Zaparło mi dech w piersiach... Wszystko wyglądało tak pięknie. Camp Nou w kwiatach to rzadki, ale cudowny widok. Po chwili mój wzrok zatrzymał się na samym środku murawy. Tam zobaczyłam Neymara. Miał garnitur czarny jak smoła. Do tego jeszcze ten cudowny, powalający uśmiech... Jak z najpiękniejszej bajki. Nie wiedziałam co mam robić. Byłam w kompletnym szoku. Postanowiłam iść ku chłopakowi. Pod nogami. Myślałam, że z wrażenia zaraz się przewrócę. Musiałam zachować zimną krew. Byłam coraz bliżej i bliżej. W końcu stanęłam obok jego.
- Kochanie co tu się dzieje. - szepnęłam mu do ucha.
- Bierzemy ślub. - musnął mnie swoimi ustami.
Ślub, ślub... Ślub? Teraz, zaraz? Boże ja tutaj się skompromituje. Ucieknę albo coś... Matko... Widziałam zbliżającego się w naszą stronę księdza. Zaczęłam z nerwów ciągnąć Neymara za rękaw.
- Ej spokojnie... Kocham Cię. - powiedział.
Żebyś tylko wiedział jak ja Ciebie kocham... Po krótkich słowach księdza nadszedł czas na przysięgę. Obawiałam się, że nawet słowa nie wymówię.
- Neymarze Da Silva Santos Junior. Czy bierzesz swoją wybrankę Natalię Białą za żonę?
- Tak biorę. - Jego oczy były pełne blasku.
- A czy Ty Natalio Biała bierzesz Neymara za męża?
Otworzyłam usta, ale nic nie odpowiedziałam. Musiałam się uspokoić. Po małej przerwie wznowiłam swoje poczynania.
- Tak biorę. - odetchnęłam z ulgą.
- W takim razie możecie się pocałować.
Neymar schylił głowę. Pocałował z czułością, miłością, szczęściem... Pocałował tak jak nigdy. Wszyscy zaczęli bić brawo. Piłkarze F.C.B, moja rodzina, rodzina Neymara. Popłakałam się.
- Hey Nati nie płacz. - zmartwił się.
- Bo ja mam takie cholerne szczęście. - przytuliłam się do niego.
Zeszłam z już moim mężem z trawnika stadionu. Posypały się gratulacje, prezenty i.t.p. Nie chcieliśmy wesela. Tak postanowiliśmy już wcześniej. Po prostu gdy wszyscy się rozjechali, my także pojechaliśmy do domu. Zdjęłam buty, welon. Chciałam teraz położyć się na łóżku i iść spać.
- Chyba się nie gniewasz za to, że zrobiłem to bez twojej wiedzy? - zaczął całować mnie po szyi.
- Nie. To była najlepsza niespodzianka na świecie. Kocham Cię!
- Ja Ciebie też. Zawsze będę Cię kochał. Do końca moich dni. Zawsze będziesz moją jedyną. Zawsze tylko ty. - pocałował mnie namiętnie.
-------
Mam nadzieję, że się podoba kochani <3
wtorek, 21 kwietnia 2015
niedziela, 19 kwietnia 2015
Rozdział 29
Neymar przybliżył się do moich ust i namiętnie pocałował. Nasze języki wiły się w okół siebie. Po chwili przestaliśmy. Chłopak złapał mnie za ręce.
- Tak bardzo Cię kocham. - szepnął mi do ucha przygryzając jego płatek.
- Ja Ciebie też kocham. - oplotłam ręce na jego szyi.
- Wiesz, że jestem najszczęśliwszy na świecie? Mam tak wspaniałą dziewczynę... - rozmarzył się.
Posłałam mu szczery, ciepły uśmiech.
- Jestem już śpiąca. Idziemy? - wskazałam palcem na drzwi od sypialni.
Oczywiście. - weszliśmy do pokoju.
Rzuciłam się na łóżko. Po chwili piłkarz dołączył do mnie. Położyłam głowę na jego gorącej klatce piersiowej. Neymar pocałował mnie jeszcze w czubek głowy i zasnęliśmy wtuleni w siebie.
Rankiem usłyszałam hałas. Jakby coś spadło. Szybko się zerwałam. Założyłam na siebie szlafrok i zbiegłam na dół nie zważając na jakiekolwiek niebezpieczeństwo. W kuchni moim oczom ukazał się Neymar. Na podłodze leżała patelnia.
- Co tu się stało? - zapytałam z ciekawością.
- No chciałem Ci zrobić śniadanie i tak jakoś to wszystko... - rozłożył ręce.
- Oh Neymar ty gapo. - zaśmiałam się. - Pomogę Ci w sprzątaniu. - oznajmiłam.
- Nie, nie musisz. Wracaj na górę. Ja, posprzątam, zrobię drugi śniadanie i Ci przyniosę. - stwierdził zabierając się za ponowne przygotowania.
- Chyba wiesz, że jestem uparta? - przeciągnęłam się.
- No wiem, wiem. - nawet się na mnie nie spojrzał.
- Dlatego ja zrobię coś do jedzenia, a ty posprzątasz.
Chłopak przekręcił oczami i zabrał się za sprzątanie.
Uśmiechnięta zabrałam się do pracy. Postawiłam na tosty z dżemem i do tego kakao. Razem z Neymarem zabraliśmy się za jedzenie.
- Było pyszne. - pocałował mnie i zebrał brudne naczynia.
- Dziękuję. - odpowiedziałam i poszłam na górę.
Postanowiłam się umyć i ubrać. Wyjęłam z szafy ręczniki. Wchodząc do łazienki zatrzymał mnie Neymar.
- A ja też mogę z Tobą? - zrobił maślane oczka.
- Możesz. - uśmiechnęłam się.
Zadowolony Brazylijczyk wszedł za mną, zamknął drzwi i zaczął mnie rozbierać.
Nadzy weszliśmy pod prysznic. Odkręciłam ciepłą wodę. Wzajemnie myliśmy sobie ciała. Oczywiście nie obyło się bez czułości. Wyszliśmy i wytarliśmy się. Owinięci ręcznikami poszliśmy się ubrać. Postawiłam na miętową dresy, bluzkę na ramiączka i trampki. Neymar natomiast ubrał się w czarne dżinsy, czerwony T-Shirt i air maxy. Dzisiaj nie chciałam ruszać się z domu. Opadłam na kanapę. Sprawdziłam facebooka, instagrama, twittera i inne portale społecznościowe. Nie byłam tam chyba wieki. Po chwili zobaczyłam obok siebie Neymara. Namiętnie mnie całował dotykając mego ciała. Raz po raz przechodziły mnie ciarki. Mierzwiłam palcami jego jeszcze mokre włosy.
- Neymar... - oderwałam się od chłopaka.
- Tak. - spojrzał się na mnie.
Jego oczy były takie wesołe. Pełne radości.
- Jesteśmy już zaręczeni. - zaczęłam. - Myślałeś już o ślubie? Będzie on przed czy po porodzie?
- W sumie to nie wiem. - podrapał się po głowie.
- Możę zaczęlibyśmy o tym myśleć? - zaproponowałam mu.
*Oczkami Neymara*
- Może zaczęlibyśmy o tym myśleć? - zaproponowała mi.
Ja miałem już plan. Nie chciałem jej kłamać, ale musiałem.
- Mamy jeszcze czas. Przecież nic nie jest ustalone. - odpowiedziałem Natalii.
- A ja coś mówiłam o ustalaniu? - powiedziała zdziwiona.
- Nie, nie... - bałem się nic nie wygadać. - Chyba się nie zrozumieliśmy.
- No chyba tak. - uśmiechnęła się.
Miała taki cudny uśmiech. Taki naturalny. Jakby anielski. Nagle zadzwonił mój telefon.
- Zaraz wracam. - powiedziałem.
Rozmowa telefoniczna.
- Halo? - powiedziałem do słuchawki.
- To ja Messi. - przedstawił się piłkarz. - Zmieniłem numer, bo jakiś psychiczny fan znalazł ten poprzedni. - zaczął mi się tłumaczyć.
- Dobra, ale do rzeczy.
- Chodzi o ten ślub. O której mamy być? - zapytał.
- Ślub jest o 14.00, więc dwie godziny przed.
- Okey. To do zobaczenia! - krzyknął Leo i się rozłączył.
Koniec rozmowy telefonicznej.
Wróciłem do dziewczyny.
- Kto dzwonił? - zapytała oglądajć jakiś film w Tv.
- Messi. Podał mi swój nowy numer telefonu.
- Aha. - odpowiedziała i wróciła do oglądania.
Usiadłem z powrotem koło niej. Udawałem, że oglądam razem z nią. Tak na prawdę myślałem o jutrzejszym dniu. Najważniejszym w moim życiu. Dochodziła godzina 16.00. Postanowiłem przygotować obiadokolacje. W moim wykonaniu na stole ukazały się naleśniki z dżemem i kolorową posypką. Zaniosłem jeden talerz dania Natalii.
- Proszę kochanie. - podałem jej naleśniki.
- Mmm. Super pachnie. Ciekawe czy też tak smakuje. - puściła mi oczko.
Spróbowała jeden kęs, drugi, trzeci...
- No, no. - uśmiechnęła się. - Udały Ci się znakomicie. - klasnęła w dłonie.
- To się w takim razie cieszę. A chciałabyś jeszcze coś do picia?
- Tak. Poproszę soku pomarańczowego. - odpowiedziała.
Nalałem w szklankę napoju i zaniosłem jej.Pustą szklankę odstawiła na stolik. Położyła głowę na moim ramieniu i zaczęła bawić się włosami. Tak bardzo ją kocham. Gdy jest przy mnie to świat staje się piękniejszy. O wiele piękniejszy. Jej ciepły głosik - pocieszy. Piękne oczy - uspokoją. Aksamitne usta. - rozweselą. Mógłbym tak wymieniać i wymieniać. Po chwili zauważyłem, że moja ukochana zasnęła. Była godzina 19.34. Zaniosłem ją do sypialni i przykryłem kocem. Tak słodko wygląda jak śpi. Usiadłem koło niej. Cieszyłem się, że w końcu znalazłem taką normalną dziewczynę, która nie leci na kasę i wygląd. A na prawdę taki skarb trudno znaleźć. Po godzinie 20.00 zasnąłem razem z nią.
Rano moja kobieta już nie spała. Patrzyła się na mnie. Pocałowałem ją bardzo namiętnie.
- Najlepsza pobudka ever. - położyłem głowę na poduszkę. Miałem dzisiaj trening na 9.00, a była ósma. Poszedłem się odświeżyć, ubrać i spakować torbę. Wychodząc wstąpiłem jeszcze do sypialni gdzie spała Natalia.
- Zrobiłem na śniadanie tortillę. Są w kuchni na blacie. - odpowiedziałem. -Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. - wymamrotała i nakryła się kołdrą. Wyszedłem i pojechałem na trening. Wchodząc do szatni przywitał mnie Leo i Marc.
- Wszystko już przygotowaliśmy. No tylko jeszcze Ty nam zostałeś. - stwierdził Leo.
- Dziękuję Wam bardzo. Jesteście najlepsi. - uściskałem ich i poszedłem się przebrać.
Wchodząc na murawę Camp Nou nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Barierki ustrojone kwiatami, i różnymi serpentynami. Do przygotowanie został jeszcze ołtarzyk, ławki i inne bzdety. Ale to zajmie nam mało czasu. Trochę się spóźniłem i musiałem zrobić trzy karne kółeczka. Później zagraliśmy mecz, który zakończył się wynikiem 1:0 dla drużyny Messiego. Wszyscy moi koledzy z drużyny zostali. Zaczęliśmy przygotowania.
*Oczkami Natalii*
Obudziłam się wcale nie wyspana. Zdziwiłam się, bo obok mnie nie było Neymara. A no tak mówił, że jedzie na trening. Ehh... Skleroza się kłania. Wstałam, wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się w malinową sukienkę i czarne rzymianki. Zasiadłam wygodnie na krześle w kuchni. Zabrałam się za jedzenie tortilli, którą chyba przygotował Ney. Jaki on jest kochany. W każdym razie mogłam zaliczyć to danie do tych, które się piłkarzowi udają. Było smaczne. Nawet bardzo. Trochę sobie pospałam, bo zegar wskazywał godzinę 12.00.
Usłyszałam w tej chwili dzwonek do drzwi. Spojrzałam przez wizjer. Przed drzwiami stała Shakira! A za nią jeszcze jakaś osoba. Coś potkusiło mnie żeby otworzyć.
- Witam. - próbowałam ukryć zdziwienie.
- Czy to tutaj mieszka Natalia... - Nie umiała wymówić nazwiska, więc ją wyręczyłam.
- Natalia Biała. - uśmiechnęłam się serdecznie.
- To dobrze trafiłyśmy Anto. - odezwała się do swojej koleżanki z tyłu.
- A no, bo my tak bez przedstawienia. Ja jestem Shakira, a to Antonella. Ja jestem pio...- przerwałam jej.
- Wiem jesteś tą sławną piosenkarką, którą uwielbiam. A Ty jesteś Antonella żona Messiego.
- No tak to my. - zachichotały. - Przysłał nas Neymar. Mamy do wypełnienia misję.
- Ale jaką? - zaciekawiłam się.
- Zobaczysz. - weszły do środka.
Miały trzy torebki.
- A możecie mi powiedzieć o co chodzi? - pytałam je.
- Nie. To tajne. - odpowiedziała stanowczo Shakira. Gdzie masz łazienkę?
- Na górze. Chodźcie. - zaprowadziłam je.
- No, no ładna. A teraz masz tą torebkę. - podały mi jedną z trzech. - Ubierz się w to, a jak będziesz gotowa to zawołaj nas. I nie pytaj po co to, bo i tak Ci nie powiemy. - zamknęły się za nimi drzwi.
Po chwili miałam na sobie białą sukienkę. Była do moich kolan. Do tego białe, lakierowane buty. Zawołałam dziewczyny. Weszły szybko i otorzyły szeroko usta.
- Łał. - powiedziały głośno.
Chyba się zaczerwieniłam.
- To teraz makijaż! - krzyknęła piosenkarka. - Anto jest w tym znakomita.
Dziewczyna wyjęła z torby masę kosmetyków i zaczęła mnie malować. Po piętnastu minutach byłam gotowa. Efekt był świetny. Dziewczyną także się podobał. Została jeszcze trzecie torba.
- A w niej co jest?
- Tego dowiesz się na miejscu. - tajemniczo się uśmiechnęły.
- Na miejscu? To my gdzieś idziemy?
- Raczej jedziemy. Zamykaj dom. - nakazała Shakira.
Bez zbędnych sprzeciwów zamknęłam mieszkanie. Wsiadłam do czarnego audi Q5. Podjechałyśmy w ciszy pod Camp Nou.
- Dziewczyny co się tu dzieje?! - byłam już zdenerwowana.
Nic mi nie odpowiedziały tylko zaprowadziły do wejścia. Ochroniarz wpuścił nas do środka. Antonella przed wejściem na murawę wyciągnęła rzecz z ostatniej torebki. Na głowę nałożyła mi welon.
- Dziewczyny co to ma być? - pytałam, ale znalazłam się już na murawie.
Zaparło mi dech w piersiach...
--------------------------
Skończyłam kochani i przepraszam, że wczoraj nie było :(
14 komentarzy = 30 rozdział <3333333
- Tak bardzo Cię kocham. - szepnął mi do ucha przygryzając jego płatek.
- Ja Ciebie też kocham. - oplotłam ręce na jego szyi.
- Wiesz, że jestem najszczęśliwszy na świecie? Mam tak wspaniałą dziewczynę... - rozmarzył się.
Posłałam mu szczery, ciepły uśmiech.
- Jestem już śpiąca. Idziemy? - wskazałam palcem na drzwi od sypialni.
Oczywiście. - weszliśmy do pokoju.
Rzuciłam się na łóżko. Po chwili piłkarz dołączył do mnie. Położyłam głowę na jego gorącej klatce piersiowej. Neymar pocałował mnie jeszcze w czubek głowy i zasnęliśmy wtuleni w siebie.
Rankiem usłyszałam hałas. Jakby coś spadło. Szybko się zerwałam. Założyłam na siebie szlafrok i zbiegłam na dół nie zważając na jakiekolwiek niebezpieczeństwo. W kuchni moim oczom ukazał się Neymar. Na podłodze leżała patelnia.
- Co tu się stało? - zapytałam z ciekawością.
- No chciałem Ci zrobić śniadanie i tak jakoś to wszystko... - rozłożył ręce.
- Oh Neymar ty gapo. - zaśmiałam się. - Pomogę Ci w sprzątaniu. - oznajmiłam.
- Nie, nie musisz. Wracaj na górę. Ja, posprzątam, zrobię drugi śniadanie i Ci przyniosę. - stwierdził zabierając się za ponowne przygotowania.
- Chyba wiesz, że jestem uparta? - przeciągnęłam się.
- No wiem, wiem. - nawet się na mnie nie spojrzał.
- Dlatego ja zrobię coś do jedzenia, a ty posprzątasz.
Chłopak przekręcił oczami i zabrał się za sprzątanie.
Uśmiechnięta zabrałam się do pracy. Postawiłam na tosty z dżemem i do tego kakao. Razem z Neymarem zabraliśmy się za jedzenie.
- Było pyszne. - pocałował mnie i zebrał brudne naczynia.
- Dziękuję. - odpowiedziałam i poszłam na górę.
Postanowiłam się umyć i ubrać. Wyjęłam z szafy ręczniki. Wchodząc do łazienki zatrzymał mnie Neymar.
- A ja też mogę z Tobą? - zrobił maślane oczka.
- Możesz. - uśmiechnęłam się.
Zadowolony Brazylijczyk wszedł za mną, zamknął drzwi i zaczął mnie rozbierać.
Nadzy weszliśmy pod prysznic. Odkręciłam ciepłą wodę. Wzajemnie myliśmy sobie ciała. Oczywiście nie obyło się bez czułości. Wyszliśmy i wytarliśmy się. Owinięci ręcznikami poszliśmy się ubrać. Postawiłam na miętową dresy, bluzkę na ramiączka i trampki. Neymar natomiast ubrał się w czarne dżinsy, czerwony T-Shirt i air maxy. Dzisiaj nie chciałam ruszać się z domu. Opadłam na kanapę. Sprawdziłam facebooka, instagrama, twittera i inne portale społecznościowe. Nie byłam tam chyba wieki. Po chwili zobaczyłam obok siebie Neymara. Namiętnie mnie całował dotykając mego ciała. Raz po raz przechodziły mnie ciarki. Mierzwiłam palcami jego jeszcze mokre włosy.
- Neymar... - oderwałam się od chłopaka.
- Tak. - spojrzał się na mnie.
Jego oczy były takie wesołe. Pełne radości.
- Jesteśmy już zaręczeni. - zaczęłam. - Myślałeś już o ślubie? Będzie on przed czy po porodzie?
- W sumie to nie wiem. - podrapał się po głowie.
- Możę zaczęlibyśmy o tym myśleć? - zaproponowałam mu.
*Oczkami Neymara*
- Może zaczęlibyśmy o tym myśleć? - zaproponowała mi.
Ja miałem już plan. Nie chciałem jej kłamać, ale musiałem.
- Mamy jeszcze czas. Przecież nic nie jest ustalone. - odpowiedziałem Natalii.
- A ja coś mówiłam o ustalaniu? - powiedziała zdziwiona.
- Nie, nie... - bałem się nic nie wygadać. - Chyba się nie zrozumieliśmy.
- No chyba tak. - uśmiechnęła się.
Miała taki cudny uśmiech. Taki naturalny. Jakby anielski. Nagle zadzwonił mój telefon.
- Zaraz wracam. - powiedziałem.
Rozmowa telefoniczna.
- Halo? - powiedziałem do słuchawki.
- To ja Messi. - przedstawił się piłkarz. - Zmieniłem numer, bo jakiś psychiczny fan znalazł ten poprzedni. - zaczął mi się tłumaczyć.
- Dobra, ale do rzeczy.
- Chodzi o ten ślub. O której mamy być? - zapytał.
- Ślub jest o 14.00, więc dwie godziny przed.
- Okey. To do zobaczenia! - krzyknął Leo i się rozłączył.
Koniec rozmowy telefonicznej.
Wróciłem do dziewczyny.
- Kto dzwonił? - zapytała oglądajć jakiś film w Tv.
- Messi. Podał mi swój nowy numer telefonu.
- Aha. - odpowiedziała i wróciła do oglądania.
Usiadłem z powrotem koło niej. Udawałem, że oglądam razem z nią. Tak na prawdę myślałem o jutrzejszym dniu. Najważniejszym w moim życiu. Dochodziła godzina 16.00. Postanowiłem przygotować obiadokolacje. W moim wykonaniu na stole ukazały się naleśniki z dżemem i kolorową posypką. Zaniosłem jeden talerz dania Natalii.
- Proszę kochanie. - podałem jej naleśniki.
- Mmm. Super pachnie. Ciekawe czy też tak smakuje. - puściła mi oczko.
Spróbowała jeden kęs, drugi, trzeci...
- No, no. - uśmiechnęła się. - Udały Ci się znakomicie. - klasnęła w dłonie.
- To się w takim razie cieszę. A chciałabyś jeszcze coś do picia?
- Tak. Poproszę soku pomarańczowego. - odpowiedziała.
Nalałem w szklankę napoju i zaniosłem jej.Pustą szklankę odstawiła na stolik. Położyła głowę na moim ramieniu i zaczęła bawić się włosami. Tak bardzo ją kocham. Gdy jest przy mnie to świat staje się piękniejszy. O wiele piękniejszy. Jej ciepły głosik - pocieszy. Piękne oczy - uspokoją. Aksamitne usta. - rozweselą. Mógłbym tak wymieniać i wymieniać. Po chwili zauważyłem, że moja ukochana zasnęła. Była godzina 19.34. Zaniosłem ją do sypialni i przykryłem kocem. Tak słodko wygląda jak śpi. Usiadłem koło niej. Cieszyłem się, że w końcu znalazłem taką normalną dziewczynę, która nie leci na kasę i wygląd. A na prawdę taki skarb trudno znaleźć. Po godzinie 20.00 zasnąłem razem z nią.
Rano moja kobieta już nie spała. Patrzyła się na mnie. Pocałowałem ją bardzo namiętnie.
- Najlepsza pobudka ever. - położyłem głowę na poduszkę. Miałem dzisiaj trening na 9.00, a była ósma. Poszedłem się odświeżyć, ubrać i spakować torbę. Wychodząc wstąpiłem jeszcze do sypialni gdzie spała Natalia.
- Zrobiłem na śniadanie tortillę. Są w kuchni na blacie. - odpowiedziałem. -Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. - wymamrotała i nakryła się kołdrą. Wyszedłem i pojechałem na trening. Wchodząc do szatni przywitał mnie Leo i Marc.
- Wszystko już przygotowaliśmy. No tylko jeszcze Ty nam zostałeś. - stwierdził Leo.
- Dziękuję Wam bardzo. Jesteście najlepsi. - uściskałem ich i poszedłem się przebrać.
Wchodząc na murawę Camp Nou nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Barierki ustrojone kwiatami, i różnymi serpentynami. Do przygotowanie został jeszcze ołtarzyk, ławki i inne bzdety. Ale to zajmie nam mało czasu. Trochę się spóźniłem i musiałem zrobić trzy karne kółeczka. Później zagraliśmy mecz, który zakończył się wynikiem 1:0 dla drużyny Messiego. Wszyscy moi koledzy z drużyny zostali. Zaczęliśmy przygotowania.
