Nie miałam siły niczym poruszyć. Czułam się w jakiejś niewoli. Potem była tylko ta cholerna ciemność.
*Oczami Neymara*
Pieściliśmy się w basenie. Zanurzyłem się z nią pod wodę całując jej miękkie usta. Nagle wypuściłem ją ze swych rąk. Wynurzyłem się z myślą, że ona będzie nadal przy mnie. Poczekałem chwilę aż wypłynie, ale nie. Jej nadal nie było. Po sekundzie bylem z powrotem pod wodą. Moja mała, krucha Natalia leżała skulona na dnie jak porzucona lalka. Porwałem j delikatnie na powierzchnię. Nie wiem czy oddychała czy nie. Chciałem jak najszybciej położyć ją na suchym lądzie. Zaniosłem ją na dywan w salonie. Dopiero wtedy racjonalnie myślałem. Chciałem żeby jej miękki głos powiedział, że wszystko dobrze, że to tylko chwilowa strata przytomności. Ale nie. Tak się nie stało, a było jeszcze gorzej. Krew, drgawki. Myślałem, że sam stracę przytomność. Musiałem być jednak silny. Chwyciłem telefon i zadzwoniłem na pogotowie. Karetka miała być za 5 minut. Na szczęście szpital był nie daleko.
- Natalia! Jeszcze nie twój czas! Natalia! - krzyczałem przez gorzkie łzy.
Ona nie reagowała. Nie dawała żadnego znaku życia. Wpatrzony w jej bladą twarz usiłowałem jeszcze ją ratować. Nagle oślepiające światła karetki pobłyskiwały w ciemnym Paryżu. Ratownicy wpadli jak poparzeni. Jeden z nich odsunął mnie na bok. Przez ich wszystkich nie mogłem dojrzeć Natalii. Myślałem, że się zabije. Oni mieli w swoich rękach cały mój świat. Wszystko co utrzymywało mnie przy normalnym życiu. Zabrali ją na nosze do karetki. Podbiegłem do lekarza.
- Co jej jest? Wszystko w porządku?
- Proszę pana. - jego stanowczy ton dodawał tej sytuacji jeszcze większej dramatyczności. - Teraz jest wszystko w porządku. Stan ustabilizowany. Uratowaliśmy ją ale... - głos lekko mu zadrżał. - Ale dziecka już nie zdołaliśmy.
Moje oczy napełniły się łzami.Mój malutki człowieczek, moje dziecko nie żyje. Zrzuciłem jakiś wazon z blatu za znak mojego gniewu. Wybiegłem z domu. Tak po prostu. Cały czas płakałem. Kurwa nic nie może być chociaż na chwilę dobrze?! To jest chujowo dziwne. Zdyszany skierowałem się pod jakiś menelski sklep. Kupiłem wódkę, którą wpakowałem pod pachę. Wyszedłem ze sklepu. Usiadłem na zimnej, twardej ziemi. Byłem wgapiony w ogromny atut tego miasta. Wieżę Eiffla. Poczułem mocnego kopniaka w plecy. Odurzony bólem odwróciłem się do sprawcy, a raczej sprawców. Trzech napakowanych czterdziestolatków gapiło się na mnie. Nie powiem, ale przestraszyłem się.
- To nasza kwatera, a ty właśnie w niej stoisz. Masz problem?
- Przepraszam. Nie wiedziałem. Już idę. - wystraszony odszedłem jak najdalej mogłem.
Upijając kolejne łyki wódki znajdowałem się już w połowie wysokości wieży. Zmęczonymi, czerwonymi oczami patrzyłem na panoramę miasta. Usłyszałem powiadomienie, że jesteśmy na górze. Schowałem trunek pod bluzkę. Ochroniarz spojrzał na mnie badawczo.
- Proszę wejść. - chyba nie zauważył, że byłem lekko upity.
Oparłem się o metalowy pręt. Spojrzałem w dół. Rzeczywiście ludzie wydawali się mali jak mrówki. Po co z resztą ja o tym gadam. To nie ma sensu. Przełożyłem jedną nogę przez barierkę. Z wódką w ręku chwiałem się.
- Ej! On chce skoczyć! - ktoś krzyknął chyba na cały Paryż.
Wszystkie oczy skierowały się w moją stronę.
- Nie zbliżajcie się! - skronie szaleńczo szybko mi pulsowały. - Nie chcę żyć. Jest przecież tyle ludzi, że nikt nie będzie pamiętał o mnie!
