ode mnie o 3 lata młodsza.
 Bardzo lubię grać w piłkę nożną, którą kocham od dziecka, oraz w siatkówkę, którą polubiłam od niedawna. Cieszę się, że mieszkam w Barcelonie, ponieważ mieści się tutaj mój ulubiony klub piłkarski. F.C. Barcelona.
 Ostatnio w szkole pojawiła się wiadomość o nowym uczniu, który prawdobodobnie dojdzie do mojej klasy. Podobno nieznajomy jest z Polski. Może się z nim dogadam i zakoleguje.

----------------
Niedługo pojawi się 1 rozdział :)
Bardzo proszę o komentarze :3

----------------
Głównym bohaterem będzie wcześniej wspomniana Natalia. Później pojawią się pozostali. Mam nadzieję, że moje opowiadanie choć trochę was zaciekawi. Pojawią się nieoczekiwane zwroty akcji, romantyczne i okrutne sytuacje.