*Oczkami Natalii*
Obudziłam się wcale nie wyspana. Zdziwiłam się, bo obok mnie nie było Neymara. A no tak mówił, że jedzie na trening. Ehh... Skleroza się kłania. Wstałam, wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się w malinową sukienkę i czarne rzymianki. Zasiadłam wygodnie na krześle w kuchni. Zabrałam się za jedzenie tortilli, którą chyba przygotował Ney. Jaki on jest kochany. W każdym razie mogłam zaliczyć to danie do tych, które się piłkarzowi udają. Było smaczne. Nawet bardzo. Trochę sobie pospałam, bo zegar wskazywał godzinę 12.00.
Usłyszałam w tej chwili dzwonek do drzwi. Spojrzałam przez wizjer. Przed drzwiami stała Shakira! A za nią jeszcze jakaś osoba. Coś potkusiło mnie żeby otworzyć.
- Witam. - próbowałam ukryć zdziwienie.
- Czy to tutaj mieszka Natalia... - Nie umiała wymówić nazwiska, więc ją wyręczyłam.
- Natalia Biała. - uśmiechnęłam się serdecznie.
- To dobrze trafiłyśmy Anto. - odezwała się do swojej koleżanki z tyłu.
- A no, bo my tak bez przedstawienia. Ja jestem Shakira, a to Antonella. Ja jestem pio...- przerwałam jej.
- Wiem jesteś tą sławną piosenkarką, którą uwielbiam. A Ty jesteś Antonella żona Messiego.
- No tak to my. - zachichotały. - Przysłał nas Neymar. Mamy do wypełnienia misję.
- Ale jaką? - zaciekawiłam się.
- Zobaczysz. - weszły do środka.
Miały trzy torebki.
- A możecie mi powiedzieć o co chodzi? - pytałam je.
- Nie. To tajne. - odpowiedziała stanowczo Shakira. Gdzie masz łazienkę?
- Na górze. Chodźcie. - zaprowadziłam je.
- No, no ładna. A teraz masz tą torebkę. - podały mi jedną z trzech. - Ubierz się w to, a jak będziesz gotowa to zawołaj nas. I nie pytaj po co to, bo i tak Ci nie powiemy. - zamknęły się za nimi drzwi.
Po chwili miałam na sobie białą sukienkę. Była do moich kolan. Do tego białe, lakierowane buty. Zawołałam dziewczyny. Weszły szybko i otorzyły szeroko usta.
- Łał. - powiedziały głośno.
Chyba się zaczerwieniłam.
- To teraz makijaż! - krzyknęła piosenkarka. - Anto jest w tym znakomita.
Dziewczyna wyjęła z torby masę kosmetyków i zaczęła mnie malować. Po piętnastu minutach byłam gotowa. Efekt był świetny. Dziewczyną także się podobał. Została jeszcze trzecie torba.
- A w niej co jest?
- Tego dowiesz się na miejscu. - tajemniczo się uśmiechnęły.
- Na miejscu? To my gdzieś idziemy?
- Raczej jedziemy. Zamykaj dom. - nakazała Shakira.
Bez zbędnych sprzeciwów zamknęłam mieszkanie. Wsiadłam do czarnego audi Q5. Podjechałyśmy w ciszy pod Camp Nou.
- Dziewczyny co się tu dzieje?! - byłam już zdenerwowana.
Nic mi nie odpowiedziały tylko zaprowadziły do wejścia. Ochroniarz wpuścił nas do środka. Antonella przed wejściem na murawę wyciągnęła rzecz z ostatniej torebki. Na głowę nałożyła mi welon.
- Dziewczyny co to ma być? - pytałam, ale znalazłam się już na murawie.
Zaparło mi dech w piersiach...
--------------------------
Skończyłam kochani i przepraszam, że wczoraj nie było :(
14 komentarzy = 30 rozdział <3333333
sobota, 18 kwietnia 2015
Rozdział 28
Byłam jak zaczarowana. Lazurowe jezioro, lekkie powiewy wiatru... Czy ja jestem w bajce? I jeszcze przy moim boku najwspanialszy chłopak na świecie. Ja mam w to wszystko uwierzyć? Neymar oderwał się od moich ust. Spojrzeliśmy sobie tak głęboko w oczy jak nigdy.
- Kocham Cię. - szepnął mi na ucho. - Nikogo nigdy jeszcze tak mocno nie kochałem. - dodał.
- Ja Ciebie też. I zawsze będę Cię kochać.
Piłkarz złapał moją rękę. Popatrzył się na pierścionek zaręczynowy.
- Nosiłaś go cały czas? - zapytał uśmiechając się.
- Cały czas. - potwierdziłam.
Nic już nie odpowiedział. Wstał i podał mi rękę.
- Chodź mała. Pojedziemy już do domu.
Podniosłam się z ziemi.
- Na barana? - ukucnął.
- Jesteś pewien? - zachichotałam.
- Tak. Chodź!
Usiadłam na jego barkach. Neymar złapał mnie za nogi.
- Wygodnie Ci? - spytał.
- Tak. - schyliłam głowę i pocałowałam chłopaka.
- Za co to?
- Za wszystko.
Byłam bardzo szczęśliwa. Szczęśliwa jak nigdy w swoim życiu. Doszliśmy cicho do auta, które czekało na nas cały czas. Brazylijczyk ponownie ukucnął, a ja z niego zeszłam.
- Ładne miałaś widoki?
- Tak bardzo. - uśmiechnęłam się. - Szkoda tylko, że jest noc i nic nie widać.
Neymar skrzywił się i otworzył mi drzwi do auta. Gdy jechaliśmy do domu zadałam mu pytanie.
- Neymar czemu właśnie ja?
- Ale co Ty?
- No czemu ja jestem z Tobą? W okół jest tyle innych dziewczyn, które marzą o Tobie. Mógłbyś mieć każdą z nich. Dosłownie każą, a jesteś z taką zwykłą... - chłopak przerwał mi kładąc palec na moich ustach.
- Chyba wiesz jaka jest różnica między zauroczeniem, a zakochaniem? - zapytał na co ja przytaknęłam.
- Gdy Cię zobaczyłem pierwszy raz to się zauroczyłem, ale gdy zaczęliśmy się częściej widywać to miałem uczucie zakochanie. Wśród tych wszystkich kobiet Ty byłaś tą moją jedyną. Tym najlepszym wyborem.
Wzruszyłam się jak zawsze w takich chwilach. Te słowa były pełne czułości.
- Ale to zbyt piękne żeby było prawdziwe. - powiedziałam sobie w myśli i zasnęłam na ramieniu chłopaka.
Obudziłam się w nocy. Leżałam na łóżku koło piłkarza. Była pełnia i księżyc pięknie oświetlał sypialnię. Jakoś nie mogłam zasnąć. Postanowiłam wziąć gorącą kąpiel. Wyjęłam z szafy ręczniki i piżamę. Weszłam do łazienki. Odkręciłam wodę i rozebrałam się. Gdy wanna napełniła się prawie do pełna, ostrożnie do niej weszłam. Woda obmywała całe moje ciało. Przymknęłam powieki i zanurzyłam głowę. Leżałam pod nią parę chwil. Wynurzyłam się. Nade mną stał Neymar.
- Co ty tu robisz? Jest środek nocy. - głośno ziewnął.
- Leże sobie w wannie, A co? Zabronisz mi?
- No co ty. A może ja też bym się z Tobą wykąpał.
Przygryzłam wargę.
Chłopak zaczął się rozbierać. Całkiem nagi dołączył do mnie. Popatrzył się na moje piersi. Wyglądał jaby był zahipnotyzowany.
- Ej! - uśmiechnęłam się. - Interesują Cię tylko moje piersi?
- Nie... Ale bardzo je lubię. - wyszczerzył się.
Usiadł koło mnie i objął ramieniem. Zaczęliśmy się całować. Wiedziałam, że chciał to ze mną zrobić.
- Kolejne przyjemności za dziewięć miesięcy. - puściłam mu oczko.
- Muszę tak długo czekać. - westchnął.
Zaczęliśmy się śmiać. Po 30 minutach, gdy woda była już zimna wyszliśmy. Wzajemnie wytarliśmy się ręcznikami. Ja ubrałam swoją piżamę, a Ney założył tylko bokserki. Dotknęłam ręką jego umięśnionej klatki piersiowej.
- Mmm jaki gorący. - oblizałam się.
On za to złapał mój pośladek.
- Mmm jaki miękki. - dostał jakiejś głupawki, a ja z nim.
Wziął mnie na ręce i zaczął się ze mną kręcić.
- Już! Przestań! - krzyczałam jednocześnie się śmiejąc.
Piłkarz posłuchał mnie i postawił na ziemi.
- Wiesz, że masz śliczne oczka?
- Nie. - położyłam dłoń na jego policzku.
Neymar przybliżył się do moich ust i namiętnie pocałował. Nasze języki wiły się w okół siebie.
- Kocham Cię. - szepnął mi na ucho. - Nikogo nigdy jeszcze tak mocno nie kochałem. - dodał.
- Ja Ciebie też. I zawsze będę Cię kochać.
Piłkarz złapał moją rękę. Popatrzył się na pierścionek zaręczynowy.
- Nosiłaś go cały czas? - zapytał uśmiechając się.
- Cały czas. - potwierdziłam.
Nic już nie odpowiedział. Wstał i podał mi rękę.
- Chodź mała. Pojedziemy już do domu.
Podniosłam się z ziemi.
- Na barana? - ukucnął.
- Jesteś pewien? - zachichotałam.
- Tak. Chodź!
Usiadłam na jego barkach. Neymar złapał mnie za nogi.
- Wygodnie Ci? - spytał.
- Tak. - schyliłam głowę i pocałowałam chłopaka.
- Za co to?
- Za wszystko.
Byłam bardzo szczęśliwa. Szczęśliwa jak nigdy w swoim życiu. Doszliśmy cicho do auta, które czekało na nas cały czas. Brazylijczyk ponownie ukucnął, a ja z niego zeszłam.
- Ładne miałaś widoki?
- Tak bardzo. - uśmiechnęłam się. - Szkoda tylko, że jest noc i nic nie widać.
Neymar skrzywił się i otworzył mi drzwi do auta. Gdy jechaliśmy do domu zadałam mu pytanie.
- Neymar czemu właśnie ja?
- Ale co Ty?
- No czemu ja jestem z Tobą? W okół jest tyle innych dziewczyn, które marzą o Tobie. Mógłbyś mieć każdą z nich. Dosłownie każą, a jesteś z taką zwykłą... - chłopak przerwał mi kładąc palec na moich ustach.
- Chyba wiesz jaka jest różnica między zauroczeniem, a zakochaniem? - zapytał na co ja przytaknęłam.
- Gdy Cię zobaczyłem pierwszy raz to się zauroczyłem, ale gdy zaczęliśmy się częściej widywać to miałem uczucie zakochanie. Wśród tych wszystkich kobiet Ty byłaś tą moją jedyną. Tym najlepszym wyborem.
Wzruszyłam się jak zawsze w takich chwilach. Te słowa były pełne czułości.
- Ale to zbyt piękne żeby było prawdziwe. - powiedziałam sobie w myśli i zasnęłam na ramieniu chłopaka.
Obudziłam się w nocy. Leżałam na łóżku koło piłkarza. Była pełnia i księżyc pięknie oświetlał sypialnię. Jakoś nie mogłam zasnąć. Postanowiłam wziąć gorącą kąpiel. Wyjęłam z szafy ręczniki i piżamę. Weszłam do łazienki. Odkręciłam wodę i rozebrałam się. Gdy wanna napełniła się prawie do pełna, ostrożnie do niej weszłam. Woda obmywała całe moje ciało. Przymknęłam powieki i zanurzyłam głowę. Leżałam pod nią parę chwil. Wynurzyłam się. Nade mną stał Neymar.
- Co ty tu robisz? Jest środek nocy. - głośno ziewnął.
- Leże sobie w wannie, A co? Zabronisz mi?
- No co ty. A może ja też bym się z Tobą wykąpał.
Przygryzłam wargę.
Chłopak zaczął się rozbierać. Całkiem nagi dołączył do mnie. Popatrzył się na moje piersi. Wyglądał jaby był zahipnotyzowany.
- Ej! - uśmiechnęłam się. - Interesują Cię tylko moje piersi?
- Nie... Ale bardzo je lubię. - wyszczerzył się.
Usiadł koło mnie i objął ramieniem. Zaczęliśmy się całować. Wiedziałam, że chciał to ze mną zrobić.
- Kolejne przyjemności za dziewięć miesięcy. - puściłam mu oczko.
- Muszę tak długo czekać. - westchnął.
Zaczęliśmy się śmiać. Po 30 minutach, gdy woda była już zimna wyszliśmy. Wzajemnie wytarliśmy się ręcznikami. Ja ubrałam swoją piżamę, a Ney założył tylko bokserki. Dotknęłam ręką jego umięśnionej klatki piersiowej.
- Mmm jaki gorący. - oblizałam się.
On za to złapał mój pośladek.
- Mmm jaki miękki. - dostał jakiejś głupawki, a ja z nim.
Wziął mnie na ręce i zaczął się ze mną kręcić.
- Już! Przestań! - krzyczałam jednocześnie się śmiejąc.
Piłkarz posłuchał mnie i postawił na ziemi.
- Wiesz, że masz śliczne oczka?
- Nie. - położyłam dłoń na jego policzku.
Neymar przybliżył się do moich ust i namiętnie pocałował. Nasze języki wiły się w okół siebie.
piątek, 17 kwietnia 2015
Rozdział 27
Rankiem usłyszałam wycie telewizora. Moja głowa leżała na umięśnionych kolanach Neymara. Przetarłam ręką oczy.
- Ney która godzina? - zapytałam ziewając.
- Aktualnie jest... - spojrzał na zegarek. - 10.30 - piłkarz uśmiechnął się.
Zerwałam się z kanapy.
- Trzeba ogarnąć tu, posprzątać, coś ugotować... - zaczęłam wyliczać.
Chłopak przyciągnął mnie do siebie i spadłam pupą na jego uda.
- Co powiedział lekarz? Masz się nie przemęczać. - powiedział. - Dlatego dziś będziesz miała dzień lenistwa.
- Przecież wiesz, że nie umiem tak siedzieć i nic nie robić. - stwierdziłam.
- Jak to? A ja? Ze mną to już się będziesz nudzić? - naburmuszył się.
- Nic takiego nie powiedziałam. No, ale co mielibyśmy robić?
- A pamiętasz jak mówiłe, że mam dla Ciebie niespodziankę? - puścił mi oczko.
- Już się boję co ty wykombinujesz. - zeszłam z jego kolan.
Podeszłam do lusterka i odsłoniłam brzuch. Był leciutko zaokrąglony. Neymar podszedł do mnie. Położył brodę na moim ramieniu.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że będę miał z tobą dziecko.
Tylko lekko się uśmiechnęłam. Zsunęłam bluzkę na dół. Skierowałam się do kuchni. Wyjęłam miskę, mleko i płatki. Przygotowałam sobie śniadanie, które ze smakiem zjadłam.
- Ej mała! Idź się ładnie ubierz! Choć i tak teraz też wyglądasz seksownie. - krzyknął z salonu.
Wzięłam ręcznik i poszłam się umyć. Wychodząc z łazienki na drodze stanął mi Neymar.
- Mmm... - westchnął.
Pomachałam głową i zaczęłam się śmiać. Podeszłam owinięta ręcznikiem do szafy.
- Może to? Albo to? - wywalałam z szafy swoje ubrania.
- Zanim to coś znajdziesz to minął wieki. Masz. Będzie Ci paskować. - podał mi elegancką, dużą torebkę.
Potrząsnęłam lekko pakunkiem. Kazałam Neymarowi wyjść, by się przebrać. Wyjęłam z torebki śliczną szafirową sukienkę do kolan i czarne baletki.
- Boże ile to kosztowało. - zmartwiłam się.
Przebrałam się w sukienkę i wsunęłam na stopy baletki. Wyszłam z pokoju i zrobiłam groźną minę w kierunku Neymara.
- Nie podoba Ci się? - zrobił maślane oczy.
- Podoba, ale pewnie trochę na nią wydałeś! - lekko się zdenerwowałam.
- Nie kosztowała tak dużo. Po za tym dla Ciebie kupiłbym wszystko. - oznajmił.
- Nie lubię jak ktoś wydaje na mnie dużo pieniędzy. W każdym bądź razie dziękuję Ney. - mocno go przytuliłam.
- Choć już. - złapał mnie za rękę.
Ostrożnie zeszłam po schodach. Wzięłam swoją torebkę, do której spakowałam telefon i portfel. Wyszliśmy z mieszkania. Neymar zamknął dom.
- Patrz jaka śliczna limuzyna. - powiedziałam cichutko.
- Będziesz miała okazję się nią przejechać. - otworzył mi drzwi.
Podziękowałam chłopakowi.
- A daleko jest to miejsce do którego mnie zabierasz? - spytałam.
- W sumie to nie. - popatrzył się na mnie. - Jesteś najpiękniejszą kobietą jaką znam i z jaką jestem.
- Ney... - zaczerwieniłam się.
On tylko się uśmiechnął. Jechaliśmy jeszcze z 10 minut. Neymar znów otworzył mi drzwi. Był tutaj tylko las i piaszczysta dróżka. Teraz się chwilę przejdziemy. W drodze do tajemniczego miejsca żartowaliśmy i śmialiśmy się. Wkrótce stanęłam przed dużym jeziorem. Przy nim była duża altanka, a w środku jacyś ludzie.
- Podejdziemy bliżej. - tajemniczo się uśmiechnął.
Zobaczyłam mamę i tatę! Przy nich była jeszcze jakaś młoda dziewczyna. Obok niej dorosły, silny mężczyzna i niska szczupła kobieta. Rodzice podeszli do mnie. Bardzo mocno mnie przytulili co ja odwzajemniłam.
- Tak bardzo za Wami tęskniłam. - uroniłam parę łez.
- Chcieliśmy Cię z tatą przeprosić. To była najgorsza decyzja w naszym życiu. - stwierdziła moja mama.
- Zabiorę państwu na chwilę córkę.
Podeszliśmy z Neyem bliżej tamtych osób.
- Natalia to jest moja mama, siostra i tata. - przedstawił członków rodziny.
- Bardzo miło mi państwa poznać.
- Po dłuższej rozmowie okazali się być wspaniałymi ludźmi. Bardzo dużo tematów miałam z siostrą Neymara Rafaellą. Po dwóch godzinach wszyscy odjechali oprócz nas. Był już wieczór. Siedzieliśmy z Neymarem na skraju jeziora. Głowę miałam oparte o jego ramię.
- Natalia czy wybaczyłaś mi już do końca? - zapytał.
Spojrzałam się na niego.
- Nie. - odpowiedziałam i lekko zasmuciłam chłopaka. - Żartowałam. - uśmiechnęłam się. - Wybaczyłam Ci już. - spoglądaliśmy sobie w oczy.
Neymar nie mógł się powstrzymać. Wpił się namiętnie w moje usta.
-------------
Pogodzeni!!! Cieszycie się? :**
12 komentarzy = 28 rozdział <3
- Ney która godzina? - zapytałam ziewając.
- Aktualnie jest... - spojrzał na zegarek. - 10.30 - piłkarz uśmiechnął się.
Zerwałam się z kanapy.
- Trzeba ogarnąć tu, posprzątać, coś ugotować... - zaczęłam wyliczać.
Chłopak przyciągnął mnie do siebie i spadłam pupą na jego uda.
- Co powiedział lekarz? Masz się nie przemęczać. - powiedział. - Dlatego dziś będziesz miała dzień lenistwa.
- Przecież wiesz, że nie umiem tak siedzieć i nic nie robić. - stwierdziłam.
- Jak to? A ja? Ze mną to już się będziesz nudzić? - naburmuszył się.
- Nic takiego nie powiedziałam. No, ale co mielibyśmy robić?
- A pamiętasz jak mówiłe, że mam dla Ciebie niespodziankę? - puścił mi oczko.
- Już się boję co ty wykombinujesz. - zeszłam z jego kolan.
Podeszłam do lusterka i odsłoniłam brzuch. Był leciutko zaokrąglony. Neymar podszedł do mnie. Położył brodę na moim ramieniu.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że będę miał z tobą dziecko.
Tylko lekko się uśmiechnęłam. Zsunęłam bluzkę na dół. Skierowałam się do kuchni. Wyjęłam miskę, mleko i płatki. Przygotowałam sobie śniadanie, które ze smakiem zjadłam.
- Ej mała! Idź się ładnie ubierz! Choć i tak teraz też wyglądasz seksownie. - krzyknął z salonu.
Wzięłam ręcznik i poszłam się umyć. Wychodząc z łazienki na drodze stanął mi Neymar.
- Mmm... - westchnął.
Pomachałam głową i zaczęłam się śmiać. Podeszłam owinięta ręcznikiem do szafy.
- Może to? Albo to? - wywalałam z szafy swoje ubrania.
- Zanim to coś znajdziesz to minął wieki. Masz. Będzie Ci paskować. - podał mi elegancką, dużą torebkę.
Potrząsnęłam lekko pakunkiem. Kazałam Neymarowi wyjść, by się przebrać. Wyjęłam z torebki śliczną szafirową sukienkę do kolan i czarne baletki.
- Boże ile to kosztowało. - zmartwiłam się.
Przebrałam się w sukienkę i wsunęłam na stopy baletki. Wyszłam z pokoju i zrobiłam groźną minę w kierunku Neymara.
- Nie podoba Ci się? - zrobił maślane oczy.
- Podoba, ale pewnie trochę na nią wydałeś! - lekko się zdenerwowałam.
- Nie kosztowała tak dużo. Po za tym dla Ciebie kupiłbym wszystko. - oznajmił.
- Nie lubię jak ktoś wydaje na mnie dużo pieniędzy. W każdym bądź razie dziękuję Ney. - mocno go przytuliłam.
- Choć już. - złapał mnie za rękę.
Ostrożnie zeszłam po schodach. Wzięłam swoją torebkę, do której spakowałam telefon i portfel. Wyszliśmy z mieszkania. Neymar zamknął dom.
- Patrz jaka śliczna limuzyna. - powiedziałam cichutko.
- Będziesz miała okazję się nią przejechać. - otworzył mi drzwi.
Podziękowałam chłopakowi.
- A daleko jest to miejsce do którego mnie zabierasz? - spytałam.
- W sumie to nie. - popatrzył się na mnie. - Jesteś najpiękniejszą kobietą jaką znam i z jaką jestem.
- Ney... - zaczerwieniłam się.
On tylko się uśmiechnął. Jechaliśmy jeszcze z 10 minut. Neymar znów otworzył mi drzwi. Był tutaj tylko las i piaszczysta dróżka. Teraz się chwilę przejdziemy. W drodze do tajemniczego miejsca żartowaliśmy i śmialiśmy się. Wkrótce stanęłam przed dużym jeziorem. Przy nim była duża altanka, a w środku jacyś ludzie.
- Podejdziemy bliżej. - tajemniczo się uśmiechnął.
Zobaczyłam mamę i tatę! Przy nich była jeszcze jakaś młoda dziewczyna. Obok niej dorosły, silny mężczyzna i niska szczupła kobieta. Rodzice podeszli do mnie. Bardzo mocno mnie przytulili co ja odwzajemniłam.
- Tak bardzo za Wami tęskniłam. - uroniłam parę łez.
- Chcieliśmy Cię z tatą przeprosić. To była najgorsza decyzja w naszym życiu. - stwierdziła moja mama.
- Zabiorę państwu na chwilę córkę.
Podeszliśmy z Neyem bliżej tamtych osób.
- Natalia to jest moja mama, siostra i tata. - przedstawił członków rodziny.
- Bardzo miło mi państwa poznać.
- Po dłuższej rozmowie okazali się być wspaniałymi ludźmi. Bardzo dużo tematów miałam z siostrą Neymara Rafaellą. Po dwóch godzinach wszyscy odjechali oprócz nas. Był już wieczór. Siedzieliśmy z Neymarem na skraju jeziora. Głowę miałam oparte o jego ramię.