Przełożyłem w tym czasie drugą nogę. Byłem już po drugiej stronie. Odchyliłem się do tyłu. Teraz wystarczyło tylko puścić barierkę. Ale ja tego nie robiłem. Nie puszczałem. Nie wiem czemu, ale nie chciałem zginąć. A raczej ktoś...
--------
Neymar skoczy czy zmieni swoje plany?
11 komentarzy= 36 rozdział ;D
czwartek, 28 maja 2015
czwartek, 21 maja 2015
Rozdział 34
Wróciłam kochani! Stęskniłam się<3
A tutaj rozdziałek!
- Nie mogę się doczekać wieczoru. - oznajmił głaszcząc mój brzuch.
Tajemniczo się do niego uśmiechnęłam. Postanowiłam wziąć orzeźwiający prysznic. Wyjęłam z jednej torby ręcznik i balsam.
- A ty dokąd? - wypijał resztkę kakaa.
- Idę pod prysznic. - zahaczyłam ręką o jego nogi.
Chłopak tylko zamknął oczy. Opuściłam sypialnię. Weszłam do łazienki niestety potykając się o próg. Ale nawet wtedy się śmiałam. Gdy coś mi nie wychodziło to myślałam o jutrzejszym wyjeździe do Paryża. To tak strasznie mnie cieszyło. Powiesiłam ręcznik na haczyku, a balsam postawiłam na kremowej szafeczce. Odkręciłam wręcz lodowatą wodę. Jej temperatura nie przeszkadzała mi. Weszła do obszernej kabiny. Masowałam płynem swoje ręce, nogi i brzuch, w którym mieścił się jeszcze nie wykształcony człowiek. Zamyśliłam się na chwilę. Ocknęły mnie pocałunki składane na mojej szyi.
- Ney? - przygryzłam wargę.
- A kto inny. - stanął przede mną. - Tak sobie myślałem, że sama nie zdołasz umyć sobie pleców. - był wpatrzony w moje piersi.
- Podstawowa wymówka. - oparłam ręce na jego klatce piersiowej.
Odsunął włosy spadające na moją twarz. Stykaliśmy się czołami, aby później namiętnie się pocałować. Podczas tych całusów dłonie chłopaka zjeżdżały w dół - do moich pośladków.
- Mmm... - cicho zamruczałam.
Oderwałam się od niego. Palcami zjeżdżałam do jego pępka.
- Jeszcze niżej. - namawiał mnie Neymar.
- Jeszcze czego! - zaśmiałam się i mokra uciekłam do sypialni.
Położyłam się wygodnie na łóżku. Nakryłam swoje nagie ciało kocem. Usłyszałam jak Neymar zakręca wodę. Stanął w drzwiach pokoju. W pasie miał zawiązany ręcznik.
- Szybka jesteś. - oparł ręce na swoich biodrach. - po za tym myślę, że ten koc nie jest Ci wcale potrzebny. - był coraz bliżej mnie.
- Skoro tak sądzisz. - szybko go z siebie zrzuciłam.
Zeszłam z łóżka i podeszłam, do Neymara. Złapałam go za rękę.
- No chodź. Dokończymy. - mówiłam rzucając go na łóżko.
Chłopak dobrał się do moich piersi. Ssał delikatnie moje sutki. Chicho jęczałam z rozkoszy jaka ogarniała moje ciało. Później językiem zjeżdżał w dół do mojej kobiecości. Zagłębia się w niej. W końcu udaje mi się go odciągnąć.
- To teraz ja. - zrzuciłam z niego ręcznik.
Klęknęłam i wzięłam jego penisa do ust. Językiem zrobiłam większą robotę. Po dłuższej chwili Neymar doszedł. Jego sperma wypełniła moje usta. Połknęłam ją stanęłam naprzeciwko chłopaka.
- Magiczna jesteś. - mówił zasapany.
Tylko Go pocałowałam. On odsunął się ode mnie. Wrócił do mojej kobiecości. Wkładał i wyjmował z niej język. Tak parę razy. Myślałam, że zaraz wybuchnę. Po tych myślach jęczałam jakby mnie ktoś bił. Po 'torturach' doszłam. Doszłam i wtuliłam się w mojego męża.
- Tylko ty jedyna z wszystkich moich byłych kobiet potrafisz tak zadowolić.