- Natalia czy wybaczyłaś mi już do końca? - zapytał.
Spojrzałam się na niego.
- Nie. - odpowiedziałam i lekko zasmuciłam chłopaka. - Żartowałam. - uśmiechnęłam się. - Wybaczyłam Ci już. - spoglądaliśmy sobie w oczy.
Neymar nie mógł się powstrzymać. Wpił się namiętnie w moje usta.
-------------
Pogodzeni!!! Cieszycie się? :**
12 komentarzy = 28 rozdział <3
środa, 15 kwietnia 2015
Rozdział 26
Słońce całkiem już zaszło za horyzont. Siedziałam na zimnych kafelkach, na tarasie. Myślałam o swojej przyszłości, o swoich planach, marzeniach. O wszystkim czego dokonałam. Muszę przyznać, że niektóre moje decyzje były zadziwiająco dobre, a niektóre... Szkoda gadać. Usłyszałam osobę schodzącą po schodach i kierującą się w moim kierunku. To pewnie Neymar. Chłopak usiadł za mną tak, że opierałam się plecami o jego klatkę piersiową. Słyszałam każdy jego oddech i czułam każde unoszenie klatki piersiowej.
- Natalia... Mam dla Ciebie niespodziankę. - odezwał się po długiej ciszy.
- Jaką? - spytałam.
- Jutro zobaczysz. Tylko ładnie się ubierz.
Przytaknęłam. Neymar musnął swoją dłonią moją szyję. Przeszły mnie ciarki. Zrobił tak jeden raz, drugi, trzeci, czwarty... Było mi nawet przyjemnie, gdyby nie myśl o tym co mówił mi wcześniej. Te słowa nadal krążyły po mojej głowie. Denerwowało mnie to. Nie chciałam o tym myśleć. Chciałam zapomnieć, ale wszystko powracało. Chłopak podniósł się. Złapał mnie za rękę.
- Chodź już. - nakazał.
Bez zbędnych sprzeciwów podążyłam za Neymarem. Prowadził mnie do kuchni. Posadził delikatnie na blacie kuchennym. Spojrzałam na niego. Z każdą chwilą ulegałam mu. To było silniejsze od mojej woli. Złapałam go za nadgarstek. Odskoczył ode mnie z jękiem.
- Przepraszam Cię! - zdenerwowałam się.
- Nic nie szkodzi. Zaraz mi przejdzie. - zsunął się na podłogę, a ja z nim.
Przytulił mnie delikatnie. Trwaliśmy w tym uścisku przez parę minut. Przerwałam tą ciszę.
- Ney... Czy to zrobiłeś przeze mnie ? - zapytałam z ciekawością.
- Tak. Znaczyłaś i znaczysz dla mnie strasznie dużo. Gdy powiedziałaś mi o dziecku to coś mi się uroiło. Ja nie chciałem tak powiedzieć. - po policzku spłynęła mu łza.
- Mam nadzieję, że wiesz, że to było głupie? - pouczałam go.
- Wiem. Ale ja tak bardzo cierpiałem przez to, że Cię straciłem.
Teraz moje wyrzuty sumienia przekraczały moje najśmielsze granice. Bo to wszystko było przeze mnie... Jestem przyczyną złych rzeczy. Myślę, że nie powinno mnie tu być. Bardzo zbierało mi się na płacz. Na wyrzucenie złych emocji. Wyrwałam się z objęć Neymara i pobiegłam do łazienki zamykając drzwi na klucz. Teraz mogłam się spokojnie wypłakać. Poczuć ulgę. Słyszałam jak Neymar dobijał się do drzwi. Nie dziwię mu się. Nawet nie wie czemu tak zareagowałam. Hałasy ucichły. Nastała głucha cisza. Potrzebowałam takiej atmosfery. Położyłam się na podłodze i wpatrywałam się w białą ścianę. Nagle ktoś zaczął grzebać przy zamku. Drzwi uchyliły się. Przede mną stanął Neymar i pokazywał palcem wsuwkę do włosów.
- Szkoła uczy. - zażartował.- Ale teraz na poważnie. Natalia co jest? Wybiegłaś tak nagle. Niczego nie rozumiem. - stwierdził.
- Sam powiedziałeś, że to przeze mnie! Widzisz jaka jestem okropna! Jestem zwykłą zdzirą i suką! - wytarłam łzy rękawem.
- Nie mów tak. To nie jest prawda. Zrobiłem to przez swoją miłość do Ciebie. Pamiętaj, że to nie jest twoja wina. - tłumaczył mi spokojnym cichym głosem.
Spojrzałam na niego z małą ulgą. Po chwili poczułam ból brzucha. Chyba coś było nie tak.
- Natalia ty krwawisz! Natalia! - usłyszałam tylko te słowa i odpłynęłam.
Obudziłam się. Leżałam na łóżku w sypialni u Neya. Pokręciłam głową, przetarłam oczy i wzięłam łyk wody, która stała na stoliku.
- Co się stało? - zadałam sobie pytanie. - Halo! Jest ktoś w tym domu?! - głośno krzyknęłam.
Przybiegł do mnie Neymar. Ukucnął przy łóżku.
- Boże ja tak się przestraszyłem. Na szczęście nic Ci nie jest. - pocałował moją rękę.
- A co miało mi się stać? - posłałam mu lekki uśmiech.
- Zemdlałaś mi! Zaczęłaś krwawić! Myślałam, że poroniłaś! - mówił mi. - Zadzwoniłem po lekarza. Na szczęście to tylko taki mały krwotok czy coś.
Zrobiłam do chłopaka wielkie oczy.
- Matko. - zasłoniłam otwarte usta dłonią.
- Spokojnie. Już jest w porządku. Lekarz mówił żebyś teraz odpoczywała i dużo piła. - wskazał wodę.
- Dobrze. - odpowiedziałam. Mam na coś ochotę. - mrugnęłam do chłopaka. - Zrobimy sobie seans filmowy? - spytałam.
- Z Tobą zawsze. No lekarz mówił żebyś się nie przemęczała, więc chodź. - chciał mnie wziąć na ręce.
- Ney, a twoja ręka? - skrzywiłam się.
- O tam! Wytrzymam.
Neymar wyniósł mnie z sypialni i skierował się do salonu. Położył na kanapie i poszedł wybrać parę filmów.
- No to może takie?
Miałam do wyboru same horrory. Pewnie po to, aby się do niego przytulać. Głośno westchnęłam. Ostatecznie wybrałam 'Silent Hill'. Nie wiedziałam, że będzie to aż tak straszny film. Bardzo mocno przytulałam chłopaka. Po jego uśmiechu można było wywnioskować, że mu się podobało.
- Podobało się? - zapytał mnie po skończonym seansie.
- Mnie nie zbyt, ale Tobie chyba bardzo. - stwierdziłam i zaplotłam ręce na klatce piersiowej.
- Oj tam, oj tam. - piłkarz szeroko się uśmiechnął.
Pogadaliśmy jeszcze chwile, by potem zasnąć na twardej i niewygodnej kanapie.
------------
Mam nadzieję, że się podoba :)
Ponownie proszę każdego kto przeczyta o komentarz ! <3
Następny rozdział będzie zaskakujący ! :DD
- Natalia... Mam dla Ciebie niespodziankę. - odezwał się po długiej ciszy.
- Jaką? - spytałam.
- Jutro zobaczysz. Tylko ładnie się ubierz.
Przytaknęłam. Neymar musnął swoją dłonią moją szyję. Przeszły mnie ciarki. Zrobił tak jeden raz, drugi, trzeci, czwarty... Było mi nawet przyjemnie, gdyby nie myśl o tym co mówił mi wcześniej. Te słowa nadal krążyły po mojej głowie. Denerwowało mnie to. Nie chciałam o tym myśleć. Chciałam zapomnieć, ale wszystko powracało. Chłopak podniósł się. Złapał mnie za rękę.
- Chodź już. - nakazał.
Bez zbędnych sprzeciwów podążyłam za Neymarem. Prowadził mnie do kuchni. Posadził delikatnie na blacie kuchennym. Spojrzałam na niego. Z każdą chwilą ulegałam mu. To było silniejsze od mojej woli. Złapałam go za nadgarstek. Odskoczył ode mnie z jękiem.
- Przepraszam Cię! - zdenerwowałam się.
- Nic nie szkodzi. Zaraz mi przejdzie. - zsunął się na podłogę, a ja z nim.
Przytulił mnie delikatnie. Trwaliśmy w tym uścisku przez parę minut. Przerwałam tą ciszę.
- Ney... Czy to zrobiłeś przeze mnie ? - zapytałam z ciekawością.
- Tak. Znaczyłaś i znaczysz dla mnie strasznie dużo. Gdy powiedziałaś mi o dziecku to coś mi się uroiło. Ja nie chciałem tak powiedzieć. - po policzku spłynęła mu łza.
- Mam nadzieję, że wiesz, że to było głupie? - pouczałam go.
- Wiem. Ale ja tak bardzo cierpiałem przez to, że Cię straciłem.
Teraz moje wyrzuty sumienia przekraczały moje najśmielsze granice. Bo to wszystko było przeze mnie... Jestem przyczyną złych rzeczy. Myślę, że nie powinno mnie tu być. Bardzo zbierało mi się na płacz. Na wyrzucenie złych emocji. Wyrwałam się z objęć Neymara i pobiegłam do łazienki zamykając drzwi na klucz. Teraz mogłam się spokojnie wypłakać. Poczuć ulgę. Słyszałam jak Neymar dobijał się do drzwi. Nie dziwię mu się. Nawet nie wie czemu tak zareagowałam. Hałasy ucichły. Nastała głucha cisza. Potrzebowałam takiej atmosfery. Położyłam się na podłodze i wpatrywałam się w białą ścianę. Nagle ktoś zaczął grzebać przy zamku. Drzwi uchyliły się. Przede mną stanął Neymar i pokazywał palcem wsuwkę do włosów.
- Szkoła uczy. - zażartował.- Ale teraz na poważnie. Natalia co jest? Wybiegłaś tak nagle. Niczego nie rozumiem. - stwierdził.
- Sam powiedziałeś, że to przeze mnie! Widzisz jaka jestem okropna! Jestem zwykłą zdzirą i suką! - wytarłam łzy rękawem.
- Nie mów tak. To nie jest prawda. Zrobiłem to przez swoją miłość do Ciebie. Pamiętaj, że to nie jest twoja wina. - tłumaczył mi spokojnym cichym głosem.
Spojrzałam na niego z małą ulgą. Po chwili poczułam ból brzucha. Chyba coś było nie tak.
- Natalia ty krwawisz! Natalia! - usłyszałam tylko te słowa i odpłynęłam.
Obudziłam się. Leżałam na łóżku w sypialni u Neya. Pokręciłam głową, przetarłam oczy i wzięłam łyk wody, która stała na stoliku.
- Co się stało? - zadałam sobie pytanie. - Halo! Jest ktoś w tym domu?! - głośno krzyknęłam.
Przybiegł do mnie Neymar. Ukucnął przy łóżku.
- Boże ja tak się przestraszyłem. Na szczęście nic Ci nie jest. - pocałował moją rękę.
- A co miało mi się stać? - posłałam mu lekki uśmiech.
- Zemdlałaś mi! Zaczęłaś krwawić! Myślałam, że poroniłaś! - mówił mi. - Zadzwoniłem po lekarza. Na szczęście to tylko taki mały krwotok czy coś.
Zrobiłam do chłopaka wielkie oczy.
- Matko. - zasłoniłam otwarte usta dłonią.
- Spokojnie. Już jest w porządku. Lekarz mówił żebyś teraz odpoczywała i dużo piła. - wskazał wodę.
- Dobrze. - odpowiedziałam. Mam na coś ochotę. - mrugnęłam do chłopaka. - Zrobimy sobie seans filmowy? - spytałam.
- Z Tobą zawsze. No lekarz mówił żebyś się nie przemęczała, więc chodź. - chciał mnie wziąć na ręce.
- Ney, a twoja ręka? - skrzywiłam się.
- O tam! Wytrzymam.
Neymar wyniósł mnie z sypialni i skierował się do salonu. Położył na kanapie i poszedł wybrać parę filmów.
- No to może takie?
Miałam do wyboru same horrory. Pewnie po to, aby się do niego przytulać. Głośno westchnęłam. Ostatecznie wybrałam 'Silent Hill'. Nie wiedziałam, że będzie to aż tak straszny film. Bardzo mocno przytulałam chłopaka. Po jego uśmiechu można było wywnioskować, że mu się podobało.
- Podobało się? - zapytał mnie po skończonym seansie.
- Mnie nie zbyt, ale Tobie chyba bardzo. - stwierdziłam i zaplotłam ręce na klatce piersiowej.
- Oj tam, oj tam. - piłkarz szeroko się uśmiechnął.
Pogadaliśmy jeszcze chwile, by potem zasnąć na twardej i niewygodnej kanapie.
------------
Mam nadzieję, że się podoba :)
Ponownie proszę każdego kto przeczyta o komentarz ! <3
Następny rozdział będzie zaskakujący ! :DD
poniedziałek, 13 kwietnia 2015
Rozdział 25
Zeskoczyłam energicznie z podestu karetki. Ratownicy podnieśli 'łóżko' z Neymarem i pobiegli do szpitala. Ja cały czas podążałam za nimi. Wkroczyłam do izby przyjęć. Jeden lekarzy prosił mnie o zarejestrowanie chłopaka. Wypełniłam kartę. Usiadłam na korytarzu, na chwiejnym plastikowym krzesełku. Podbiegł do mnie lekarz.
- Co się z stało z tym młodym chłopakiem?
- Ja, ja nie wiem. Przyszłam po coś do domu i zobaczyłam go w takim stanie w łazience. - odpowiedziałam zdezorientowana.
- Dziękuję. A czy jest pani z nim rodziną czy coś? - spytał.
- Yyy... - nie wiedziałam co powiedzieć.
Chciałam z nim być, wesprzeć go teraz. Wiem, że na to nie zasługuje, ale ja nie umiem inaczej.
- Jestem jego narzeczoną. - pokazałam pierścionek na palcu.
- W takim razie jak będę coś wiedział to od razu pani przekaże. - oznajmił i odszedł.
Neymar był w szpitalu przez dwa tygodnie. Ja pomimo tego że tak strasznie mnie potraktował siedziałam koło niego. Siedziałam i czekałam aż spojrzy na mnie i powie, że wszystko z nim w porządku. Podczas dwutygodniowego pobytu miał jedną operację, a lekarze cały czas zmieniali mu opatrunek. Ta robota trochę trwała, bo w końcu okaleczył sobie całą rękę. Tak na prawdę mam wyrzuty sumienia. Chyba zrobił to dla mnie. Dlatego, że od niego odeszłam. Ale przecież sam do tego doprowadził.
Rodzice nie dzwonili. Nie chcieli mieć ze mną nic wspólnego. Dla mnie to trudna sytuacja. Bardzo trudna. Vanessa i Dominika dzwoniły do mnie, ale za to od nich odrzucałam połączenia. Nie miałam ochoty im wszystkiego wyjaśniać. Za dużo by było do tłumaczenia.
Weszłam pewnego dnia do sali gdzie leżał Neymar. Podobno się w nocy obudził i krzyczał imię ,, Natalia ''. Niepewnie usiadłam przy jego łóżku. Otworzył powieki.
- Natalia, kochanie... Tęskniłem za tobą. Bardzo tęskniłem. - powiedział.
- To fajnie. - odpowiedziałam bez entuzjazmu.
- Natalia jest jeszcze jedna rzecz. Ja chcę tego dziecka i masz je urodzić jasne? - spytał.
- Teraz tak nagle sobie zdajesz sprawę, że chcesz dziecka?! Szczyt bezczelności! - wykrzyczałam i wybiegłam z sali.
Widziałam, że Ney chciał pobiec za mną, ale lekarz go przytrzymał. Zadzwonił mój telefon. Vanessa.
Rozmowa telefoniczna.
- Cześć. - odezwałam się.
- Co ty sobie wyobrażasz?! Przez całe dwa tygodnie dobijamy Ci się z Domi na komórkę, do domu! Gdzie ty dziewczyno jesteś? - zdenerwowała się.
- Ej Van spokojnie... Jestem na korytarzu w szpitalu. Zaraz zamówię taksówkę i przyjadę do Ciebie. Teraz rozłącz się i cierpliwie na mnie czekaj. Pa. - skończyłam rozmowę.
Koniec rozmowy telefonicznej.
Musiałam ją trochę uspokoić. Z resztą pewnie i tak bardziej się przejęła faktem, że jestem w szpitalu. No trudno. Zadzwoniłam po taksówkę. Wyszłam z budynku i stanęłam na parkingu. Po czasie przyjechało żółte auto. Usiadłam na tylnym siedzeniu, oznajmiłam chłopakowi gdzie jechać i zaplotłam ręce na kolanach. Po dojeździe na miejsce zapłaciłam i zapukałam do drzwi Vanessy. Otworzyła mi przyjaciółka, a przy niej Dominika.
- No to będzie dym... - powiedziała sobie pod nosem.
Skierowały się ze mną do kuchni. Posadziły mnie jak małe dziecko na krześle. One zaś stały nade mną i gromiły mnie spojrzeniem.
- No to czekamy aż nam opowiesz swoją historię.
Westchnęłam tylko głośno i zaczęłam opowiadać. Tak jak wcześniej mówiłam trochę by to zajęło. I rzeczywiście. Siedziałyśmy w kuchni przez dwie godziny.
- No to nas zaskoczyłaś. - stwierdziła Dominika.
Pogadałyśmy jeszcze chwilę. Wypiłam herbatę i poszłam po swoje torby.
- Vanessa ja pojadę spać u Neymara. Jego i tak nie ma, więc mam wolną chatę. Nie będę Ci już zawracać głowy.
- Nie zawracasz. - przekręciła oczami. - A nawet jeśli to jeszcze ja mam dom. - wtrąciła się Dominika.
- I swojego chłopaka. - dodałam. - dobra koniec. Ja idę do domu Neymara. Najwyżej później skorzystam z twojej propozycji.
Pożegnałam się i wyszłam.
Byłam w domu u Neymara przez tydzień. Byłam właśnie w kuchni i usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi. Był to Neymar.
- Ja już wychodzę. - powiedziałam zmieszana.
Chłopak złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. - odpowiedział.
- Nigdzie nie idziesz. Kocham Cię i chcę żebyś została.
- Nie wiem czy mogę Ci zaufać. Jeszcze ty i ta dziewczyna w parku. Zdradzasz mnie prawda ?
- Co ty wygadujesz?! - złapał mój podbródek. - Z resztą chodź. Wytłumaczę Ci. - usiedliśmy w salonie na sofie.
Wszytko sobie wyjaśniliśmy.
- Więc zostajesz ze mną. - stwierdził. - Po za tym nie ma się kto mną zająć. - piłkarz słodko się uśmiechnął.
- Niech Ci będzie. Chodź. - wstałam. - Wypakujemy Cię.
Szczerze?! Byłam na niego cholernie zła, a raczej wściekła. Choć z drugiej strony miałam ochotę się na niego rzucić i wycałować mu całą twarz. Gdy skończyliśmy Neymar uśmiechnął się. Popatrzył na mnie. Jego źrenice powiększyły się.
- Strasznie się za tobą stęskniłem. - stwierdził i zaczął głaskać mnie po policzku.
Odsunęłam się.
- Neymar nie. Nie mam ochoty.
Tak bardzo ciągnęło mnie do tego, aby się z nim pogodzić, ale musiałam być twarda. Chcę żeby postarał się bardziej.
- No dobrze. - trochę się zasmucił.
Wyszłam z pokoju. Poszłam na dwór. Zadzwoniłam do Vanessy, a potem do Dominiki. Wszystko im opowiedziałam. Obie mówiły, abym się pogodziła z chłopakiem. Teraz to już sama nie wiem. Przebaczyć czy nie?
----------------
Doczekaliście się w końcu ;*
Mam nadzieję, że się podoba <3
Pogodzą się czy nie ? ^-^
10 komentarzy = 26 rozdział <3
- Co się z stało z tym młodym chłopakiem?
- Ja, ja nie wiem. Przyszłam po coś do domu i zobaczyłam go w takim stanie w łazience. - odpowiedziałam zdezorientowana.
- Dziękuję. A czy jest pani z nim rodziną czy coś? - spytał.
- Yyy... - nie wiedziałam co powiedzieć.
Chciałam z nim być, wesprzeć go teraz. Wiem, że na to nie zasługuje, ale ja nie umiem inaczej.
- Jestem jego narzeczoną. - pokazałam pierścionek na palcu.
- W takim razie jak będę coś wiedział to od razu pani przekaże. - oznajmił i odszedł.
Neymar był w szpitalu przez dwa tygodnie. Ja pomimo tego że tak strasznie mnie potraktował siedziałam koło niego. Siedziałam i czekałam aż spojrzy na mnie i powie, że wszystko z nim w porządku. Podczas dwutygodniowego pobytu miał jedną operację, a lekarze cały czas zmieniali mu opatrunek. Ta robota trochę trwała, bo w końcu okaleczył sobie całą rękę. Tak na prawdę mam wyrzuty sumienia. Chyba zrobił to dla mnie. Dlatego, że od niego odeszłam. Ale przecież sam do tego doprowadził.
Rodzice nie dzwonili. Nie chcieli mieć ze mną nic wspólnego. Dla mnie to trudna sytuacja. Bardzo trudna. Vanessa i Dominika dzwoniły do mnie, ale za to od nich odrzucałam połączenia. Nie miałam ochoty im wszystkiego wyjaśniać. Za dużo by było do tłumaczenia.
Weszłam pewnego dnia do sali gdzie leżał Neymar. Podobno się w nocy obudził i krzyczał imię ,, Natalia ''. Niepewnie usiadłam przy jego łóżku. Otworzył powieki.
- Natalia, kochanie... Tęskniłem za tobą. Bardzo tęskniłem. - powiedział.
- To fajnie. - odpowiedziałam bez entuzjazmu.
- Natalia jest jeszcze jedna rzecz. Ja chcę tego dziecka i masz je urodzić jasne? - spytał.
- Teraz tak nagle sobie zdajesz sprawę, że chcesz dziecka?! Szczyt bezczelności! - wykrzyczałam i wybiegłam z sali.
Widziałam, że Ney chciał pobiec za mną, ale lekarz go przytrzymał. Zadzwonił mój telefon. Vanessa.
Rozmowa telefoniczna.
- Cześć. - odezwałam się.
- Co ty sobie wyobrażasz?! Przez całe dwa tygodnie dobijamy Ci się z Domi na komórkę, do domu! Gdzie ty dziewczyno jesteś? - zdenerwowała się.
- Ej Van spokojnie... Jestem na korytarzu w szpitalu. Zaraz zamówię taksówkę i przyjadę do Ciebie. Teraz rozłącz się i cierpliwie na mnie czekaj. Pa. - skończyłam rozmowę.
Koniec rozmowy telefonicznej.
Musiałam ją trochę uspokoić. Z resztą pewnie i tak bardziej się przejęła faktem, że jestem w szpitalu. No trudno. Zadzwoniłam po taksówkę. Wyszłam z budynku i stanęłam na parkingu. Po czasie przyjechało żółte auto. Usiadłam na tylnym siedzeniu, oznajmiłam chłopakowi gdzie jechać i zaplotłam ręce na kolanach. Po dojeździe na miejsce zapłaciłam i zapukałam do drzwi Vanessy. Otworzyła mi przyjaciółka, a przy niej Dominika.
- No to będzie dym... - powiedziała sobie pod nosem.
Skierowały się ze mną do kuchni. Posadziły mnie jak małe dziecko na krześle. One zaś stały nade mną i gromiły mnie spojrzeniem.