Zerknęłam na niego krzywo po czym wstałam z łóżka i podeszłam do walizek. W pewnej chwili szybko odwróciłam głowę. Było tak jak myślałam. Neymar zahipnotyzowany gapił się na moje pośladki. Ehh... Faceci. Wyjęłam moją piżamę w króliczki i założyłam ją na siebie.
- Bez niej wyglądałaś o wiele lepiej. - burknął.
- Nie narzekaj! A teraz spać! Bo jutro czeka nas Paryż. - uśmiechnęłam się wypowiadając ostatnie zdanie.
- Dobrze żono. Dobranoc. - przytulił się do mnie kładąc rękę na brzuchu.
Wzruszyłam się przy tym. Z małą łzą na policzku zasnęłam.
Następnego dnia w południe...
- Ney! - stałam zmartwiona.
- No chodź! Idziemy do samolotu. - namawiał mnie.
- A co jak dziecku nie sprzyjają podniebne podróże. Ja się boję. - miałam kwaśną minę.
- Kochanie moje. - szeptał mi do ucha. - Zobaczysz, że nic mu się nie stanie. No chodź. - złapał mnie za rękę.
- No dobrze. - uległam.
Przeszliśmy przez bramki wcześniej zostawiając bagaże na taśmie. Po paru sekundach byliśmy już w samolocie. Usiadłam wygodnie nadal trzymając dłoń Neya. Chłopak puścił później puścił mnie i włożył sobie do uszu słuchawki. Kątem oka zerkałam jak warki chłopaka układały się w słowa piosenki. Po chwili wyjęłam mu jedną słuchawkę.
- Idę do łazienki. - oznajmiłam.
- Mogę pójść z Tobą? - łobuzersko się uśmiechnął.
- Ty głupku! - wytknęłam mu język.
Chłopak posmutniał.
- Nie, to nie. Obrażam się.
Zaczęłam się śmiać. Idąc w stronę łazienek odwróciłam się w jego stronę. On jak gdyby nigdy nic rozmawiał z jedną z kelnerek.
- Neymar! - krzyknęłam wkurzona. - Jednak idziesz ze mną.
Z małym uśmieszkiem na twarzy szybko do mnie dobiegł.
- Wiedziałem, że zadziała. - nagle mnie pocałował.
- Fuuuu! To obleśne! Przestańcie! - mała dziewczynka stała za nami i przyglądała się naszym czułościom.
- To nie jest obleśne. Jeśli ludzie się kochają to tak robią. - stwierdził.
- A nawet bardzo, ale to bardzo mocno kochają i są w stanie zrobić dla siebie wszystko. - dodałam patrząc się w jego czekoladowo - zielone oczy.
- I tak wiem swoje. - tupnęła nogą.
- Jak dorośniesz to zrozumiesz. - odpowiedzieliśmy jej w tej samej chwili.
Weszliśmy oboje do łazienki.
- Ej! Ja idę sama. - odepchnęłam go.
Załatwiłam się i wróciłam do Neymara.
- Chodź. - ukucnął.
- Na barana? Hmmm... Z chęcią. - usiadłam na jego barkach.
Wyszliśmy tak z toalet. Wszyscy, ale dosłownie wszyscy jakoś dziwnie się patrzyli. Nie dziwie im się. To dość nietypowe w samolocie. Z powrotem zajęliśmy nasze miejsca, by w spokoju dolecieć do Paryża. Po dwóch godzinach lotu byliśmy na miejscu. Z uśmiechem, trzymając się za ręce podeszliśmy do punktu odbioru bagaży. Wzięliśmy swoje torby i ruszyliśmy ku naszemu jak się okazało wypożyczonemu domowi. Z racji, że jest późno od razu skierowaliśmy się do naszej kwatery. Było ona dość daleko dlatego zamówiliśmy taxi. Ney zapłacił i wszystko wpakował do bagażnika. Przysiadł się do mnie.
- I jak? Szczęśliwa? - zapytał po chwili ciszy.
- Jak nigdy. - odpowiedziałam oglądając nocne życie Paryża.
Wyszliśmy z pojazdu. Wziął walizki i podał mi klucze.
- Otwórz, a ja wszystko wniosę. - rzekł.
Wykonałam jego polecenie. Stanęłam w progu i ręką macałam ścianę w poszukiwaniu światła. W końcu znalazłam włącznik i stała się jasność.
- Wow. - tylko tyle byłam w stanie powiedzieć.
To mieszkanie było cudowne. Wszystko na swoim miejscu. Byłam wniebowzięta.
- Wiem, że oglądasz mieszkanie z progu, ale mogłabyś się jednak przesunąć. - nie widziałam jego twarzy, ponieważ zasłoniły mi ją walizki.
- Już, już. - odeszłam trochę dalej.
Nadal rozkoszowałam się pięknym wnętrzem.
- Natalia! Chodź. - usłyszałam krzyki chyba z ogrodu.
Pobiegłam do chłopaka. Znów ogarnął mnie zachwyt. Piękny oświetlony basen. Czysty jak nie wiem co. Miałam straszną ochotę na kąpiel.
- Ney spakowałeś mój strój kąpielowy? - zapytałam.
- Ups...
- To znaczy, że nie? Eh...
- Ale spokojnie. Kupimy nowy i wtedy popływasz. - wyszczerzył się.
- Ja chcę teraz! - posmutniałam.
- W sumie to nie potrzebujesz stroju. Naga jesteś jeszcze lepsza. - oblizał swoje usta. - Ja i ty. Beż żadnych ubrań. Co ty na to? - zaproponował.
- Pewnie, że tak!
Po sekundzie pływaliśmy nadzy w krystalicznie czystym basenem. Chłopak przypłynął do mnie. Pocałował mnie przy czym pieścił moje piersi. Zanurzyliśmy się. Coś mnie zabolało. Chciałam wypłynąć, ale było za późno...
---------
Czy coś poważnego stało się Natalii?!
Jeśli podoba Ci się rozdział to skometuj :) Komentujesz - Motywujesz <3
11komentarzy = 35rozdział
A tutaj rozdziałek!
- Nie mogę się doczekać wieczoru. - oznajmił głaszcząc mój brzuch.
Tajemniczo się do niego uśmiechnęłam. Postanowiłam wziąć orzeźwiający prysznic. Wyjęłam z jednej torby ręcznik i balsam.
- A ty dokąd? - wypijał resztkę kakaa.
- Idę pod prysznic. - zahaczyłam ręką o jego nogi.
Chłopak tylko zamknął oczy. Opuściłam sypialnię. Weszłam do łazienki niestety potykając się o próg. Ale nawet wtedy się śmiałam. Gdy coś mi nie wychodziło to myślałam o jutrzejszym wyjeździe do Paryża. To tak strasznie mnie cieszyło. Powiesiłam ręcznik na haczyku, a balsam postawiłam na kremowej szafeczce. Odkręciłam wręcz lodowatą wodę. Jej temperatura nie przeszkadzała mi. Weszła do obszernej kabiny. Masowałam płynem swoje ręce, nogi i brzuch, w którym mieścił się jeszcze nie wykształcony człowiek. Zamyśliłam się na chwilę. Ocknęły mnie pocałunki składane na mojej szyi.
- Ney? - przygryzłam wargę.
- A kto inny. - stanął przede mną. - Tak sobie myślałem, że sama nie zdołasz umyć sobie pleców. - był wpatrzony w moje piersi.
- Podstawowa wymówka. - oparłam ręce na jego klatce piersiowej.
Odsunął włosy spadające na moją twarz. Stykaliśmy się czołami, aby później namiętnie się pocałować. Podczas tych całusów dłonie chłopaka zjeżdżały w dół - do moich pośladków.
- Mmm... - cicho zamruczałam.
Oderwałam się od niego. Palcami zjeżdżałam do jego pępka.
- Jeszcze niżej. - namawiał mnie Neymar.
- Jeszcze czego! - zaśmiałam się i mokra uciekłam do sypialni.
Położyłam się wygodnie na łóżku. Nakryłam swoje nagie ciało kocem. Usłyszałam jak Neymar zakręca wodę. Stanął w drzwiach pokoju. W pasie miał zawiązany ręcznik.
- Szybka jesteś. - oparł ręce na swoich biodrach. - po za tym myślę, że ten koc nie jest Ci wcale potrzebny. - był coraz bliżej mnie.
- Skoro tak sądzisz. - szybko go z siebie zrzuciłam.
Zeszłam z łóżka i podeszłam, do Neymara. Złapałam go za rękę.
- No chodź. Dokończymy. - mówiłam rzucając go na łóżko.