- No to czekamy aż nam opowiesz swoją historię.
Westchnęłam tylko głośno i zaczęłam opowiadać. Tak jak wcześniej mówiłam trochę by to zajęło. I rzeczywiście. Siedziałyśmy w kuchni przez dwie godziny.
- No to nas zaskoczyłaś. - stwierdziła Dominika.
Pogadałyśmy jeszcze chwilę. Wypiłam herbatę i poszłam po swoje torby.
- Vanessa ja pojadę spać u Neymara. Jego i tak nie ma, więc mam wolną chatę. Nie będę Ci już zawracać głowy.
- Nie zawracasz. - przekręciła oczami. - A nawet jeśli to jeszcze ja mam dom. - wtrąciła się Dominika.
- I swojego chłopaka. - dodałam. - dobra koniec. Ja idę do domu Neymara. Najwyżej później skorzystam z twojej propozycji.
Pożegnałam się i wyszłam.
Byłam w domu u Neymara przez tydzień. Byłam właśnie w kuchni i usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi. Był to Neymar.
- Ja już wychodzę. - powiedziałam zmieszana.
Chłopak złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. - odpowiedział.
- Nigdzie nie idziesz. Kocham Cię i chcę żebyś została.
- Nie wiem czy mogę Ci zaufać. Jeszcze ty i ta dziewczyna w parku. Zdradzasz mnie prawda ?
- Co ty wygadujesz?! - złapał mój podbródek. - Z resztą chodź. Wytłumaczę Ci. - usiedliśmy w salonie na sofie.
Wszytko sobie wyjaśniliśmy.
- Więc zostajesz ze mną. - stwierdził. - Po za tym nie ma się kto mną zająć. - piłkarz słodko się uśmiechnął.
- Niech Ci będzie. Chodź. - wstałam. - Wypakujemy Cię.
Szczerze?! Byłam na niego cholernie zła, a raczej wściekła. Choć z drugiej strony miałam ochotę się na niego rzucić i wycałować mu całą twarz. Gdy skończyliśmy Neymar uśmiechnął się. Popatrzył na mnie. Jego źrenice powiększyły się.
- Strasznie się za tobą stęskniłem. - stwierdził i zaczął głaskać mnie po policzku.
Odsunęłam się.
- Neymar nie. Nie mam ochoty.
Tak bardzo ciągnęło mnie do tego, aby się z nim pogodzić, ale musiałam być twarda. Chcę żeby postarał się bardziej.
- No dobrze. - trochę się zasmucił.
Wyszłam z pokoju. Poszłam na dwór. Zadzwoniłam do Vanessy, a potem do Dominiki. Wszystko im opowiedziałam. Obie mówiły, abym się pogodziła z chłopakiem. Teraz to już sama nie wiem. Przebaczyć czy nie?
----------------
Doczekaliście się w końcu ;*
Mam nadzieję, że się podoba <3
Pogodzą się czy nie ? ^-^
10 komentarzy = 26 rozdział <3
piątek, 10 kwietnia 2015
Rozdział 24
Cała podłoga była we krwi. Chyba zemdlałem.
Oczkami Natalii *.*
Błąkałam się trochę po mieście. Ludzie dziwnie się na mnie patrzyli. Pewnie przez to, że mam tyle toreb. Trudno. Przez całe życie nie przejmowałam się opinią ludzi to teraz też nie będę. Usiadłam w kawiarni na krześle. Wyjęłam z torby telefon. Zegar na ekranie wskazywał godzinę 21.04. Zadzwoniłam do Vanessy.
Rozmowa telefoniczna.
- Halo ? Van ?
- Tak. Coś się stało ? A jak tam z Neymarem ? Wszystko w porządku ? - pytała.
- To nie jest rozmowa na telefon. - odpowiedziałam poważnym tonem. - Mogę do Ciebie przyjść ?
- No pewnie ! Wpadaj. Do zobaczenia ! - rozłączyła się.
Koniec rozmowy telefonicznej.
Wstałam z krzesełka i wyszłam. Trochę to dziwnie wyglądało. Weszłam do kawiarni, nic nie zamówiłam, zadzwoniłam i wyszłam. Skierowałam się do domu Vanessy. Było to trochę daleko, ale spacer dobrze mi zrobi. Ulice oświecały lampy. Z klubów słychać było znane mi piosenki. Nuciłam je sobie pod nosem. Stanęłam przed drzwiami Van i zadzwoniłam. Dziewczyna przekręciła zamek w drzwiach i przywitała mnie.
- Cześć Nata... Czemu masz ze sobą torby ? - uśmiechnęła się.
- Wpuścisz mnie po prostu ?
- Jasne chodź. - zaprosiła mnie gestem ręki do środka.
Rzuciłam torby na podłogę i oparłam się o ścianę.
- Brakuje mi ich. - pojedyncza łza poleciała po moim policzku.
- Hej, hej ! Nati co jest ?
- Rodzice się mnie wyparli, a Neymar... - wielka gula odebrała mi mowę.
- A Neymar ? - dopytywała się.
- Neymar wyparł się dziecka. Po prostu nie chce go. - ogarnęła mnie fala słabości i zrezygnowania.
Vanessa stanęła i patrzyła się na mnie z niedowierzaniem. Po prostu nie wiedziała co powiedzieć. Była bardzo zszokowana. Nie powiedziała nic tylko mnie przytuliła. Tego właśnie potrzebowałam. Czułości i zrozumienia. Dziewczyna wzięła moje pakunki i położyła w kącie, w pokoju gościnnym. Zaścieliła mi jeszcze łóżko.
- Dziękuję kochana. - usiadłam na łóżku.
Zamyśliłam się chwilę.
- Boże Vanessa ! Ja zostawiłam u Neymara kolczyki od mamy ! Te z diamentami pamiętasz ?!
- Pamiętam. To pójdziesz jutro. Jak go nie będzie. - odpowiedziała.
- Tak na pewno. Jeszcze te kolczyki gdzieś sprzeda. Jest do tego zdolny. - oznajmiłam.
- To co ? Chcesz teraz do niego pójść ? - spytała.
- Tak. Pójdę, wezmę, wyjdę. Tyle w temacie. - oznajmiłam jej.
Wyszłam od Vanessy. Miałam trochę do przejścia, więc Van dała mi swój rower. Wyjęłam go z garażu, wsiadłam i odjechałam. Wiatr rozwiewał mi włosy. Muszę przyznać, że to przyjemnie uczucie. Po 15 minutach byłam pod domem Neymara. Weszłam przez furtkę. Zostawiłam rower oparty o płot. Zadzwoniłam jeden raz, drugi. Nikt nie otwierał. Postanowiłam otworzyć kluczami spod doniczki. Na szczęście były tam. Otworzyłam drzwi. Skierowałam się do łazienki, bo zostawiłam je na szafce. Drzwi nie chciały się otworzyć. Jakby ktoś się zabarykadował. Pchnęłam je z całej siły. Na podłodze kałuża krwi a w niej... Neymar ?! Ukucnęłam przy nim.
- Hej ! Ney ! Odezwij się ! - krzyczałam do niego.
Niestety chłopak nie dawał oznak życia. Wyjęłam z jego kieszeni komórkę i zadzwoniłam po karetkę. Odebrał starszy mężczyzna i posłał do nas pomoc. Ja udzieliłam mu pierwszej pomocy. Podniosłam jego rękę i odwróciłam nadgarstek, aby sprawdzić puls. To było okropne. Cała jego ręka od ramienia do nadgarstka była pocięta.
- Boże co ty zrobiłeś. - rozpłakałam się.
Po chwili przestałam, bo musiałam być silna. Musiałam opanować sytuację. Po czasie ratownicy zabrali Neymara. Przed odjazdem kierowca pojazdu zapytał mnie :
- Chcę pani jechać z nami ? Chyba, że nie jest pani rodziną to przepraszam.
- Jestem jego narzeczoną i chcę jechać. - oznajmiłam ledwo wypowiadając słowo ' narzeczona'.
- Dobrze. W takim razie proszę. Posunął mi się.
Pojechaliśmy do szpitala. Nie na widzę tego miejsca. Będę tam już trzeci raz.
--------------
Rozdział 24 <33 !
Bardzo proszę o komentarze :))
9 komentarzy = 25 rozdział <3
Oczkami Natalii *.*
Błąkałam się trochę po mieście. Ludzie dziwnie się na mnie patrzyli. Pewnie przez to, że mam tyle toreb. Trudno. Przez całe życie nie przejmowałam się opinią ludzi to teraz też nie będę. Usiadłam w kawiarni na krześle. Wyjęłam z torby telefon. Zegar na ekranie wskazywał godzinę 21.04. Zadzwoniłam do Vanessy.
Rozmowa telefoniczna.
- Halo ? Van ?
- Tak. Coś się stało ? A jak tam z Neymarem ? Wszystko w porządku ? - pytała.
- To nie jest rozmowa na telefon. - odpowiedziałam poważnym tonem. - Mogę do Ciebie przyjść ?
- No pewnie ! Wpadaj. Do zobaczenia ! - rozłączyła się.
Koniec rozmowy telefonicznej.
Wstałam z krzesełka i wyszłam. Trochę to dziwnie wyglądało. Weszłam do kawiarni, nic nie zamówiłam, zadzwoniłam i wyszłam. Skierowałam się do domu Vanessy. Było to trochę daleko, ale spacer dobrze mi zrobi. Ulice oświecały lampy. Z klubów słychać było znane mi piosenki. Nuciłam je sobie pod nosem. Stanęłam przed drzwiami Van i zadzwoniłam. Dziewczyna przekręciła zamek w drzwiach i przywitała mnie.
- Cześć Nata... Czemu masz ze sobą torby ? - uśmiechnęła się.
- Wpuścisz mnie po prostu ?
- Jasne chodź. - zaprosiła mnie gestem ręki do środka.
Rzuciłam torby na podłogę i oparłam się o ścianę.
- Brakuje mi ich. - pojedyncza łza poleciała po moim policzku.
- Hej, hej ! Nati co jest ?
- Rodzice się mnie wyparli, a Neymar... - wielka gula odebrała mi mowę.
- A Neymar ? - dopytywała się.
- Neymar wyparł się dziecka. Po prostu nie chce go. - ogarnęła mnie fala słabości i zrezygnowania.
Vanessa stanęła i patrzyła się na mnie z niedowierzaniem. Po prostu nie wiedziała co powiedzieć. Była bardzo zszokowana. Nie powiedziała nic tylko mnie przytuliła. Tego właśnie potrzebowałam. Czułości i zrozumienia. Dziewczyna wzięła moje pakunki i położyła w kącie, w pokoju gościnnym. Zaścieliła mi jeszcze łóżko.
- Dziękuję kochana. - usiadłam na łóżku.
Zamyśliłam się chwilę.
- Boże Vanessa ! Ja zostawiłam u Neymara kolczyki od mamy ! Te z diamentami pamiętasz ?!
- Pamiętam. To pójdziesz jutro. Jak go nie będzie. - odpowiedziała.
- Tak na pewno. Jeszcze te kolczyki gdzieś sprzeda. Jest do tego zdolny. - oznajmiłam.
- To co ? Chcesz teraz do niego pójść ? - spytała.
- Tak. Pójdę, wezmę, wyjdę. Tyle w temacie. - oznajmiłam jej.
Wyszłam od Vanessy. Miałam trochę do przejścia, więc Van dała mi swój rower. Wyjęłam go z garażu, wsiadłam i odjechałam. Wiatr rozwiewał mi włosy. Muszę przyznać, że to przyjemnie uczucie. Po 15 minutach byłam pod domem Neymara. Weszłam przez furtkę. Zostawiłam rower oparty o płot. Zadzwoniłam jeden raz, drugi. Nikt nie otwierał. Postanowiłam otworzyć kluczami spod doniczki. Na szczęście były tam. Otworzyłam drzwi. Skierowałam się do łazienki, bo zostawiłam je na szafce. Drzwi nie chciały się otworzyć. Jakby ktoś się zabarykadował. Pchnęłam je z całej siły. Na podłodze kałuża krwi a w niej... Neymar ?! Ukucnęłam przy nim.
- Hej ! Ney ! Odezwij się ! - krzyczałam do niego.
Niestety chłopak nie dawał oznak życia. Wyjęłam z jego kieszeni komórkę i zadzwoniłam po karetkę. Odebrał starszy mężczyzna i posłał do nas pomoc. Ja udzieliłam mu pierwszej pomocy. Podniosłam jego rękę i odwróciłam nadgarstek, aby sprawdzić puls. To było okropne. Cała jego ręka od ramienia do nadgarstka była pocięta.
- Boże co ty zrobiłeś. - rozpłakałam się.
Po chwili przestałam, bo musiałam być silna. Musiałam opanować sytuację. Po czasie ratownicy zabrali Neymara. Przed odjazdem kierowca pojazdu zapytał mnie :
- Chcę pani jechać z nami ? Chyba, że nie jest pani rodziną to przepraszam.
- Jestem jego narzeczoną i chcę jechać. - oznajmiłam ledwo wypowiadając słowo ' narzeczona'.
- Dobrze. W takim razie proszę. Posunął mi się.
Pojechaliśmy do szpitala. Nie na widzę tego miejsca. Będę tam już trzeci raz.
--------------
Rozdział 24 <33 !
Bardzo proszę o komentarze :))
9 komentarzy = 25 rozdział <3
czwartek, 9 kwietnia 2015
Rozdział 23
Skierowałam się do parku. Zobaczyłam Neymara z jakąś laską. Miała blond włosy, czarną skórzaną kurtkę, dżinsy i strasznie wysokie obcasy.
- Chwila... - pomyślałam. - Czy to nie jest ta Ola, z którą Neymar się pocieszał ?
Nie myśląc więcej szłam na przód. Nie zwracałam na nich uwagi. Obojętnie koło nich przeszłam. Jednak coś musiało się stać. Ktoś wyrwał mi torebkę. Osoba miała czarną kurtkę i dresy. Chciałam za nim pobiec, ale znów zrobiło mi się nie dobrze. Zobaczyłam jak Neymar go doganiał. Muszę przyznać, że świetnie biega. Przytrzymał złodzieja i przyprowadził go do mnie.
- Oddaj. - nakazał.
Młody chłopak posłusznie oddał mi torebkę.
- Żeby mi to było ostatni raz ! - krzyknął za nim.
- Dzięki. - powiedziałam bez entuzjazmu i odeszłam.
Na jego widok robiło mi się niedobrze. Chłopak podszedł do mnie z tą swoją 'lalą'.
- Natalia czekaj. - przytrzymał mnie. - Wy chyba się już poznałyście. Szkoda, że w tak niezręcznym momencie. - skrzywił się.
Nie mówiąc już nic dałam mu tylko z pięści w twarz. Zaczęła mu lecieć krew.
- Popieprzyło Cię ? - zapytał Neymar i dziewczyna.
- Nie tak jak was. Żegnam ! - odeszłam.
Może zbyt chamsko się zachowałam ? Z resztą nie tak chamsko jak on. Chyba wpadnę w jakąś depresje czy coś.
Oczkami Neymarka *.*
Jeszcze nigdy się tak nie wściekłem. Gdy usłyszałem o dziecku to kopara mi opadła. Najpierw nie wierzyłam.
- Znowu ich głupi żart. - pomyślałem w głębi.
Ale jak zobaczyłem test to coś we mnie pękło. Miałem karierę piłkarską. Nie chciałem bawić się w smoczki, pieluchy i.t.p. To nie było dla mnie. Wtedy wydarłem się na nią choć to nie jej wina i wyszedłem. Tak po prostu ją zostawiłem z problemem. Skierowałem się do mojej 'znajomej' Oli. Zapukałem do jej drzwi.
- O kto to przyszedł. - przygryzła wargę. - Czyżbyś miał na coś ochotę ? - zapytała.
- Tak.
- No to chodź. - zaciągnęła mnie do środka.
- Ale nie o to mi chodzi ! Chcę się przejść. - założyłem z powrotem kurtkę.
- No dobrze. - przekręciła oczami. - Dokąd idziemy ?
- Do parku.
Włożyła wysokie szpilki i kurtkę. Zamknęła dom i wyszliśmy.
- A coś się stało ? - zmarszczyła czoło.
- Mam sprawę. Chyba mi pomożesz ?
- Zależy w czym. - skierowała się w stronę ławki.
- Mam na czy miałem dziewczynę, a właściwie narzeczoną. Natalię. Chyba ją pamiętasz ?
- Jak wyrwała mi włosy. Wiesz ile musiałam nakładać odżywek ?
- Mniejsza o to. Ona jest w ciąży, a ja powiedziałem jej, że nie chcę dziecka. Bardzo chcę to naprawić.
- No, ale co ja mam zrobić ?
- Zdam się na twoją wyobraźnię.
- No dobra. To chodźmy już bo mi zimno.
Zawracając zobaczyłem Natalię. Jej blada twarz zapadnięte policzki... Wyglądała jak trup. Nagle jakiś człowiek zabrał jej torebkę. Nie zważając na nic pobiegłem za nim. Złapałem go mocno z ramię.
- Gdzie biegniesz ? Chodź. - przyprowadziłem go do Natalii.
- Oddaj. - powiedziałem.
Chłopak posłusznie oddał i odbiegł od nas.
- Żeby mi to było ostatni raz ! - krzyknąłem za nim.
Natalia podziękowała mi i odeszła. Podbiegłem do niej z Olą. Ona nic nie mówiąc dała mi w pysk.
- Popieprzyło Cię ? - zapytałem w tej samej chwili z Olą.
- Nie tak jak Was. - odpowiedziała i poszła.
Ola podała mi chusteczki. Muszę przyznać, że miała niezłego ciosa. Krew nadal mi leciała.
- Boże z kim ty się zadajesz ? Ciekawe jak ja mam ją do Ciebie przekonać. - zaczęła rzuć gumę.
- Dasz radę. Dobra idę do siebie. Cześć. - pożegnałem się i odszedłem.
W domu, w sypialni ukazała mi się pusta. Zero ubrań Natalii. Nic nie zostawiła. Zrobiło mi się potwornie przykro. Zacząłem płakać. Dzwoniłem do Natalii, ale ona nie odbierała.
- Ja chcę to naprawić ! - rzucałem o podłogę wszystkim co wpadło mi w ręce.
Zrezygnowany pobiegłem do łazienki. W szafce zawsze trzymałem żyletki. Jedna kreska, druga, trzecia. Cała podłoga była we krwi. Chyba zemdlałem.
--------------------------
Bardzo proszę 23 rozdział <3
Mam nadzieję, że się podoba <33
9 komentarzy = 24 rozdział ;*
- Chwila... - pomyślałam. - Czy to nie jest ta Ola, z którą Neymar się pocieszał ?
Nie myśląc więcej szłam na przód. Nie zwracałam na nich uwagi. Obojętnie koło nich przeszłam. Jednak coś musiało się stać. Ktoś wyrwał mi torebkę. Osoba miała czarną kurtkę i dresy. Chciałam za nim pobiec, ale znów zrobiło mi się nie dobrze. Zobaczyłam jak Neymar go doganiał. Muszę przyznać, że świetnie biega. Przytrzymał złodzieja i przyprowadził go do mnie.
- Oddaj. - nakazał.
Młody chłopak posłusznie oddał mi torebkę.
- Żeby mi to było ostatni raz ! - krzyknął za nim.
- Dzięki. - powiedziałam bez entuzjazmu i odeszłam.
Na jego widok robiło mi się niedobrze. Chłopak podszedł do mnie z tą swoją 'lalą'.
- Natalia czekaj. - przytrzymał mnie. - Wy chyba się już poznałyście. Szkoda, że w tak niezręcznym momencie. - skrzywił się.
Nie mówiąc już nic dałam mu tylko z pięści w twarz. Zaczęła mu lecieć krew.
- Popieprzyło Cię ? - zapytał Neymar i dziewczyna.
- Nie tak jak was. Żegnam ! - odeszłam.
Może zbyt chamsko się zachowałam ? Z resztą nie tak chamsko jak on. Chyba wpadnę w jakąś depresje czy coś.
Oczkami Neymarka *.*
Jeszcze nigdy się tak nie wściekłem. Gdy usłyszałem o dziecku to kopara mi opadła. Najpierw nie wierzyłam.
- Znowu ich głupi żart. - pomyślałem w głębi.
Ale jak zobaczyłem test to coś we mnie pękło. Miałem karierę piłkarską. Nie chciałem bawić się w smoczki, pieluchy i.t.p. To nie było dla mnie. Wtedy wydarłem się na nią choć to nie jej wina i wyszedłem. Tak po prostu ją zostawiłem z problemem. Skierowałem się do mojej 'znajomej' Oli. Zapukałem do jej drzwi.
- O kto to przyszedł. - przygryzła wargę. - Czyżbyś miał na coś ochotę ? - zapytała.
- Tak.
- No to chodź. - zaciągnęła mnie do środka.
- Ale nie o to mi chodzi ! Chcę się przejść. - założyłem z powrotem kurtkę.
- No dobrze. - przekręciła oczami. - Dokąd idziemy ?
- Do parku.
Włożyła wysokie szpilki i kurtkę. Zamknęła dom i wyszliśmy.
- A coś się stało ? - zmarszczyła czoło.
- Mam sprawę. Chyba mi pomożesz ?
- Zależy w czym. - skierowała się w stronę ławki.
- Mam na czy miałem dziewczynę, a właściwie narzeczoną. Natalię. Chyba ją pamiętasz ?
- Jak wyrwała mi włosy. Wiesz ile musiałam nakładać odżywek ?
- Mniejsza o to. Ona jest w ciąży, a ja powiedziałem jej, że nie chcę dziecka. Bardzo chcę to naprawić.
- No, ale co ja mam zrobić ?
- Zdam się na twoją wyobraźnię.
- No dobra. To chodźmy już bo mi zimno.
Zawracając zobaczyłem Natalię. Jej blada twarz zapadnięte policzki... Wyglądała jak trup. Nagle jakiś człowiek zabrał jej torebkę. Nie zważając na nic pobiegłem za nim. Złapałem go mocno z ramię.
- Gdzie biegniesz ? Chodź. - przyprowadziłem go do Natalii.
- Oddaj. - powiedziałem.
Chłopak posłusznie oddał i odbiegł od nas.
- Żeby mi to było ostatni raz ! - krzyknąłem za nim.
Natalia podziękowała mi i odeszła. Podbiegłem do niej z Olą. Ona nic nie mówiąc dała mi w pysk.
- Popieprzyło Cię ? - zapytałem w tej samej chwili z Olą.
- Nie tak jak Was. - odpowiedziała i poszła.
Ola podała mi chusteczki. Muszę przyznać, że miała niezłego ciosa. Krew nadal mi leciała.
- Boże z kim ty się zadajesz ? Ciekawe jak ja mam ją do Ciebie przekonać. - zaczęła rzuć gumę.
- Dasz radę. Dobra idę do siebie. Cześć. - pożegnałem się i odszedłem.
W domu, w sypialni ukazała mi się pusta. Zero ubrań Natalii. Nic nie zostawiła. Zrobiło mi się potwornie przykro. Zacząłem płakać. Dzwoniłem do Natalii, ale ona nie odbierała.
- Ja chcę to naprawić ! - rzucałem o podłogę wszystkim co wpadło mi w ręce.
Zrezygnowany pobiegłem do łazienki. W szafce zawsze trzymałem żyletki. Jedna kreska, druga, trzecia. Cała podłoga była we krwi. Chyba zemdlałem.
--------------------------
Bardzo proszę 23 rozdział <3
Mam nadzieję, że się podoba <33
9 komentarzy = 24 rozdział ;*
środa, 8 kwietnia 2015
Rozdział 22
- To nie miało się wydarzyć ! - krzyknął. - Natalia ja nie chce tego dziecka. Masz się go pozbyć. - powiedział i wyszedł z domu.
Wpadłam w jeszcze większy płacz. Słowa Neymara strasznie mnie uraziły. Przecież to nie moja wina. Po prostu stało się, a nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Wstałam z sofy i poszłam po chusteczki. Zmarnowałam chyba całą paczkę.
- Mam się pozbyć dziecka ? Przecież to żywa istota. Moja istota. - pogłaskałam swój brzuch.
Ciekawe gdzie jest teraz Neymar. Może poszedł zatopić smutki w alkoholu ? Z resztą nie zdziwiłabym się. Poszłam na górę spakować się. Wzięłam jakieś dwie torby z szafy i spakowałam w nie wszystkie swoje ciuchy, buty, przybory kosmetyczne i.t.p. Zeszłam z powrotem na dół. Postawiłam swoje rzeczy na podłodze. Z sofy zabrałam swój telefon i test. Wsadziłam to do swojej torebki, którą przewiesiłam przez ramię. Napisałam jeszcze Neymarowi kartkę :
'Nie dzwoń, nie pisz. Z resztą i tak Cię nie obchodzę. Dziecko wychowam sama. Bez ojca debila. Żegnaj'
Wyszłam z mieszkania. Zamknęłam dom, a klucze położyłam tam gdzie zawsze. Pod doniczką. Postanowiłam iść do domu. Opowiedzieć o wszystkim rodzicom. Może jeszcze pamiętają, że mają córkę. Stanęłam przed drzwiami. Z niechęcią zapukałam. Drzwi otworzył mi ojciec.
- Emma ( tak miała na imię moja mama ) chodź tu ! - zawołał ją.
Czułam się dziwnie. Przyszła moja mama. Spojrzała się na mnie z urazą.
- Czego tu szukasz ? - spytała stanowczo.
- Wróciłam do Was.
- Przypomniało Ci się o nas dopiero teraz ? Jesteś bezczelnym bachorem. - uderzyła mnie w twarz i pobiegła do domu.
- Idź już stąd. Po ubrania i inne rzeczy wróć kiedy indziej. - zamknął mi przed nosem drzwi.
Wyszłam na środek jezdni z nadzieją, że jakieś auto mnie potrąci. Niestety nic nie jechało. Zeszłam z powrotem na chodnik. Złapałam się za bolący policzek. Zaczęłam płakać. Płakałam i płakałam. To było gorzkie łzy pełne żalu i nienawiści. Wyglądałam jak naćpana nastolatka, płacząca ze swej nieszczęśliwej miłości. Właściwie to drugi fakt był zgodny z prawdą. Moja 'miłość' była błędem. Błędem kosztującym mniie dużo. Bardzo dużo. Idąc przypomniało mi się coś.
- Jezus dzisiaj była rozprawa ! - krzyknęłam i chyba cała Barcelona mnie usłyszała.
Skierowałam się do parku. Zobaczylam...
-------------------------------
Rozdział 22 po małych 'sprzeczkach'
Takie dziwny :/
I bardzo bym prosiła każdego kto przeczyta ten rozdział, aby zostawił komentarz :) Możecie nawet z anonima <3
Wpadłam w jeszcze większy płacz. Słowa Neymara strasznie mnie uraziły. Przecież to nie moja wina. Po prostu stało się, a nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Wstałam z sofy i poszłam po chusteczki. Zmarnowałam chyba całą paczkę.
- Mam się pozbyć dziecka ? Przecież to żywa istota. Moja istota. - pogłaskałam swój brzuch.
Ciekawe gdzie jest teraz Neymar. Może poszedł zatopić smutki w alkoholu ? Z resztą nie zdziwiłabym się. Poszłam na górę spakować się. Wzięłam jakieś dwie torby z szafy i spakowałam w nie wszystkie swoje ciuchy, buty, przybory kosmetyczne i.t.p. Zeszłam z powrotem na dół. Postawiłam swoje rzeczy na podłodze. Z sofy zabrałam swój telefon i test. Wsadziłam to do swojej torebki, którą przewiesiłam przez ramię. Napisałam jeszcze Neymarowi kartkę :
'Nie dzwoń, nie pisz. Z resztą i tak Cię nie obchodzę. Dziecko wychowam sama. Bez ojca debila. Żegnaj'
Wyszłam z mieszkania. Zamknęłam dom, a klucze położyłam tam gdzie zawsze. Pod doniczką. Postanowiłam iść do domu. Opowiedzieć o wszystkim rodzicom. Może jeszcze pamiętają, że mają córkę. Stanęłam przed drzwiami. Z niechęcią zapukałam. Drzwi otworzył mi ojciec.
- Emma ( tak miała na imię moja mama ) chodź tu ! - zawołał ją.
Czułam się dziwnie. Przyszła moja mama. Spojrzała się na mnie z urazą.
- Czego tu szukasz ? - spytała stanowczo.
- Wróciłam do Was.
- Przypomniało Ci się o nas dopiero teraz ? Jesteś bezczelnym bachorem. - uderzyła mnie w twarz i pobiegła do domu.
- Idź już stąd. Po ubrania i inne rzeczy wróć kiedy indziej. - zamknął mi przed nosem drzwi.
Wyszłam na środek jezdni z nadzieją, że jakieś auto mnie potrąci. Niestety nic nie jechało. Zeszłam z powrotem na chodnik. Złapałam się za bolący policzek. Zaczęłam płakać. Płakałam i płakałam. To było gorzkie łzy pełne żalu i nienawiści. Wyglądałam jak naćpana nastolatka, płacząca ze swej nieszczęśliwej miłości. Właściwie to drugi fakt był zgodny z prawdą. Moja 'miłość' była błędem. Błędem kosztującym mniie dużo. Bardzo dużo. Idąc przypomniało mi się coś.
- Jezus dzisiaj była rozprawa ! - krzyknęłam i chyba cała Barcelona mnie usłyszała.
Skierowałam się do parku. Zobaczylam...
-------------------------------
Rozdział 22 po małych 'sprzeczkach'
Takie dziwny :/
I bardzo bym prosiła każdego kto przeczyta ten rozdział, aby zostawił komentarz :) Możecie nawet z anonima <3
wtorek, 7 kwietnia 2015
Rozdział 21
Otworzyłam zaspane oczy. Neymar patrzył się na mnie.
- Jak się spało moja królowo seksu ? - zapytał uśmiechając się.
- Królowo seksu ? - zmarszczyłam czoło.
- Tak. Byłaś zajebista w łóżku. - pocałował mnie namiętnie.
- Neymar... - westchnęłam. - Potrafię jeszcze więcej. - usiadłam okrakiem na jego brzuchu.
- Możemy się przekonać. - wsunął rękę pod moją bluzkę.
Pacami znaczył kółka na moich piersiach. Sutki zaczęły mi twardnieć. Chłopak zdjął mi koszulkę.
- Mmm znowu się widzimy. - zaczął pieścić moje piersi.
Z trudem zdjęłam mu koszulkę, bo był bardzo zajęty moimi piersiami. Neymar powoli zjeżdżał językiem do pasa. Spojrzał się na mnie.
- No to zaczynamy zabawę.
Z niezwykłą zwinnością pozbawił mnie majtek. Sam siebie także. Podniósł moje biodra do góry i delikatnie we mnie wszedł. Jęczeliśmy razem. Było nam idealnie.
- Szybciej Ney ! Szybciej - krzyczałam do niego.
Spełnił moją prośbę. Neymar chwilę przed moim dojściem przestał.
- W takim momencie ?
- Teraz ty zajmiesz się mną. - oznajmił.
Wiedziałam o co mu chodzi. Wzięłam w ręce jego penisa. Jeździłam po nim rękami w dół i w górę. Neymar głośno zasyczał. Wzięłam go do ust. Później znów Neymar we mnie wszedł. Doszliśmy razem.
- Seks z rana ? Musimy częściej to praktykować. - stwierdził.
- Chciałbyś. - położyłam głowę na jego rozpalonej klatce piersiowej.
- A chciałbym. - pocałował mnie w czubek głowy.
Dalsza część dnia minęła spokojnie.
2 TYGODNIE PÓŹNIEJ
Od wczoraj okropnie boli mnie brzuch. Wymiotuje i nie mogę spać. To mnie wykańcza. Nie mówię nic Neymarowi, bo za bardzo by się martwił. Umówiłam się dzisiaj z Vanessą i Dominika. Dawno ich nie widziałam. Większości czasu poświęcałam Neymarowi. Umówiony byłam na 15.00, a była godzina 12.30. Zrobiłam Neymarowi szybki obiad czyli ryż, sos pomidorowy o kiełbaski. Następnie poszłam pod prysznic. Wytarwszy swoje ciało ubrałam miętową spódniczkę, beżowa koszulkę z białym kołnierzykiem i buty w kolorze spódnicy. Zrobiłam sobie leciutki makijaż i podkręciłam końcówki włosów lokówką. Została mi jeszcze godzina. Wyjęłam z szafki nocnej słuchawki i włączyłam swoją ulubioną piosenkę Eda Sherana - Give me love. Nim się obejrzałam zostało mi 15 minut. Szybko pobiegłam na dół, wzięłam z sofy torebkę, zamknęłam dom i wyszłam. Spotkanie miało się odbyć w kawiarni obok Camp Nou. Dziewczyny wyszły mi na przeciw.
- Hej mała ! - powiedziały równocześnie o przytuliły mnie.
- Hejka ! Co tam u was ?
- Ja znalazłam prace. - pochwaliła się Van.
- A ja kupiłam sobie pieska ! - oznajmiła z entuzjazmem Dominika.
Dalej rozmowa potoczyła się. Weszłyśmy we trzy do kawiarni. Obie zamówiłyśmy cappuccino i ciasto z bitą śmietaną. Najedzone usiadłyśmy wygodnie. W pewnej chwili zebrało mi się na wymioty.
- Przepraszam ! - powiedziałam i pobiegłam do łazienki.
Znów zaczął mnie boleć brzuch.
- A było już dobrze. - mówiłam sobie w myślach.
Wróciłam do dziewczyn.
- Co to było ? Co Ci się dzieje ? - zapytała mnie Vanessa.
- Ja nie wiem. Boli mnie brzuch, chce mi się spać i w ogóle.
Dziewczyny popatrzyły na siebie.
- A tak właściwie to musze iść po syrop. Mam kaszel. Poczekajcie na mnie. Pójdę tylko do apteki. - wskazała palcem na budynek.
Zaczekałyśmy na nią chwile. Dziewczyna wróciła do nas.
- To chodźmy do Ciebie. - wzięły mnie pod rękę.
Otworzyłam dom i zaprosiłam dziewczyny do środka. Usadowiły się na kanapie.
- Chcecie coś do picia ? - zapytałam.
- Nie. - powiedziały. - Chodź do nas.
Usiadłam obok Vanessy.
- O co chodzi ?
- Kiedy ostatnio uprawiałaś z Neymarem Seks ?
- Co to za pytanie. - zdziwiłam się. - Dwa tygodnie temu. A co ?
- Dobra w takim razie masz. - podały mi pudełeczko z... testem ciążowym.
- Głupie jesteście ? Przecież nie zaszłam w ciążę ! - zaczęłam na nie krzyczeć.
- Upewnij się tylko. Skoro twierdzisz, że nie to nie masz się czego bać. - stwierdziła Dominika.
- Dobra zrobię ten test, bo nie dacie mi spokoju.
Skierowałam się do łazienki. Zrobiłam test i wróciłam do dziewczyn.
- Zobaczycie, że miałam racje. - położyłam przedmiot na stoliku.
Odczekałyśmy 5 minut. Wzięłam test do ręki.
- Zobaczycie, że mam rację. - odparłam z przekonaniem.
Spojrzałam na wynik. Z ust zszedł mi uśmiech. Oczy zaszły mgłą, a ręce zaczęły się trząść przez co upuściłam test.
- No i co ? Natalia co ?
- No ja... Ee ja... Jestem w ciąży. - zaczęłam ryczeć jak głupia.
Dziewczyny nic nie mówiły. Nagle ktoś wszedł do domu.
- Cześć dziewczyny. - przywitał się Neymar. - Co się stało ? - zapytał, ponieważ zobaczył mnie zapłakaną.
Moja twarz wyrażała jedno 'Zamknijcie się. Nie mówcie nic o ciąży tylko kłamcie'.
- Nie Natalia on ma prawo wiedzieć. - oznajmiła mi Vanessa.
- Neymar Natalia jest w ciąży. - powiedziała stanowczo.
- Dziewczyny wyjdzicie. - nakazał.
Usłyszałam trzask drzwi. Chłopak podszedł do mnie. Podniósł mój podbródek.
- To prawda ? - zapytał.
Wskazałam tylko palcem na test.
- To nie miało się wydarzyć ! - krzyknął. - Natalia ja nie chce tego dziecka. Masz się go pozbyć. - powiedział i wyszedł z domu.
----------
To się porobiło :3 :o
Mam nadzieje, ze się podobało :)
8 komentarzy = 22 rozdział
♥
- Jak się spało moja królowo seksu ? - zapytał uśmiechając się.
- Królowo seksu ? - zmarszczyłam czoło.
- Tak. Byłaś zajebista w łóżku. - pocałował mnie namiętnie.
- Neymar... - westchnęłam. - Potrafię jeszcze więcej. - usiadłam okrakiem na jego brzuchu.
- Możemy się przekonać. - wsunął rękę pod moją bluzkę.
Pacami znaczył kółka na moich piersiach. Sutki zaczęły mi twardnieć. Chłopak zdjął mi koszulkę.
- Mmm znowu się widzimy. - zaczął pieścić moje piersi.
Z trudem zdjęłam mu koszulkę, bo był bardzo zajęty moimi piersiami. Neymar powoli zjeżdżał językiem do pasa. Spojrzał się na mnie.
- No to zaczynamy zabawę.
Z niezwykłą zwinnością pozbawił mnie majtek. Sam siebie także. Podniósł moje biodra do góry i delikatnie we mnie wszedł. Jęczeliśmy razem. Było nam idealnie.
- Szybciej Ney ! Szybciej - krzyczałam do niego.
Spełnił moją prośbę. Neymar chwilę przed moim dojściem przestał.
- W takim momencie ?
- Teraz ty zajmiesz się mną. - oznajmił.
Wiedziałam o co mu chodzi. Wzięłam w ręce jego penisa. Jeździłam po nim rękami w dół i w górę. Neymar głośno zasyczał. Wzięłam go do ust. Później znów Neymar we mnie wszedł. Doszliśmy razem.
- Seks z rana ? Musimy częściej to praktykować. - stwierdził.
- Chciałbyś. - położyłam głowę na jego rozpalonej klatce piersiowej.
- A chciałbym. - pocałował mnie w czubek głowy.
Dalsza część dnia minęła spokojnie.
2 TYGODNIE PÓŹNIEJ
Od wczoraj okropnie boli mnie brzuch. Wymiotuje i nie mogę spać. To mnie wykańcza. Nie mówię nic Neymarowi, bo za bardzo by się martwił. Umówiłam się dzisiaj z Vanessą i Dominika. Dawno ich nie widziałam. Większości czasu poświęcałam Neymarowi. Umówiony byłam na 15.00, a była godzina 12.30. Zrobiłam Neymarowi szybki obiad czyli ryż, sos pomidorowy o kiełbaski. Następnie poszłam pod prysznic. Wytarwszy swoje ciało ubrałam miętową spódniczkę, beżowa koszulkę z białym kołnierzykiem i buty w kolorze spódnicy. Zrobiłam sobie leciutki makijaż i podkręciłam końcówki włosów lokówką. Została mi jeszcze godzina. Wyjęłam z szafki nocnej słuchawki i włączyłam swoją ulubioną piosenkę Eda Sherana - Give me love. Nim się obejrzałam zostało mi 15 minut. Szybko pobiegłam na dół, wzięłam z sofy torebkę, zamknęłam dom i wyszłam. Spotkanie miało się odbyć w kawiarni obok Camp Nou. Dziewczyny wyszły mi na przeciw.
- Hej mała ! - powiedziały równocześnie o przytuliły mnie.
- Hejka ! Co tam u was ?
- Ja znalazłam prace. - pochwaliła się Van.
- A ja kupiłam sobie pieska ! - oznajmiła z entuzjazmem Dominika.
Dalej rozmowa potoczyła się. Weszłyśmy we trzy do kawiarni. Obie zamówiłyśmy cappuccino i ciasto z bitą śmietaną. Najedzone usiadłyśmy wygodnie. W pewnej chwili zebrało mi się na wymioty.
- Przepraszam ! - powiedziałam i pobiegłam do łazienki.
Znów zaczął mnie boleć brzuch.
- A było już dobrze. - mówiłam sobie w myślach.
Wróciłam do dziewczyn.
- Co to było ? Co Ci się dzieje ? - zapytała mnie Vanessa.
- Ja nie wiem. Boli mnie brzuch, chce mi się spać i w ogóle.
Dziewczyny popatrzyły na siebie.
- A tak właściwie to musze iść po syrop. Mam kaszel. Poczekajcie na mnie. Pójdę tylko do apteki. - wskazała palcem na budynek.
Zaczekałyśmy na nią chwile. Dziewczyna wróciła do nas.
- To chodźmy do Ciebie. - wzięły mnie pod rękę.
Otworzyłam dom i zaprosiłam dziewczyny do środka. Usadowiły się na kanapie.
- Chcecie coś do picia ? - zapytałam.
- Nie. - powiedziały. - Chodź do nas.
Usiadłam obok Vanessy.
- O co chodzi ?
- Kiedy ostatnio uprawiałaś z Neymarem Seks ?
- Co to za pytanie. - zdziwiłam się. - Dwa tygodnie temu. A co ?
- Dobra w takim razie masz. - podały mi pudełeczko z... testem ciążowym.
- Głupie jesteście ? Przecież nie zaszłam w ciążę ! - zaczęłam na nie krzyczeć.
- Upewnij się tylko. Skoro twierdzisz, że nie to nie masz się czego bać. - stwierdziła Dominika.
- Dobra zrobię ten test, bo nie dacie mi spokoju.
Skierowałam się do łazienki. Zrobiłam test i wróciłam do dziewczyn.
- Zobaczycie, że miałam racje. - położyłam przedmiot na stoliku.
Odczekałyśmy 5 minut. Wzięłam test do ręki.
- Zobaczycie, że mam rację. - odparłam z przekonaniem.
Spojrzałam na wynik. Z ust zszedł mi uśmiech. Oczy zaszły mgłą, a ręce zaczęły się trząść przez co upuściłam test.
- No i co ? Natalia co ?
- No ja... Ee ja... Jestem w ciąży. - zaczęłam ryczeć jak głupia.
Dziewczyny nic nie mówiły. Nagle ktoś wszedł do domu.
- Cześć dziewczyny. - przywitał się Neymar. - Co się stało ? - zapytał, ponieważ zobaczył mnie zapłakaną.
Moja twarz wyrażała jedno 'Zamknijcie się. Nie mówcie nic o ciąży tylko kłamcie'.
- Nie Natalia on ma prawo wiedzieć. - oznajmiła mi Vanessa.
- Neymar Natalia jest w ciąży. - powiedziała stanowczo.
- Dziewczyny wyjdzicie. - nakazał.
Usłyszałam trzask drzwi. Chłopak podszedł do mnie. Podniósł mój podbródek.
- To prawda ? - zapytał.
Wskazałam tylko palcem na test.
- To nie miało się wydarzyć ! - krzyknął. - Natalia ja nie chce tego dziecka. Masz się go pozbyć. - powiedział i wyszedł z domu.
----------
To się porobiło :3 :o
Mam nadzieje, ze się podobało :)
8 komentarzy = 22 rozdział
♥
sobota, 4 kwietnia 2015
Rozdział 20
Rano obudził mnie Neymar. Chrapał tak głośno, że nie dało się wytrzymać. Zdenerwowana zepchnęłam go z łóżka. Usłyszałam tylko huk i głośne 'Ałaaa !'
- Chrapałeś bardzo głośno. Musiałam Cię uciszyć. - okryłam się ponownie kołdrą.
- Ale żeby tak mnie potraktować ? Jesteś bez serca. - wyszedł z sypialni.
Wróciłam do krainy snu. Nagle poczułam zimną ciecz. Zaczęłam krzyczeć. Nade mną stał Neymar. Uśmiechał się, a w ręku trzymał pusta szklankę.
- Ty ! - pogroziłam mu palcem.
Zaczęliśmy się ganiać po całym domu. Niestety nie mogłam go dogonić. Gdy skręcałam przed lodówką w kuchni, zachaczyłam kolanem o blat. Upadłam. Bardzo bolało mnie kolano. Podbiegł Neymar.
- Jezu Natalia ! Bardzo Cię boli ?
- Już przechodzi. - złapałam go za rękę. - Pomóż mi wstać.
Chłopak spełnił moje życzenie. Powoli chodziłam. Od kuchni do drzwi, od kuchni do drzwi.
- I jak ? Mniej Cię boli ? - pytał z troską.
- Tak. Jurku dobrze.
Zerknęłam na zegarek.
- Ney jest 13.15. Idę się ubrać i pójdę po jakieś zakupy. Musisz mieć siłę przed meczem. - stwierdziłam.
- Tylko idź powoli i trzymaj się poręczy. - nakazał.
Podeszłam do szafy. Na dworze panował skwar, wiec założyłam czarną, krótką koszulkę odsłaniającą brzuch i bordowe, krótkie spodenki. Zrobiłam sobie jeszcze lekki makijaż. Zeszłam na dół. Kolano juz wyzdrowiało.
Dałam Neymarowi całusa i wyszłam. Miałam zamiar zrobić na obiad zapiekanke serowa. Kupiłam potrzebne składniki i wróciłam.
- Szybko jak na kobietę. - powiedział Ney.
- Bardzo śmieszne. - wytknęłam mu język.
Wypakowałam produkty. Przygotowanie potrawy zajęło mi mniej, wiecej 1 godzinę.
- Zajebiście pachnie. - oznajmił mi Neymar stojąc przy blacie.
- A no widzisz.
Włożyłam mu na talerz sporą porcję. Patrzyłam jak je
- A ty ? Tez sobie nałóż.
- Nie jestem głodna. - uśmiechnęłam się.
Chłopak poszedł na górę. Chyba pakować sobie torbę na mecz. Była godzina 14.30.
- Ney, a mogę przyprowadzić Vanesse ? - spytałam.
- No pewnie. Masz tu dwa bilety. - wręczył mi. - Ja juz lecę, bo mam trening przed meczem. Pa ! - dał mi soczystego całusa w usta i wyszedł.
Zostałam sama. Postanowiłam zadzwonić do Van.
Rozmowa telefoniczna.
- Cześć kochana ! Mam dla Cb niespodziankę.
- Hej ! Cóż takiego ? - spytała zafascynowana.
- Idziesz dzisiaj ze mną na mecz Barcy ! - krzyknęłam.
- Ale zajebiście ! O której mam być u Cb ?
- Myślę, że o 16.30
- Okey. To do zobaczyska kicia ! - rozłączyła się.
Koniec rozmowy telefonicznej.
Zbliżała się godzina 16.00. Wróciłam do sypialni. Przygotowałam sobie ciuchy na mecz. Poszłam się umyć. Ubrana o gotowa na wyjście usiadłam na sofie. Zostało mi jeszcze pół godziny. Obejrzałam jakiś serial. Zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Cześć Nati ! - uściskała mnie Vanessa.
- Hej mała. To co idziemy ?
- Najwyższy czas. - uśmiechnęła się.
Zamknęłam dom.
- Kierunek ?! Camp Nou ! - krzyknęłam.
Na miejscu pokazałam facetowi przy wejściu bilety. Przepaścił nas. Piłkarze fcb zawołali nas do siebie. Usiadłyśmy z Van na ławce trenerskiej. Zaczął się mecz. W pierwszej połowie nie padł żaden gol za to w drugiej piękna bramkę strzelił Neymar ! Zrobił swoją cieszynke. Wskazał na mnie palcem i pokazał serduszko. Zarumieniłam się. W końcowej części spotkania nic już się nie działa. Ostateczny wynik to 1:0 dla Barcy po golu Neymara. Wziął on później mikrofon i wyszedł na boisko.
- Witajcie wszyscy ! Chciałbym dzisiaj coś ogłosić. Natalia chodź do mnie. - przebiegłam do niego. - W dzieje dniu chciałbym Cię zapytać czy... - uklęknął. - Wyjdziesz za mnie ? - otworzył czerwone pudełeczko z pierścionkiem.
- Neymar ja... Zgadzam się ! - rzuciliśmy się sobie w ramiona.
Wszyscy bili nam brawo. Piłkarze fcb pogratulowali nam. Vanessa została. Chyba kręciła coś z Bartrą. Ja i Ney wróciliśmy do domu.
- To było najlepsze co mogło mnie spotkać.
- Jesteś pewna ? - wyszczerzył się.
Otworzyłam dom. Neymar natychmiast wziął mnie na ręce i zaczął namiętnie całować. Zaniósł mnie do sypialni. Byłam na to gotowa. Rozebral mnie do bielizny. Nasycał się widokiem mojego półnagiego ciała. Postanowiłam jego też rozebrać. Sedzielismy tak naprzeciw siebie.
- Jesteś gotowa ? - podniósł wzrok do góry.
- Jestem. Oddaje się w twoje ręce.
Ney składał mokre pocałunki ja moim brzuchu, udach, karku i plecach. Było mi cholernie przyjemnie. Odpiął mój stanik. Zaczął bawić się moimi piersiami. Później sszedł do linii majtek. Po chwili już ich nie miałam. Rozszerzyłam uda. Neymar zdjął swoje bokserki i wszedł we mnie. Poruszał się w górę i w dół. Mieliśmy swoje własny rytm, dopasowany do naszych ciał. Jęczałam co chwile. Neymar z reszta też. Byliśmy już blisko osiągnięcia szczytu rozkoszy. Doszliśmy razem. Nadzy, wtuleni w siebie i patrzący sobie w oczy leżeliśmy na łóżku
- Jesteś cudowna. - powiedział Neymar.
- Ty również. - namiętnie go pocałowałam.
--------
TARARA ! I mamy rozdział 20 :D
Juz mnie palce bolą XX
6 komentarzy = 21 rozdział ♥♥♥
- Chrapałeś bardzo głośno. Musiałam Cię uciszyć. - okryłam się ponownie kołdrą.
- Ale żeby tak mnie potraktować ? Jesteś bez serca. - wyszedł z sypialni.
Wróciłam do krainy snu. Nagle poczułam zimną ciecz. Zaczęłam krzyczeć. Nade mną stał Neymar. Uśmiechał się, a w ręku trzymał pusta szklankę.
- Ty ! - pogroziłam mu palcem.
Zaczęliśmy się ganiać po całym domu. Niestety nie mogłam go dogonić. Gdy skręcałam przed lodówką w kuchni, zachaczyłam kolanem o blat. Upadłam. Bardzo bolało mnie kolano. Podbiegł Neymar.
- Jezu Natalia ! Bardzo Cię boli ?
- Już przechodzi. - złapałam go za rękę. - Pomóż mi wstać.
Chłopak spełnił moje życzenie. Powoli chodziłam. Od kuchni do drzwi, od kuchni do drzwi.
- I jak ? Mniej Cię boli ? - pytał z troską.
- Tak. Jurku dobrze.
Zerknęłam na zegarek.
- Ney jest 13.15. Idę się ubrać i pójdę po jakieś zakupy. Musisz mieć siłę przed meczem. - stwierdziłam.
- Tylko idź powoli i trzymaj się poręczy. - nakazał.
Podeszłam do szafy. Na dworze panował skwar, wiec założyłam czarną, krótką koszulkę odsłaniającą brzuch i bordowe, krótkie spodenki. Zrobiłam sobie jeszcze lekki makijaż. Zeszłam na dół. Kolano juz wyzdrowiało.
Dałam Neymarowi całusa i wyszłam. Miałam zamiar zrobić na obiad zapiekanke serowa. Kupiłam potrzebne składniki i wróciłam.
- Szybko jak na kobietę. - powiedział Ney.
- Bardzo śmieszne. - wytknęłam mu język.
Wypakowałam produkty. Przygotowanie potrawy zajęło mi mniej, wiecej 1 godzinę.
- Zajebiście pachnie. - oznajmił mi Neymar stojąc przy blacie.
- A no widzisz.
Włożyłam mu na talerz sporą porcję. Patrzyłam jak je
- A ty ? Tez sobie nałóż.
- Nie jestem głodna. - uśmiechnęłam się.
Chłopak poszedł na górę. Chyba pakować sobie torbę na mecz. Była godzina 14.30.
- Ney, a mogę przyprowadzić Vanesse ? - spytałam.
- No pewnie. Masz tu dwa bilety. - wręczył mi. - Ja juz lecę, bo mam trening przed meczem. Pa ! - dał mi soczystego całusa w usta i wyszedł.
Zostałam sama. Postanowiłam zadzwonić do Van.
Rozmowa telefoniczna.
- Cześć kochana ! Mam dla Cb niespodziankę.
- Hej ! Cóż takiego ? - spytała zafascynowana.
- Idziesz dzisiaj ze mną na mecz Barcy ! - krzyknęłam.
- Ale zajebiście ! O której mam być u Cb ?
- Myślę, że o 16.30
- Okey. To do zobaczyska kicia ! - rozłączyła się.
Koniec rozmowy telefonicznej.
Zbliżała się godzina 16.00. Wróciłam do sypialni. Przygotowałam sobie ciuchy na mecz. Poszłam się umyć. Ubrana o gotowa na wyjście usiadłam na sofie. Zostało mi jeszcze pół godziny. Obejrzałam jakiś serial. Zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Cześć Nati ! - uściskała mnie Vanessa.
- Hej mała. To co idziemy ?
- Najwyższy czas. - uśmiechnęła się.
Zamknęłam dom.
- Kierunek ?! Camp Nou ! - krzyknęłam.
Na miejscu pokazałam facetowi przy wejściu bilety. Przepaścił nas. Piłkarze fcb zawołali nas do siebie. Usiadłyśmy z Van na ławce trenerskiej. Zaczął się mecz. W pierwszej połowie nie padł żaden gol za to w drugiej piękna bramkę strzelił Neymar ! Zrobił swoją cieszynke. Wskazał na mnie palcem i pokazał serduszko. Zarumieniłam się. W końcowej części spotkania nic już się nie działa. Ostateczny wynik to 1:0 dla Barcy po golu Neymara. Wziął on później mikrofon i wyszedł na boisko.
- Witajcie wszyscy ! Chciałbym dzisiaj coś ogłosić. Natalia chodź do mnie. - przebiegłam do niego. - W dzieje dniu chciałbym Cię zapytać czy... - uklęknął. - Wyjdziesz za mnie ? - otworzył czerwone pudełeczko z pierścionkiem.
- Neymar ja... Zgadzam się ! - rzuciliśmy się sobie w ramiona.
Wszyscy bili nam brawo. Piłkarze fcb pogratulowali nam. Vanessa została. Chyba kręciła coś z Bartrą. Ja i Ney wróciliśmy do domu.
- To było najlepsze co mogło mnie spotkać.
- Jesteś pewna ? - wyszczerzył się.
Otworzyłam dom. Neymar natychmiast wziął mnie na ręce i zaczął namiętnie całować. Zaniósł mnie do sypialni. Byłam na to gotowa. Rozebral mnie do bielizny. Nasycał się widokiem mojego półnagiego ciała. Postanowiłam jego też rozebrać. Sedzielismy tak naprzeciw siebie.
- Jesteś gotowa ? - podniósł wzrok do góry.
- Jestem. Oddaje się w twoje ręce.
Ney składał mokre pocałunki ja moim brzuchu, udach, karku i plecach. Było mi cholernie przyjemnie. Odpiął mój stanik. Zaczął bawić się moimi piersiami. Później sszedł do linii majtek. Po chwili już ich nie miałam. Rozszerzyłam uda. Neymar zdjął swoje bokserki i wszedł we mnie. Poruszał się w górę i w dół. Mieliśmy swoje własny rytm, dopasowany do naszych ciał. Jęczałam co chwile. Neymar z reszta też. Byliśmy już blisko osiągnięcia szczytu rozkoszy. Doszliśmy razem. Nadzy, wtuleni w siebie i patrzący sobie w oczy leżeliśmy na łóżku
- Jesteś cudowna. - powiedział Neymar.
- Ty również. - namiętnie go pocałowałam.
--------
TARARA ! I mamy rozdział 20 :D
Juz mnie palce bolą XX
6 komentarzy = 21 rozdział ♥♥♥
Rozdział 19
Ubrałam się we wczorajsze ciuchy. Do tego Neymar pożyczył mi swojego czarnego full capa. Wyszliśmy z domu.
- To, którym samochodem chcesz jechać ? BMW, Audi, Lamborghini... - przerwałam chłopakowi wyliczanie.
- Zdam się na twój wybór. - splotłam ręce na klatce piersiowej.
Neymar zaczął wyliczać.
- Czy ty, aby trochę nie przesadzasz ?! - wytrzeszczyłam oczy.
- No wiesz... Wszystkie bardzo kocham.
- Ale mnie chyba bardziej kochasz niż auta ?
- No jasne. - podszedł i pocałował mnie w usta.
Chłopaki wybrał Lamborghini. Wsiedliśmy do pojazdu. Usadowiłam się na przednim fotelu. Musze przyznać, że Neymar na prawdę bardzo szybko jeździ.
- Dostałeś kiedyś mandat ? - spytałam.
- Słucham ? - oderwał się od jazdy.
- Pytam czy dostałeś kiedyś mandat. - powtórzyłam.
- Kiedyś, dawno. - odpowiedział skupiony.
Nie prowadziłam dalszej konwersacji. W ciszy dojechaliśmy do centrum. Wysiadam ostrożnie z auta. Neymar splotł nasze ręce. Szczęśliwi weszliśmy do centrum.
- Muszę sobie kupić garnitur. - oznajmił niepewnie.
- A co ? Ślub bierzesz ? - zapytałam roześmiana.
- Nie, ale jak idę na jakąś galę to musze wyglądać.
- Coś Ci wybierzemy.
Najpierw zakupy zrobiłam ja. Chyba z 20 bluzek, 15 par dżinsów, 12 par butów, 10 sukienek i trochę kosmetyków.
- Chodź. Teraz pójdziemy wybrać Ci garnitur. - pociągnęłam Neymara za sobą.
Neymar chciał jakiś szary z fioletowymi guzikami czy czymś tam. Mój wybór padł na prosty czarny graniak. Nie był jakiś super fajny, ale elegancki.
- Dobra. Wezmę ten pod warunkiem, że dasz mi w domu 100 buziaków i będziesz mnie smyrać po brzuchu przez piętnaście minut.
- No niech będzie. - uśmiechnęłam się szeroko.
Wyszliśmy z centrum. Śmiejąc się, żartując i śpiewając dojechaliśmy do domu. Neymar musiał parę razy wracać się do samochodu po moje zakupy.
- Boże ile ty tego kupiłaś ? Muzeum ciuchów będziesz otwierać ?
- Jestem kobietą. My lubimy ubrania.
Chłopak podszedł do mnie. Zdjął swoją koszulkę i wziął mnie na ręce. Położył mnie na łóżku w sypialni. Wygodnie się oparł o poduszkę.
- To wolisz najpierw dawać mi całusy czy smyrać po brzuchu ? - zamknął powieki.
- Sam zobaczysz. - odpowiedziałam.
Całe popołudnie minęło mi na dawaniu przyjemności mojemu chłopakowi. Wieczorem Neymar zaproponował mi plaże. Oczywiście bez wahania się zgodziłam. Zabrałam ze sobą klapki i wodę. Wyszliśmyz mmieszkania. Wolno i spokojnie przemieżaliśmy plażę. W pewniej chwili Ney złapał mnie za rękęi wwciągnął do morza. Woda była cieplutka, wiec nie żałowałam kąpieli. Wyszliśmy na brzeg i położyliśmy się na piasku.
- Przyjdziesz jutro na mój mecz ? Barcelona gra z Realem Madryt. - oznajmił
- Oczywiście. A o której ?
- 17.30
- Na pewno przyjdę. Strzelisz dla mnie coś ? - spytam
- Postaram się.
Neymar chyba zobaczył jak się trzęse z zimna.
- Chodź. - pomógł mi wstać. - Widzę jak Ci zimno.
- No trochę. - potwierdziłam.
W domu od razu się umyłam i przebrałam w piżame z napisem 'Neymar Jr ! Kocham cię'. Ney jeszcze mojego ubioru nie widział. Zeszłym do niego na dół. Siedział i oglądał TV.
- Podoba Ci się moja piżama ? - robiłam pozy jak modelka.
- Nie wiedziałem, że można coś takiego kupić. - dostał glupawki.
Zaczęliśmy się razem śmiać. Później obejrzeliśmy jakaś komedie romantyczna, ale zamiast oglądać okazywaliśmy sobie dużo czułości. Około północy chłopak zaniósł mnie na górę. Zasnęłam wtulona w Neymara
Oczkami Neymara.
Nie rozumiem kobiet. Dzisiaj wybraliśmy się do centrum. Natalia kupiła całe mnóstwo ciuchów. Nie mogłem się nadziwić. Dobrze, że doradziła mi z garniturem. Będzie zadowolona. Później zabrałem Natalie na plażę. Zrobiliśmy sobie kąpiel w morzu. Suszac się na piasku zaprosiłem Natalie na mecz. Zgodził się bez wahania. Wieczorem obejrzeliśmy film. I tak nic niego nie pamiętam. Bylem zajęty moją dziewczyną. Następnie zaniosłem ją do sypialni o wtuleni w siebie zasnęliśmy.
--------
Mamy 19 rozdział ♥
Jak wiecie w 20 szykuje się niespodzianka ♡
Zapraszam do komentowania ♥
PS. Rozdział dedykuję mojej kochanej @OusadiaeAlegriaNEYMARZETES ♥
- To, którym samochodem chcesz jechać ? BMW, Audi, Lamborghini... - przerwałam chłopakowi wyliczanie.
- Zdam się na twój wybór. - splotłam ręce na klatce piersiowej.
Neymar zaczął wyliczać.
- Czy ty, aby trochę nie przesadzasz ?! - wytrzeszczyłam oczy.
- No wiesz... Wszystkie bardzo kocham.
- Ale mnie chyba bardziej kochasz niż auta ?
- No jasne. - podszedł i pocałował mnie w usta.
Chłopaki wybrał Lamborghini. Wsiedliśmy do pojazdu. Usadowiłam się na przednim fotelu. Musze przyznać, że Neymar na prawdę bardzo szybko jeździ.
- Dostałeś kiedyś mandat ? - spytałam.
- Słucham ? - oderwał się od jazdy.
- Pytam czy dostałeś kiedyś mandat. - powtórzyłam.
- Kiedyś, dawno. - odpowiedział skupiony.
Nie prowadziłam dalszej konwersacji. W ciszy dojechaliśmy do centrum. Wysiadam ostrożnie z auta. Neymar splotł nasze ręce. Szczęśliwi weszliśmy do centrum.
- Muszę sobie kupić garnitur. - oznajmił niepewnie.
- A co ? Ślub bierzesz ? - zapytałam roześmiana.
- Nie, ale jak idę na jakąś galę to musze wyglądać.
- Coś Ci wybierzemy.
Najpierw zakupy zrobiłam ja. Chyba z 20 bluzek, 15 par dżinsów, 12 par butów, 10 sukienek i trochę kosmetyków.
- Chodź. Teraz pójdziemy wybrać Ci garnitur. - pociągnęłam Neymara za sobą.
Neymar chciał jakiś szary z fioletowymi guzikami czy czymś tam. Mój wybór padł na prosty czarny graniak. Nie był jakiś super fajny, ale elegancki.
- Dobra. Wezmę ten pod warunkiem, że dasz mi w domu 100 buziaków i będziesz mnie smyrać po brzuchu przez piętnaście minut.
- No niech będzie. - uśmiechnęłam się szeroko.
Wyszliśmy z centrum. Śmiejąc się, żartując i śpiewając dojechaliśmy do domu. Neymar musiał parę razy wracać się do samochodu po moje zakupy.
- Boże ile ty tego kupiłaś ? Muzeum ciuchów będziesz otwierać ?
- Jestem kobietą. My lubimy ubrania.
Chłopak podszedł do mnie. Zdjął swoją koszulkę i wziął mnie na ręce. Położył mnie na łóżku w sypialni. Wygodnie się oparł o poduszkę.
- To wolisz najpierw dawać mi całusy czy smyrać po brzuchu ? - zamknął powieki.
- Sam zobaczysz. - odpowiedziałam.
Całe popołudnie minęło mi na dawaniu przyjemności mojemu chłopakowi. Wieczorem Neymar zaproponował mi plaże. Oczywiście bez wahania się zgodziłam. Zabrałam ze sobą klapki i wodę. Wyszliśmyz mmieszkania. Wolno i spokojnie przemieżaliśmy plażę. W pewniej chwili Ney złapał mnie za rękęi wwciągnął do morza. Woda była cieplutka, wiec nie żałowałam kąpieli. Wyszliśmy na brzeg i położyliśmy się na piasku.
- Przyjdziesz jutro na mój mecz ? Barcelona gra z Realem Madryt. - oznajmił
- Oczywiście. A o której ?
- 17.30
- Na pewno przyjdę. Strzelisz dla mnie coś ? - spytam
- Postaram się.
Neymar chyba zobaczył jak się trzęse z zimna.
- Chodź. - pomógł mi wstać. - Widzę jak Ci zimno.
- No trochę. - potwierdziłam.
W domu od razu się umyłam i przebrałam w piżame z napisem 'Neymar Jr ! Kocham cię'. Ney jeszcze mojego ubioru nie widział. Zeszłym do niego na dół. Siedział i oglądał TV.
- Podoba Ci się moja piżama ? - robiłam pozy jak modelka.
- Nie wiedziałem, że można coś takiego kupić. - dostał glupawki.
Zaczęliśmy się razem śmiać. Później obejrzeliśmy jakaś komedie romantyczna, ale zamiast oglądać okazywaliśmy sobie dużo czułości. Około północy chłopak zaniósł mnie na górę. Zasnęłam wtulona w Neymara
Oczkami Neymara.
Nie rozumiem kobiet. Dzisiaj wybraliśmy się do centrum. Natalia kupiła całe mnóstwo ciuchów. Nie mogłem się nadziwić. Dobrze, że doradziła mi z garniturem. Będzie zadowolona. Później zabrałem Natalie na plażę. Zrobiliśmy sobie kąpiel w morzu. Suszac się na piasku zaprosiłem Natalie na mecz. Zgodził się bez wahania. Wieczorem obejrzeliśmy film. I tak nic niego nie pamiętam. Bylem zajęty moją dziewczyną. Następnie zaniosłem ją do sypialni o wtuleni w siebie zasnęliśmy.
--------
Mamy 19 rozdział ♥
Jak wiecie w 20 szykuje się niespodzianka ♡
Zapraszam do komentowania ♥
PS. Rozdział dedykuję mojej kochanej @OusadiaeAlegriaNEYMARZETES ♥
Rozdział 18
Rano obudziłam się z lekkim bólem głowy. Przejęta dolegliwością zeszłam po cichutku dół. Nie chciałam obudzić Neymara. Wyjęłam z szafki na leki aspiryne u popijając ja wodą lekko się zachwiałam.
- Co jest do cholery ?! - skarciłam się.
Chciałam włożyć szklankę do zmywarki, ale ktoś złapał mnie od tyłu za pośladki. Ze strachu upuściłam szklankę. Spojrzałam za siebie.
- Neymar nie strasz mnie ! - krzyknęłam do chłopaka.
- Przepraszam. Nie chciałem żeby tak wyszło. Posprzątam to. - wyjął z szafki zmiotkę i szufelkę.
- Daj. - poprosiłam. - Ja stukłam, ja posprzątam.
- Ciekawe przez kogo stukłaś. - podniósł brew do góry.
No dobrze panie Neymarze. Niech pan posprząta i przy okazji zrobi mi śniadanko. - uśmiechnęłam się przygryzając dolną warge.
Neymar popatrzył się na mnie roześmiany. Skierowałam się do salonu, aby pooglądać jakiś film lub serial. Oczywiście na moje szczęście nic ciekawego nie leciało, wiec włączyłam kanał muzyczny. Leciała właśnie polska piosenka pt. ,, Ruda tańczy jak szalona ". Zaczęłam śpiewać na całe mieszkanie. Pilot posłużył mi za mikrofon. Pobiegłam do kuchninadal sśpiewając. Położyłam się na blacie. Neymar nie mógł wytrzymać i wybuchnął niekontrolowanym śmiechem.
- Haha ! A mówisz, że to ja nie umiem śpiewać.
- Ale ty jesteś. - udałam obrażoną.
Siedziałam po turecku na podłodze i udałam, że szlocham.
Neymar podszedł do mnie. Usiadł obok i tez zaczął płakać. Jego płacz bardziej przypominał wycie psa, ale pomińmy to.
- Niech pani Natalia się na mnie nie gniewa. Pani Natalia pięknie śpiewa. - złożył pocałunek na mojej szyji.
- Nie będę się gniewać hak zabierzesz mnie do centrum handlowego. Nie będę przecież cały czas chodzić w twoich ciuchach. - oznajmiłam.
- No dobrze. - odpowiedział.
Chłopak wziął mnie na ręce. Położył na sofie.
- Siedź tu, a ja zaraz przyniosę śniadanie.
Minęło kilka minut. Neymar wrócił ze śniadaniem. Na srebrnej tacy było kakao, bułki z dżemem, bułki z nutellą i owsianka.
- Może będziesz dorabiał jako kucharka ? - zachichotałam.
- Bardzo śmieszne. - pzrekręcił oczami.
Zjadłam ze smakiem. Usłyszałam dźwięk telefonu. Pobiegłam na górę odebrać.
Rozmowa telefoniczna.
- Dzień dobry. Z tej strony adwokat pana Jana Tymana.
- Witam. O co chodzi ?
- Będzie się Pani musiała stawić w sądzie na rozprawie.
- Rozumiem... Kiedy ? - zapytałam.
- W środę ( dzisiaj jest poniedziałek. ) - powiedział męski głos.
- Dobrze będę. Do widzenia. - pożegnałam się
Koniec rozmowy telefonicznej.
- Znowu będę patrzeć na jego mordę. - zdenerwowałam się.
Zeszłam na dół do Neymara.
- Czemu moja królewna jest taka naburmuszona ? - spytał z troską.
- Dzwonił adwokat Jaśka. Mam się stawić na rozprawie w środę. - wytłumaczyłam mu.
Neymar podszedł i złapał mnie za rękę.
- Mam dobrego adwokata, a po za tym na pewno wygrasz rozprawę.
- Mam nadzieje. Ale do centrum handlowego i tak idziemy - powiedziałam. - Pożyczyłbyś mi trochę kasy ? Nie mam nic na koncie i wgl.
- No pewnie. - rzekł.
- Dziękuję. Jak się zacznę pracować to Ci oddam.
- Nie żartuj sobie. Nic mi nie będziesz oddawać. - zakazał. - A teraz ubieraj się i wychodzimy.
- Okey. - odpowiedziałam i dałam mu całusa w policzek.
--------------
Rozdział 18 c:
Coraz bliżej 20 !
Proszę o szczere opinie w komentarzach ♥
- Co jest do cholery ?! - skarciłam się.
Chciałam włożyć szklankę do zmywarki, ale ktoś złapał mnie od tyłu za pośladki. Ze strachu upuściłam szklankę. Spojrzałam za siebie.
- Neymar nie strasz mnie ! - krzyknęłam do chłopaka.
- Przepraszam. Nie chciałem żeby tak wyszło. Posprzątam to. - wyjął z szafki zmiotkę i szufelkę.
- Daj. - poprosiłam. - Ja stukłam, ja posprzątam.
- Ciekawe przez kogo stukłaś. - podniósł brew do góry.
No dobrze panie Neymarze. Niech pan posprząta i przy okazji zrobi mi śniadanko. - uśmiechnęłam się przygryzając dolną warge.
Neymar popatrzył się na mnie roześmiany. Skierowałam się do salonu, aby pooglądać jakiś film lub serial. Oczywiście na moje szczęście nic ciekawego nie leciało, wiec włączyłam kanał muzyczny. Leciała właśnie polska piosenka pt. ,, Ruda tańczy jak szalona ". Zaczęłam śpiewać na całe mieszkanie. Pilot posłużył mi za mikrofon. Pobiegłam do kuchninadal sśpiewając. Położyłam się na blacie. Neymar nie mógł wytrzymać i wybuchnął niekontrolowanym śmiechem.
- Haha ! A mówisz, że to ja nie umiem śpiewać.
- Ale ty jesteś. - udałam obrażoną.
Siedziałam po turecku na podłodze i udałam, że szlocham.
Neymar podszedł do mnie. Usiadł obok i tez zaczął płakać. Jego płacz bardziej przypominał wycie psa, ale pomińmy to.
- Niech pani Natalia się na mnie nie gniewa. Pani Natalia pięknie śpiewa. - złożył pocałunek na mojej szyji.
- Nie będę się gniewać hak zabierzesz mnie do centrum handlowego. Nie będę przecież cały czas chodzić w twoich ciuchach. - oznajmiłam.
- No dobrze. - odpowiedział.
Chłopak wziął mnie na ręce. Położył na sofie.
- Siedź tu, a ja zaraz przyniosę śniadanie.
Minęło kilka minut. Neymar wrócił ze śniadaniem. Na srebrnej tacy było kakao, bułki z dżemem, bułki z nutellą i owsianka.
- Może będziesz dorabiał jako kucharka ? - zachichotałam.
- Bardzo śmieszne. - pzrekręcił oczami.
Zjadłam ze smakiem. Usłyszałam dźwięk telefonu. Pobiegłam na górę odebrać.
Rozmowa telefoniczna.
- Dzień dobry. Z tej strony adwokat pana Jana Tymana.
- Witam. O co chodzi ?
- Będzie się Pani musiała stawić w sądzie na rozprawie.
- Rozumiem... Kiedy ? - zapytałam.
- W środę ( dzisiaj jest poniedziałek. ) - powiedział męski głos.
- Dobrze będę. Do widzenia. - pożegnałam się
Koniec rozmowy telefonicznej.
- Znowu będę patrzeć na jego mordę. - zdenerwowałam się.
Zeszłam na dół do Neymara.
- Czemu moja królewna jest taka naburmuszona ? - spytał z troską.
- Dzwonił adwokat Jaśka. Mam się stawić na rozprawie w środę. - wytłumaczyłam mu.
Neymar podszedł i złapał mnie za rękę.
- Mam dobrego adwokata, a po za tym na pewno wygrasz rozprawę.
- Mam nadzieje. Ale do centrum handlowego i tak idziemy - powiedziałam. - Pożyczyłbyś mi trochę kasy ? Nie mam nic na koncie i wgl.
- No pewnie. - rzekł.
- Dziękuję. Jak się zacznę pracować to Ci oddam.
- Nie żartuj sobie. Nic mi nie będziesz oddawać. - zakazał. - A teraz ubieraj się i wychodzimy.
- Okey. - odpowiedziałam i dałam mu całusa w policzek.
--------------
Rozdział 18 c:
Coraz bliżej 20 !
Proszę o szczere opinie w komentarzach ♥
piątek, 3 kwietnia 2015
Rozdział 17
Położyliśmy się na łóżku muskając się nosami.
- Zaczekaj kochana. To jeszcze nie koniec. - oznajmił i puścił mi oczko.
- To co jeszcze mnie czeka ? - zapytałam.
- Chodź. - podał mi rękę i zeszliśmy na dół.
Przed drzwiami od strony ogrodu Ney zasłonił mi oczy. Usiadłam chyba na krześle.
- Jeszcze nie otwieraj.
Minęły chyba trzy minuty.
- Dobrze. Otwórz swoje oczka.
Na przystrojonym różami i innymi kwiatami stole, pobłyskiwały świece. Wszystko było prześliczne.
- Podoba Ci się ? - spytał drapiąc się po głowie.
Wstałam od stołu i przytuliłam się do niego.
- To najcudowniejsza niespodzianka. Dziękuję mój chłopaku. - pocałowałam go w usta.
- Dobrze, że Ci się podoba. - odpowiedział. - Poczekaj mam coś jeszcze.
Wyjął z kieszeni podłużne pudełeczko.
- Co to ?
- Sama zobacz.
W pudełeczku ukrywał się wisiorek ze złotym sercem, ale była go tylko połowa.
- Ney, a gdzie druga połówka ? - zapytałam chłopaka.
- Ja ją mam. - wyjął spod bluzy. - Połączmy je.
Złączyliśmy dwie połówki. Powstało piękne złote serce.
- Jesteś niezwykły. - stwierdziłam.
- Bo kocham Cię. - odrzekł.
Te słowa zawsze wywoływały u mnie łzy. Neymar przytulił mnie mocniej, by po chwili wziąć na ręce.
- Dzisiaj było gorąco i woda w basenie się nagrzała. - powiedział.
- Ney co ty kombinujesz ?
- Może byśmy popływali sobie... - oznajmiał.
Chciał skoczyć ze mną do wody, ale w ostatniej chwili go powstrzymałam.
- Poczekaj tylko zdejmę buty.
Neymar patrzył si na wodę.
- Ja się kąpać nie będę, ale ty z to tak ! - popchnęłam go do basenu.
- Pożałujesz jeszcze. - wyszedł z basenu.
Pobiegłam szybko do domu. Byłam już w sypialni. Chciałam zamknąć drzwi na klucz, ale Ney był szybszy.
- Oj nie uciekniesz mi. - uśmiechnął się.
Mokrymi rękami złapał mnie w pasie i położył na łóżku. Chciał zdjąć moją koszulkę, ale ja mu nie pozwoliłam.
- Nie chce. Jeszcze nie teraz. Muszę trochę ochłonąć po ostatnich wydarzeniach.
- Rozumiem. Poczekam tyle ile będziesz chciała. Ale może chociaż buziak ? - zrobił maślane oczka.
- Oczywiście !
Złączyłam nasze usta. Całowaliśmy się dość długo.
- Idę się umyć i przebrać. Tobie też to radze zmokła kuro.
- Dobra to ty idź pierwsza.
Wzięłam szybki prysznic. Jako piżama posłużył mi czerwony T-Shirt Neya i jego bokserki. Weszłam do sypialni.
- Ślicznie wyglądasz w moich ciuchach.
- Ta jasne. - uśmiechnęłam się. - Będę na Ciebie czekać.
- Ok. - odpowiedział i wyszedł.
Przy okazji sprzątnęłam trochę płatków róż z naszego łóżka. Później przyszedł Neymar.
- A Tobie do twarzy w takim skąpym stroju. - stwierdziłam.
Miał na sobie tylko bokserki. Położył się koło mnie. Smyrałam go palcami po umięśnionej klacie. Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy.
- Chciałbym mieć z tobą dzieci. - stwierdził.
- A ja z tobą ślub. - zachichotałam.
- A chcesz ? - oparł się na łokciu.
- Tak tylko mi się powiedziało.
- No zobaczymy.
--------------------------
Rozdział 17 <3333
Proszę o szczere opinie na asku @NeyDaSilvaSantosJunior11
7 komentarzy = 18 rozdział <3
Ps. Na 20 rozdział szykuje co specjalnego ;)
- Zaczekaj kochana. To jeszcze nie koniec. - oznajmił i puścił mi oczko.
- To co jeszcze mnie czeka ? - zapytałam.
- Chodź. - podał mi rękę i zeszliśmy na dół.
Przed drzwiami od strony ogrodu Ney zasłonił mi oczy. Usiadłam chyba na krześle.
- Jeszcze nie otwieraj.
Minęły chyba trzy minuty.
- Dobrze. Otwórz swoje oczka.
Na przystrojonym różami i innymi kwiatami stole, pobłyskiwały świece. Wszystko było prześliczne.
- Podoba Ci się ? - spytał drapiąc się po głowie.
Wstałam od stołu i przytuliłam się do niego.
- To najcudowniejsza niespodzianka. Dziękuję mój chłopaku. - pocałowałam go w usta.
- Dobrze, że Ci się podoba. - odpowiedział. - Poczekaj mam coś jeszcze.
Wyjął z kieszeni podłużne pudełeczko.
- Co to ?
- Sama zobacz.
W pudełeczku ukrywał się wisiorek ze złotym sercem, ale była go tylko połowa.
- Ney, a gdzie druga połówka ? - zapytałam chłopaka.
- Ja ją mam. - wyjął spod bluzy. - Połączmy je.
Złączyliśmy dwie połówki. Powstało piękne złote serce.
- Jesteś niezwykły. - stwierdziłam.
- Bo kocham Cię. - odrzekł.
Te słowa zawsze wywoływały u mnie łzy. Neymar przytulił mnie mocniej, by po chwili wziąć na ręce.
- Dzisiaj było gorąco i woda w basenie się nagrzała. - powiedział.
- Ney co ty kombinujesz ?
- Może byśmy popływali sobie... - oznajmiał.
Chciał skoczyć ze mną do wody, ale w ostatniej chwili go powstrzymałam.
- Poczekaj tylko zdejmę buty.
Neymar patrzył si na wodę.
- Ja się kąpać nie będę, ale ty z to tak ! - popchnęłam go do basenu.
- Pożałujesz jeszcze. - wyszedł z basenu.
Pobiegłam szybko do domu. Byłam już w sypialni. Chciałam zamknąć drzwi na klucz, ale Ney był szybszy.
- Oj nie uciekniesz mi. - uśmiechnął się.
Mokrymi rękami złapał mnie w pasie i położył na łóżku. Chciał zdjąć moją koszulkę, ale ja mu nie pozwoliłam.
- Nie chce. Jeszcze nie teraz. Muszę trochę ochłonąć po ostatnich wydarzeniach.
- Rozumiem. Poczekam tyle ile będziesz chciała. Ale może chociaż buziak ? - zrobił maślane oczka.
- Oczywiście !
Złączyłam nasze usta. Całowaliśmy się dość długo.
- Idę się umyć i przebrać. Tobie też to radze zmokła kuro.
- Dobra to ty idź pierwsza.
Wzięłam szybki prysznic. Jako piżama posłużył mi czerwony T-Shirt Neya i jego bokserki. Weszłam do sypialni.
- Ślicznie wyglądasz w moich ciuchach.
- Ta jasne. - uśmiechnęłam się. - Będę na Ciebie czekać.
- Ok. - odpowiedział i wyszedł.
Przy okazji sprzątnęłam trochę płatków róż z naszego łóżka. Później przyszedł Neymar.
- A Tobie do twarzy w takim skąpym stroju. - stwierdziłam.
Miał na sobie tylko bokserki. Położył się koło mnie. Smyrałam go palcami po umięśnionej klacie. Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy.
- Chciałbym mieć z tobą dzieci. - stwierdził.
- A ja z tobą ślub. - zachichotałam.
- A chcesz ? - oparł się na łokciu.
- Tak tylko mi się powiedziało.
- No zobaczymy.
--------------------------
Rozdział 17 <3333
Proszę o szczere opinie na asku @NeyDaSilvaSantosJunior11
7 komentarzy = 18 rozdział <3
Ps. Na 20 rozdział szykuje co specjalnego ;)
czwartek, 2 kwietnia 2015
Rozdział 16
Wtuliła się we mnie i zasnęliśmy. Rankiem gdy słońce bladymi promieniami oświetlało sale, obudziłem się. Natalia nadal spała. Wyglądała tak ślicznie. Chciałbym częściej mieć taki widok przy pobudce. Podparłem się na łokciu i przymknąłem na chwilę powieki. Wszystkie moje ruchy były wolne. Nie chciałem obudzić Natalki. Zegar na moim telefonie wskazywał godzinę 9.03. Musiałem się trochę pospieszyć, bo trening miałem na 10.00. Wstałem z łóżka. Zabrałem z półki telefon i jeszcze przez chwilę popatrzyłem na Natalię. Odwróciłem się na pięcie. Nie zdążyłem zrobić kroku, bo coś złapało mnie za palec.
- Ney nie idź jeszcze. Proszę Cię.
Nie chciałem jej zostawiać. W końcu znaczyła dla mnie dużo. Trening poczeka.
- No dobrze. - usiadłem na brzegu łóżka.
- Dziękuję.
- Nie masz za co w końcu jesteś dla mnie... - westchnąłem.
- Jestem dla Ciebie ? Kim ? - zapytała.
- Wszystkim.
- Na pewno. Jestem dla Ciebie tak ważna, że zaraz i tak przelecisz inną. - odpowiedziała i odwróciła się na drugi bok.
Znów poleciała mi łza. Nigdy tak często nie płakałem.
- Natalia... Przepraszam ! Proszę Cię wybacz mi. Ja tak bardzo tego żałuję. - powiedziałem.
- Mam Ci ponownie zaufać ? - oczy zaczęły jej się szklić. - A co jak znowu się zawiodę ? Co wtedy ?
- Wtedy pójdę się zabić. Będzie mi się należało. - spuściłem głowę w dół.
Dziewczyna podniosła palcem mój podbródek.
- Patrz mi się w oczy.
- Patrze się. Twoje oczy są piękne.
Zaczerwieniła się.
- Dziękuję. Teraz patrz mi się w oczy i przyrzeknij, że nigdy więcej mi tego nie zrobisz.
Spojrzeliśmy sobie w oczy. Ja przysiągłem jej, że nigdy czegoś takiego nie zrobię, a ona pocałowała mnie w policzek.
- Wybaczam Ci Ney. - oznajmiła mi.
- Dziękuję. A może dasz mi jeszcze jeden buziak w policzek ? - zaproponowałem jej.
- No w sumie co mi tam.
Zbliżyła się do mnie. Gdy musnęła mój policzek odwróciłem swoją głowę i nasze usta złączyły się. Natalia trochę się zdziwiła, ale odwzajemniła pocałunek. Nasze języki tańczyły wokół siebie. Dziewczyna mierzwiła palcami moje włosy. Nagle ktoś zapukał w drzwi.
- Kto się dobija. - oburzyłem się. Proszę ! - krzyknąłem.
- Przyniosłam wypis. - powiedziała pielęgniarka. - Bardzo szybko się pani stan się ustabilizował i jest już dobrze. Bardzo bym prosiła, aby codziennie zmieniać opatrunek na nadgarstek.
- Dziękuję. Będę pamiętać. - odpowiedziała jej Natalia i przyjęła wypis.
Odłożyła go na półkę. Patrzyliśmy sobie w oczy, a gdy tylko kobieta wyszła wróciliśmy do naszej przyjemności. Później porozmawialiśmy sobie, pooglądaliśmy sobie telewizje, a później pojechałem do domu po ubrania Natalii.
Oczkami Natalii.
Ney pojechał po moje ubrania i zostałam sama. Przeskakiwałam z kanału na kanał. Zatrzymałam się przy transmisji na żywo. Na ekranie pojawił się Neymar ! Ktoś przeprowadzał z nim właśnie wywiad.
- Panie Neymarze ma pan drugą połówkę ?
- Nie mam, ale staram się o nią. Kocham Cię Natalia ! - krzyknął, złożywszy palce w serduszko.
Jaki on kochany. - pomyślałam.
Oparłam głowę o poduszkę i pogrążyłam się w marzeniach. Po godzinie wrócił Ney.
- Mam ubrania. - pokazał mi torbę i uśmiechnął się.
- Dziękuję Ci bardzo. - pocałowałam go w usta.
- Twoje usta są pyszne. - oblizał się.
Zaczęłam się śmiać. Zajrzałam do torby. Granatowe trampki, kraciasta koszula, szare dżisny i bielizna.
- Wybieranie bielizny. - pokazał szereg swoich białych zębów.
Postanowiłam się zbierać. Poszłam się ubrać. Pojechaliśmy do domu.
Rzuciłam torbę na sofę. Pobiegłam na górę. Przed drzwiami do sypialni zatrzymał mnie Ney.
- Wejdziemy razem. - powiedział i otworzył drzwi.
Pokój był ustrojony różami. Okna były zasłonięte. Na podłodze leżały płatki róż.
- Natalio czy zostaniesz moją dziewczyną ? - trzymał w ręku różę.
- Tak. - odpowiedziałam bez wahania.
Ney dał mi różę. Położyliśmy się na łóżku muskając się nosami.
---------------
Rozdział 16 :D
Mam nadzieję, że się podoba :)
6 komentarzy = 17 rozdział
- Ney nie idź jeszcze. Proszę Cię.
Nie chciałem jej zostawiać. W końcu znaczyła dla mnie dużo. Trening poczeka.
- No dobrze. - usiadłem na brzegu łóżka.
- Dziękuję.
- Nie masz za co w końcu jesteś dla mnie... - westchnąłem.
- Jestem dla Ciebie ? Kim ? - zapytała.
- Wszystkim.
- Na pewno. Jestem dla Ciebie tak ważna, że zaraz i tak przelecisz inną. - odpowiedziała i odwróciła się na drugi bok.
Znów poleciała mi łza. Nigdy tak często nie płakałem.
- Natalia... Przepraszam ! Proszę Cię wybacz mi. Ja tak bardzo tego żałuję. - powiedziałem.
- Mam Ci ponownie zaufać ? - oczy zaczęły jej się szklić. - A co jak znowu się zawiodę ? Co wtedy ?
- Wtedy pójdę się zabić. Będzie mi się należało. - spuściłem głowę w dół.
Dziewczyna podniosła palcem mój podbródek.
- Patrz mi się w oczy.
- Patrze się. Twoje oczy są piękne.
Zaczerwieniła się.
- Dziękuję. Teraz patrz mi się w oczy i przyrzeknij, że nigdy więcej mi tego nie zrobisz.
Spojrzeliśmy sobie w oczy. Ja przysiągłem jej, że nigdy czegoś takiego nie zrobię, a ona pocałowała mnie w policzek.
- Wybaczam Ci Ney. - oznajmiła mi.
- Dziękuję. A może dasz mi jeszcze jeden buziak w policzek ? - zaproponowałem jej.
- No w sumie co mi tam.
Zbliżyła się do mnie. Gdy musnęła mój policzek odwróciłem swoją głowę i nasze usta złączyły się. Natalia trochę się zdziwiła, ale odwzajemniła pocałunek. Nasze języki tańczyły wokół siebie. Dziewczyna mierzwiła palcami moje włosy. Nagle ktoś zapukał w drzwi.
- Kto się dobija. - oburzyłem się. Proszę ! - krzyknąłem.
- Przyniosłam wypis. - powiedziała pielęgniarka. - Bardzo szybko się pani stan się ustabilizował i jest już dobrze. Bardzo bym prosiła, aby codziennie zmieniać opatrunek na nadgarstek.
- Dziękuję. Będę pamiętać. - odpowiedziała jej Natalia i przyjęła wypis.
Odłożyła go na półkę. Patrzyliśmy sobie w oczy, a gdy tylko kobieta wyszła wróciliśmy do naszej przyjemności. Później porozmawialiśmy sobie, pooglądaliśmy sobie telewizje, a później pojechałem do domu po ubrania Natalii.
Oczkami Natalii.
Ney pojechał po moje ubrania i zostałam sama. Przeskakiwałam z kanału na kanał. Zatrzymałam się przy transmisji na żywo. Na ekranie pojawił się Neymar ! Ktoś przeprowadzał z nim właśnie wywiad.
- Panie Neymarze ma pan drugą połówkę ?
- Nie mam, ale staram się o nią. Kocham Cię Natalia ! - krzyknął, złożywszy palce w serduszko.
Jaki on kochany. - pomyślałam.
Oparłam głowę o poduszkę i pogrążyłam się w marzeniach. Po godzinie wrócił Ney.
- Mam ubrania. - pokazał mi torbę i uśmiechnął się.
- Dziękuję Ci bardzo. - pocałowałam go w usta.
- Twoje usta są pyszne. - oblizał się.
Zaczęłam się śmiać. Zajrzałam do torby. Granatowe trampki, kraciasta koszula, szare dżisny i bielizna.
- Wybieranie bielizny. - pokazał szereg swoich białych zębów.
Postanowiłam się zbierać. Poszłam się ubrać. Pojechaliśmy do domu.
Rzuciłam torbę na sofę. Pobiegłam na górę. Przed drzwiami do sypialni zatrzymał mnie Ney.
- Wejdziemy razem. - powiedział i otworzył drzwi.
Pokój był ustrojony różami. Okna były zasłonięte. Na podłodze leżały płatki róż.
- Natalio czy zostaniesz moją dziewczyną ? - trzymał w ręku różę.
- Tak. - odpowiedziałam bez wahania.
Ney dał mi różę. Położyliśmy się na łóżku muskając się nosami.
---------------
Rozdział 16 :D
Mam nadzieję, że się podoba :)
6 komentarzy = 17 rozdział
Rozdział 15
- Przecież mówiłem, że mnie po pamiętasz.
- Boże to znowu ty ?! Jesteś nienormalny ! Zginiesz w pierdlu ! - krzyczałam na Jaśka.
- Interesujące... Ale nie krzycz tak. Nikt Cię nie usłyszy i nie uratuje. Jesteś teraz moja. - odpowiedział z głupim uśmieszkiem.
Zaczęłam płakać. Zawsze jak coś było nie tak to płakałam. To był sposób na wyrzucenie tego wszystkiego z siebie.
- Musimy sobie coś jeszcze wyjaśnić. Nie chcę Cię zgwałcić jak wcześniej. Po prostu będę brał korzyści z twojego bólu. - odrzekł po chwili.
- Czemu ja muszę cierpieć ?! Nic Ci nie zrobiłam. Nic ! Słyszysz ? Nic !
- Ty tak myślisz. Ja wiem swoje.
Wziął pukiel moich włosów w swoje brudne ręce.
- Kurwy trzeba tępić. - dodał i wyszedł.
Jestem aż tak zła, że wszystko co złe spotyka mnie ? Boże czemu ? Czemu ja ? To wszystko nie ma sensu. Całe moje życie nie ma sensu. Po co ja w ogóle tu jestem ?
***
Oczkami Neymara
Wybrałem się do centrum handlowego. Chciałem odreagować i przemyśleć co nie co. To co zrobiłem Natalii jest straszne. Najpierw chciałem, aby ze mną była, a później pocieszałem się z inną. Jestem straszną świnią. Automatyczne drzwi do centrum otworzyły się. Podniosłem wzrok do góry. Zobaczyłem Natalię i... Dominikę ?! One się znają ? Dominika nie wspominała mi o tym, choć jest moją najlepszą przyjaciółką. Widziałem na twarzy Natalii smutek i ból. Stałem przy drzwiach i czekałem jak będą wychodzić. Natalia chciała przecisnąć się koło mnie, ale złapałem ją za rękę. Mocno się szarpała, ale zdołałem ją utrzymać. Skierowałem się do auta.
- Zostaw mnie człowieku ! Zostaw ! - krzyczała do mnie.
Nie chciałem jej puszczać. Musiałem wszystko sobie z nią wytłumaczyć. Podbiegła do mnie Dominika.
- Ney ! Zostaw ją ! - złapała mój nadgarstek.
- Ej ! A wy to co ?! Znacie się ! - zapytała nas Natalia.
- Neymar to mój przyjaciel. - odpowiedziała jej Dominika.
Natalia spojrzała się na nas z żalem i uciekła.
- Czemu powiedziałaś jej to tak prosto z mostu ? Chciałem, żeby później się o tym dowiedziała. W ogóle skąd ją znasz ? - zadawałem pytania Dominice.
- Dobrze wiesz, że nie lubię owija w bawełnę. Ney... Natalia to moja siostra.
Serce zabiło mi micniej.
- Dominika ty masz siostrę ?! Nic mi nie powiedziałaś, a pytałem Cię o to.
- Ja chciałam Ci powiedzieć. Ale nie miałam odwagi. Przepraszam Cię. - przytuliłam się do niego.
Odwzajemniłem uścisk Dominiki.
- Dobra nie stójmy tak. Pakuj zakupy do mojego auta. Musimy szukać Natalii.
- Racja. Jedziemy. - odpowiedziała i wsiedliśmy do samochodu.
Poszukiwania zaczęliśmy od mojego domu. Tam jej nie było. Później pojechaliśmy do rodzinnego domu Natalii i Dominiki. Domi tak ją nazywałem, otworzyła zapasowymi kluczami dom, bo rodziców nie było w domu. Wparowaliśmy do niego jak dzicy. Przeszukałem kuchnię, salon. Domi sprawdziła sypialnie, a nawet strych i piwnice. Nigdzie jej nie było.
- Neymar jedźmy teraz do mnie ! - zakazała mi Dominika.
Jej domu także przeszukaliśmy. Ani śladu Natalii. Postanowiliśmy odpocząć. Domi zrobiła mi kawę. Usiedliśmy w salonie.
- Mogę Cię o co spytać ? - zapytała mnie dziewczyna.
- No pewnie. O co chodzi ?
- Czy ty coś czułeś do Natalii ?
Zaskoczyła mnie tym. Wolałem byś szczery.
- Tak. Była taka naturalna. Jednym słowem idealna. - łza spłynęła mi po policzku.
- Nie płacz. - otarła mi łzę - To nic nie da. A co było dalej ?
Opowiedziałem jej całą historię.
- Neymar wiesz, że zachowałeś się jak idiota ?! Straszne świństo jej zrobiłeś. - zasmuciła się.
- Ja o tym wiem. Ona już mi tego nie wybaczy ! Po prostu nie mam u niej szans.
- Nie prawda. Możesz to jeszcze naprawić, ale miusisz się postarać. - wytłumaczyła mi.
- Tak zrobię. Odzyskam ją. Muszę to zrobić.
- Uda Ci się. Trzymam kciuki.
Uśmiechnąłem się do niej, po czym spojrzałem na zegarek.
- Jest 18.07. Chodź ! Jedziemy dalej szukać.
Nagle zaczął dzwonić mi telefon.
Rozmowa telefoniczna.
- Halo ? - zapytał kobiecy głos.
- Przepraszam, ale spieszę się. Czy to coś poważnego ?
- Jestem pracowniczką hotelu Alabama. Zakwaterowała się tutaj na trzy dni młoda dziewczyna. W nocy ktoś włamał się do jej pokoju. Dziewczyna została porwana. - wytłumaczyła.
- Ale co ja mam do tego ? - denerwowałem się.
- W dokumentach dziewczyny została sporządzona notatka. Podyktuje : ,, Gdyby mi się coś stało bardzo proszę zadzwonić na pierwszy numer w kontaktach ". Pana numer był zapisany jako pierwszy.
- Bardzo proszę mi powiedzieć jak nazywa się zaginiona.
- Natalia Biała. Zna ją pan ?
Łzy zaczęły mi lecieć, serce chciało wyskoczyć z piersi.
- Znam. - ledwo wypowiedziałem słowo.
- Bardzo proszę si... - rozłączyłem się.
Koniec rozmowy telefonicznej.
Złapałem Dominikę za rękę. Odpaliłem auto. Jechałem jak szalony, olewając znaki drogowe i.t.p. W między czasie opowiedziałem jej moją rozmowę z kobietą, z hotelu.
- Ja wiem gdzie ona jest. I wiem kto ją porwał...
Oczkami Natalii.
Janek długo nie wracał. Mój stan psychiczny z każdą sekundą się pogarszał. Chciała umrzeć i opuścić ten straszny świat. Zaczęłam pocierać nadgarstkiem o chropowate drewno. Tarłam i tarłam. Pojawiła się krew, która bardziej mnie zmotywowała. Chyba dotarłam do tętnicy. Krew rozbryzgała się postarej, drewnianej podłodze.
Oczkami Neymara
Szybciej, szybciej. Już niedaleko ! Oby tylko nic jej nie było. Gwałtownie skręciłem w wąską, piaszczystą dróżkę w lesie. Zachamowałem. Mieliśmy przed oczyma drewnianą chatę, w której czasami spali jacyś menele. Bez wahania otworzyłem z kopa drzwi.
- Ty idź tam ! - nakazałem. - Weź sobie jakiś metalowy drąg. Może Ci się przydać.
Ja skierowałem się w przeciwną stronę. Gdy ją ujrzałem... Była taka niewinna. W okół niej pełno krwi. Rozwiązałem ją. Ten nadgarstek.. Boe jak to strasznie wyglądało. Ułożyłem jej głowę na swoich kolanach. Wyjąłem telefon i zadzwoniłem na pogotowie.
- Odbierajcie ! Odbierajcie !
- Halo ?
- Proszę szybko przyjechać do starego domu. Jedzie się do niego piaszczystą drogą. Obok płynie wąska rzeka ! Tylko szybko !
- Już wysyłam pogotowie.
Walnąłem telefon gdzieś w kąt. Zdjąłem swój T-Shirt i rozdarłem go. Obwiązałem nadgarstek Natalii.
- Proszę Cię otwórz oczy ! Proszę !
- Usłyszałem odgłos rzucanego na ziemię, metalowego pręta.
- Neymar ! Ja go chyba zabiłam ! - krzyczała Dominika.
- Uspokój się ! Nawet jeśli go zabiłaś to w obronie własnej ! I tak mu się należało. Zaraz przyjedzie karetka ! Chodź ! Znalazłem Natalię !
Dominika szybko przybiegła.
- O Jezu. Jak ona wygląda ! Co ten cham jej zrobił !
Usłyszałem karetkę na sygnale. Ratownicy zabrali Natalię i tego chama Jaśka. Zatrzymałem ratownika.
- Czy ja mogę z nią jechać ? - zapytałem.
- Jest pan rodziną, narzeczonym jej chłopakiem czy coś ?
- Tak ! Jestem jej chłopakiem.
- W takim razie może pan z nami jechać.
Patrzyłem jak ratują Natalię. Jak próbują ustabilizować jej krytyczny stan. Nie życzę nikomu takiego widoku.
- Dobrze ! Ustabilizowaliśmy ją ! Podajcie morfinę ! - krzyczeli do siebie ratownicy.
Znaleźliśmy się pod szpitalem. Ciągle byłem przy niej. Gdy była już ustabilizowane i nic nie zagrażało jej życiu, lekarze przewieźli ją na sale obserwacji. Pozwolili mi usiąść przy jej łóżku. Siedziałem tam do bardzo późnej nocy. Siedziałem i trzymałem jej dłoń. Jej oczy chwilowo otworzyły się.
- Gdzie jestem ? Czy już umarłam ?
- Nie, jesteś w szpitalu. Lekarze uratowali Cię.
- Ale ja chciałam umrzeć !
- Dopóki ja żyje to ty nie umrzesz.
- W ogóle to co ty tu robisz ty perfidna świnio ?! - zapytała mnie.
- Wszystko Ci wytłumaczę.
Opowiedziałem jej jak jej szukaliśmy i.t.d.
- Nazwałam Cię perfidną świnią. Przepraszam. Ty uratowałeś mnie. Dziękuję ! Dziękuję ! - zaczęła płakać.
- Nie płacz proszę Cię ! Już wszystko dobrze. Już dobrze.
Wtuliła się we mnie i zasnęliśmy.
------------------------
Wynagrodzenie za wczorajszy głupi rozdział :/
Mam nadzieję, że Wam się podoba <3
7 komentarzy = 16 rozdział :D
- Boże to znowu ty ?! Jesteś nienormalny ! Zginiesz w pierdlu ! - krzyczałam na Jaśka.
- Interesujące... Ale nie krzycz tak. Nikt Cię nie usłyszy i nie uratuje. Jesteś teraz moja. - odpowiedział z głupim uśmieszkiem.
Zaczęłam płakać. Zawsze jak coś było nie tak to płakałam. To był sposób na wyrzucenie tego wszystkiego z siebie.
- Musimy sobie coś jeszcze wyjaśnić. Nie chcę Cię zgwałcić jak wcześniej. Po prostu będę brał korzyści z twojego bólu. - odrzekł po chwili.
- Czemu ja muszę cierpieć ?! Nic Ci nie zrobiłam. Nic ! Słyszysz ? Nic !
- Ty tak myślisz. Ja wiem swoje.
Wziął pukiel moich włosów w swoje brudne ręce.
- Kurwy trzeba tępić. - dodał i wyszedł.
Jestem aż tak zła, że wszystko co złe spotyka mnie ? Boże czemu ? Czemu ja ? To wszystko nie ma sensu. Całe moje życie nie ma sensu. Po co ja w ogóle tu jestem ?
***
Oczkami Neymara
Wybrałem się do centrum handlowego. Chciałem odreagować i przemyśleć co nie co. To co zrobiłem Natalii jest straszne. Najpierw chciałem, aby ze mną była, a później pocieszałem się z inną. Jestem straszną świnią. Automatyczne drzwi do centrum otworzyły się. Podniosłem wzrok do góry. Zobaczyłem Natalię i... Dominikę ?! One się znają ? Dominika nie wspominała mi o tym, choć jest moją najlepszą przyjaciółką. Widziałem na twarzy Natalii smutek i ból. Stałem przy drzwiach i czekałem jak będą wychodzić. Natalia chciała przecisnąć się koło mnie, ale złapałem ją za rękę. Mocno się szarpała, ale zdołałem ją utrzymać. Skierowałem się do auta.
- Zostaw mnie człowieku ! Zostaw ! - krzyczała do mnie.
Nie chciałem jej puszczać. Musiałem wszystko sobie z nią wytłumaczyć. Podbiegła do mnie Dominika.
- Ney ! Zostaw ją ! - złapała mój nadgarstek.
- Ej ! A wy to co ?! Znacie się ! - zapytała nas Natalia.
- Neymar to mój przyjaciel. - odpowiedziała jej Dominika.
Natalia spojrzała się na nas z żalem i uciekła.
- Czemu powiedziałaś jej to tak prosto z mostu ? Chciałem, żeby później się o tym dowiedziała. W ogóle skąd ją znasz ? - zadawałem pytania Dominice.
- Dobrze wiesz, że nie lubię owija w bawełnę. Ney... Natalia to moja siostra.
Serce zabiło mi micniej.
- Dominika ty masz siostrę ?! Nic mi nie powiedziałaś, a pytałem Cię o to.
- Ja chciałam Ci powiedzieć. Ale nie miałam odwagi. Przepraszam Cię. - przytuliłam się do niego.
Odwzajemniłem uścisk Dominiki.
- Dobra nie stójmy tak. Pakuj zakupy do mojego auta. Musimy szukać Natalii.
- Racja. Jedziemy. - odpowiedziała i wsiedliśmy do samochodu.
Poszukiwania zaczęliśmy od mojego domu. Tam jej nie było. Później pojechaliśmy do rodzinnego domu Natalii i Dominiki. Domi tak ją nazywałem, otworzyła zapasowymi kluczami dom, bo rodziców nie było w domu. Wparowaliśmy do niego jak dzicy. Przeszukałem kuchnię, salon. Domi sprawdziła sypialnie, a nawet strych i piwnice. Nigdzie jej nie było.
- Neymar jedźmy teraz do mnie ! - zakazała mi Dominika.
Jej domu także przeszukaliśmy. Ani śladu Natalii. Postanowiliśmy odpocząć. Domi zrobiła mi kawę. Usiedliśmy w salonie.
- Mogę Cię o co spytać ? - zapytała mnie dziewczyna.
- No pewnie. O co chodzi ?
- Czy ty coś czułeś do Natalii ?
Zaskoczyła mnie tym. Wolałem byś szczery.
- Tak. Była taka naturalna. Jednym słowem idealna. - łza spłynęła mi po policzku.
- Nie płacz. - otarła mi łzę - To nic nie da. A co było dalej ?
Opowiedziałem jej całą historię.
- Neymar wiesz, że zachowałeś się jak idiota ?! Straszne świństo jej zrobiłeś. - zasmuciła się.
- Ja o tym wiem. Ona już mi tego nie wybaczy ! Po prostu nie mam u niej szans.
- Nie prawda. Możesz to jeszcze naprawić, ale miusisz się postarać. - wytłumaczyła mi.
- Tak zrobię. Odzyskam ją. Muszę to zrobić.
- Uda Ci się. Trzymam kciuki.
Uśmiechnąłem się do niej, po czym spojrzałem na zegarek.
- Jest 18.07. Chodź ! Jedziemy dalej szukać.
Nagle zaczął dzwonić mi telefon.
Rozmowa telefoniczna.
- Halo ? - zapytał kobiecy głos.
- Przepraszam, ale spieszę się. Czy to coś poważnego ?
- Jestem pracowniczką hotelu Alabama. Zakwaterowała się tutaj na trzy dni młoda dziewczyna. W nocy ktoś włamał się do jej pokoju. Dziewczyna została porwana. - wytłumaczyła.
- Ale co ja mam do tego ? - denerwowałem się.
- W dokumentach dziewczyny została sporządzona notatka. Podyktuje : ,, Gdyby mi się coś stało bardzo proszę zadzwonić na pierwszy numer w kontaktach ". Pana numer był zapisany jako pierwszy.
- Bardzo proszę mi powiedzieć jak nazywa się zaginiona.
- Natalia Biała. Zna ją pan ?
Łzy zaczęły mi lecieć, serce chciało wyskoczyć z piersi.
- Znam. - ledwo wypowiedziałem słowo.
- Bardzo proszę si... - rozłączyłem się.
Koniec rozmowy telefonicznej.
Złapałem Dominikę za rękę. Odpaliłem auto. Jechałem jak szalony, olewając znaki drogowe i.t.p. W między czasie opowiedziałem jej moją rozmowę z kobietą, z hotelu.
- Ja wiem gdzie ona jest. I wiem kto ją porwał...
Oczkami Natalii.
Janek długo nie wracał. Mój stan psychiczny z każdą sekundą się pogarszał. Chciała umrzeć i opuścić ten straszny świat. Zaczęłam pocierać nadgarstkiem o chropowate drewno. Tarłam i tarłam. Pojawiła się krew, która bardziej mnie zmotywowała. Chyba dotarłam do tętnicy. Krew rozbryzgała się postarej, drewnianej podłodze.
Oczkami Neymara
Szybciej, szybciej. Już niedaleko ! Oby tylko nic jej nie było. Gwałtownie skręciłem w wąską, piaszczystą dróżkę w lesie. Zachamowałem. Mieliśmy przed oczyma drewnianą chatę, w której czasami spali jacyś menele. Bez wahania otworzyłem z kopa drzwi.
- Ty idź tam ! - nakazałem. - Weź sobie jakiś metalowy drąg. Może Ci się przydać.
Ja skierowałem się w przeciwną stronę. Gdy ją ujrzałem... Była taka niewinna. W okół niej pełno krwi. Rozwiązałem ją. Ten nadgarstek.. Boe jak to strasznie wyglądało. Ułożyłem jej głowę na swoich kolanach. Wyjąłem telefon i zadzwoniłem na pogotowie.
- Odbierajcie ! Odbierajcie !
- Halo ?
- Proszę szybko przyjechać do starego domu. Jedzie się do niego piaszczystą drogą. Obok płynie wąska rzeka ! Tylko szybko !
- Już wysyłam pogotowie.
Walnąłem telefon gdzieś w kąt. Zdjąłem swój T-Shirt i rozdarłem go. Obwiązałem nadgarstek Natalii.
- Proszę Cię otwórz oczy ! Proszę !
- Usłyszałem odgłos rzucanego na ziemię, metalowego pręta.
- Neymar ! Ja go chyba zabiłam ! - krzyczała Dominika.
- Uspokój się ! Nawet jeśli go zabiłaś to w obronie własnej ! I tak mu się należało. Zaraz przyjedzie karetka ! Chodź ! Znalazłem Natalię !
Dominika szybko przybiegła.
- O Jezu. Jak ona wygląda ! Co ten cham jej zrobił !
Usłyszałem karetkę na sygnale. Ratownicy zabrali Natalię i tego chama Jaśka. Zatrzymałem ratownika.
- Czy ja mogę z nią jechać ? - zapytałem.
- Jest pan rodziną, narzeczonym jej chłopakiem czy coś ?
- Tak ! Jestem jej chłopakiem.
- W takim razie może pan z nami jechać.
Patrzyłem jak ratują Natalię. Jak próbują ustabilizować jej krytyczny stan. Nie życzę nikomu takiego widoku.
- Dobrze ! Ustabilizowaliśmy ją ! Podajcie morfinę ! - krzyczeli do siebie ratownicy.
Znaleźliśmy się pod szpitalem. Ciągle byłem przy niej. Gdy była już ustabilizowane i nic nie zagrażało jej życiu, lekarze przewieźli ją na sale obserwacji. Pozwolili mi usiąść przy jej łóżku. Siedziałem tam do bardzo późnej nocy. Siedziałem i trzymałem jej dłoń. Jej oczy chwilowo otworzyły się.
- Gdzie jestem ? Czy już umarłam ?
- Nie, jesteś w szpitalu. Lekarze uratowali Cię.
- Ale ja chciałam umrzeć !
- Dopóki ja żyje to ty nie umrzesz.
- W ogóle to co ty tu robisz ty perfidna świnio ?! - zapytała mnie.
- Wszystko Ci wytłumaczę.
Opowiedziałem jej jak jej szukaliśmy i.t.d.
- Nazwałam Cię perfidną świnią. Przepraszam. Ty uratowałeś mnie. Dziękuję ! Dziękuję ! - zaczęła płakać.
- Nie płacz proszę Cię ! Już wszystko dobrze. Już dobrze.
Wtuliła się we mnie i zasnęliśmy.
------------------------
Wynagrodzenie za wczorajszy głupi rozdział :/
Mam nadzieję, że Wam się podoba <3
7 komentarzy = 16 rozdział :D
środa, 1 kwietnia 2015
Rozdział 14
Skierowałyśmy się do wyjścia. Przy drzwiach stał on. Unikałam jego wzroku. Zbliżyłam się do Dominiki. Neymar złapał mnie za rękę. Wyciągnął na zewnątrz i zaprowadził do swojego auta. Wyrwałam mu się, ale był zbyt silny.
- Zostaw mnie człowieku ! Zostaw ! - krzyczałam.
Dominika pobiegła do Neymara.
- Ney ! Zostaw ją ! - złapała jego nadgarstek.
- Ej ! A wy to co ?! Znacie się ! - zapytałam.
- Neymar to mój przyjaciel. - odpowiedziała.
To wszystko było dziwne. Pokręcone i niezrozumiałe. Po prostu popieprzone. Spojrzałam na nich z żalem i uciekłam. Oni nie gonił mnie. Nie dzwonili. Po prostu jak by się o mnie nie martwili. Od centrum handlowego do mojego domu jest bardzo daleko. Najbliżej jest do Neymara. Do niego w życiu bym nie poszła. To jest zwykły zrozumiały cham. Znalazłam poddrodze jakiś hotel. Postanowiłam zostać tam na dwie, trzy noce. W recepcji zapłaciłam ii dostałam klucz do swojego pokoju. Mój budżet był ograniczony, wiec musiałam wydawać z głową. Pokój był ładny. Duże dwuosobowe łóżko było całe dla mnie. Miałam jeszcze ze sobą zakupy z centrum handlowego. Cieszyłam się, bo miałam się w co przebrać na następny dzień. Poszłam się umyć. Wyszłam, starannie się wytarłam i poszłam spać. W nocy około godziny 3.00 usłyszałam jakieś huki. Może komuś spadła walizka, albo coś. Nie przejęta wróciłam do krainy snu. Dźwięki nasiliły się. Nałożyłam na głowę kołdrę. Ktoś wszedl do mojego pokoju. Wkurzona, wstałam i poszłam do salonu. W pokoju było pusto. Przekroczyłam próg. Na szyji zaciskały mi się jakieś liny. Próbowałam je jakoś poluzować, ale to nic nie dało. Ktoś związał mi ręce i nogi. Usta zakleił taśmą. Na koniec dostałam bardzo mocno w twarz, przez co zemdlałam. Obudziły mnie mokre pocałunki składane na mojej szyji. Zaczęłam się wykręcać. Nie było to łatwe, ponieważ byłam przywiązana do jakiegoś grubego bala. Postać spojrzała się na mnie.
- Przecież mówiłem, że mnie po pamiętasz....
--------
Rozdział 14 :))
Sorcia, że taki krótki i beznadziejny, ale jestem strasznie zmęczona :/
5 komentarzy = 15 rozdział ♥
- Zostaw mnie człowieku ! Zostaw ! - krzyczałam.
Dominika pobiegła do Neymara.
- Ney ! Zostaw ją ! - złapała jego nadgarstek.
- Ej ! A wy to co ?! Znacie się ! - zapytałam.
- Neymar to mój przyjaciel. - odpowiedziała.
To wszystko było dziwne. Pokręcone i niezrozumiałe. Po prostu popieprzone. Spojrzałam na nich z żalem i uciekłam. Oni nie gonił mnie. Nie dzwonili. Po prostu jak by się o mnie nie martwili. Od centrum handlowego do mojego domu jest bardzo daleko. Najbliżej jest do Neymara. Do niego w życiu bym nie poszła. To jest zwykły zrozumiały cham. Znalazłam poddrodze jakiś hotel. Postanowiłam zostać tam na dwie, trzy noce. W recepcji zapłaciłam ii dostałam klucz do swojego pokoju. Mój budżet był ograniczony, wiec musiałam wydawać z głową. Pokój był ładny. Duże dwuosobowe łóżko było całe dla mnie. Miałam jeszcze ze sobą zakupy z centrum handlowego. Cieszyłam się, bo miałam się w co przebrać na następny dzień. Poszłam się umyć. Wyszłam, starannie się wytarłam i poszłam spać. W nocy około godziny 3.00 usłyszałam jakieś huki. Może komuś spadła walizka, albo coś. Nie przejęta wróciłam do krainy snu. Dźwięki nasiliły się. Nałożyłam na głowę kołdrę. Ktoś wszedl do mojego pokoju. Wkurzona, wstałam i poszłam do salonu. W pokoju było pusto. Przekroczyłam próg. Na szyji zaciskały mi się jakieś liny. Próbowałam je jakoś poluzować, ale to nic nie dało. Ktoś związał mi ręce i nogi. Usta zakleił taśmą. Na koniec dostałam bardzo mocno w twarz, przez co zemdlałam. Obudziły mnie mokre pocałunki składane na mojej szyji. Zaczęłam się wykręcać. Nie było to łatwe, ponieważ byłam przywiązana do jakiegoś grubego bala. Postać spojrzała się na mnie.
- Przecież mówiłem, że mnie po pamiętasz....
--------
Rozdział 14 :))
Sorcia, że taki krótki i beznadziejny, ale jestem strasznie zmęczona :/
5 komentarzy = 15 rozdział ♥
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)