Chłopak dobrał się do moich piersi. Ssał delikatnie moje sutki. Chicho jęczałam z rozkoszy jaka ogarniała moje ciało. Później językiem zjeżdżał w dół do mojej kobiecości. Zagłębia się w niej. W końcu udaje mi się go odciągnąć.
- To teraz ja. - zrzuciłam z niego ręcznik.
Klęknęłam i wzięłam jego penisa do ust. Językiem zrobiłam większą robotę. Po dłuższej chwili Neymar doszedł. Jego sperma wypełniła moje usta. Połknęłam ją stanęłam naprzeciwko chłopaka.
- Magiczna jesteś. - mówił zasapany.
Tylko Go pocałowałam. On odsunął się ode mnie. Wrócił do mojej kobiecości. Wkładał i wyjmował z niej język. Tak parę razy. Myślałam, że zaraz wybuchnę. Po tych myślach jęczałam jakby mnie ktoś bił. Po 'torturach' doszłam. Doszłam i wtuliłam się w mojego męża.
- Tylko ty jedyna z wszystkich moich byłych kobiet potrafisz tak zadowolić.
Zerknęłam na niego krzywo po czym wstałam z łóżka i podeszłam do walizek. W pewnej chwili szybko odwróciłam głowę. Było tak jak myślałam. Neymar zahipnotyzowany gapił się na moje pośladki. Ehh... Faceci. Wyjęłam moją piżamę w króliczki i założyłam ją na siebie.
- Bez niej wyglądałaś o wiele lepiej. - burknął.
- Nie narzekaj! A teraz spać! Bo jutro czeka nas Paryż. - uśmiechnęłam się wypowiadając ostatnie zdanie.
- Dobrze żono. Dobranoc. - przytulił się do mnie kładąc rękę na brzuchu.
Wzruszyłam się przy tym. Z małą łzą na policzku zasnęłam.
Następnego dnia w południe...
- Ney! - stałam zmartwiona.
- No chodź! Idziemy do samolotu. - namawiał mnie.
- A co jak dziecku nie sprzyjają podniebne podróże. Ja się boję. - miałam kwaśną minę.
- Kochanie moje. - szeptał mi do ucha. - Zobaczysz, że nic mu się nie stanie. No chodź. - złapał mnie za rękę.
- No dobrze. - uległam.
Przeszliśmy przez bramki wcześniej zostawiając bagaże na taśmie. Po paru sekundach byliśmy już w samolocie. Usiadłam wygodnie nadal trzymając dłoń Neya. Chłopak puścił później puścił mnie i włożył sobie do uszu słuchawki. Kątem oka zerkałam jak warki chłopaka układały się w słowa piosenki. Po chwili wyjęłam mu jedną słuchawkę.
- Idę do łazienki. - oznajmiłam.
- Mogę pójść z Tobą? - łobuzersko się uśmiechnął.
- Ty głupku! - wytknęłam mu język.
Chłopak posmutniał.
- Nie, to nie. Obrażam się.
Zaczęłam się śmiać. Idąc w stronę łazienek odwróciłam się w jego stronę. On jak gdyby nigdy nic rozmawiał z jedną z kelnerek.
- Neymar! - krzyknęłam wkurzona. - Jednak idziesz ze mną.
Z małym uśmieszkiem na twarzy szybko do mnie dobiegł.
- Wiedziałem, że zadziała. - nagle mnie pocałował.
- Fuuuu! To obleśne! Przestańcie! - mała dziewczynka stała za nami i przyglądała się naszym czułościom.
- To nie jest obleśne. Jeśli ludzie się kochają to tak robią. - stwierdził.
- A nawet bardzo, ale to bardzo mocno kochają i są w stanie zrobić dla siebie wszystko. - dodałam patrząc się w jego czekoladowo - zielone oczy.
- I tak wiem swoje. - tupnęła nogą.
- Jak dorośniesz to zrozumiesz. - odpowiedzieliśmy jej w tej samej chwili.
Weszliśmy oboje do łazienki.
- Ej! Ja idę sama. - odepchnęłam go.
Załatwiłam się i wróciłam do Neymara.
- Chodź. - ukucnął.
- Na barana? Hmmm... Z chęcią. - usiadłam na jego barkach.
Wyszliśmy tak z toalet. Wszyscy, ale dosłownie wszyscy jakoś dziwnie się patrzyli. Nie dziwie im się. To dość nietypowe w samolocie. Z powrotem zajęliśmy nasze miejsca, by w spokoju dolecieć do Paryża. Po dwóch godzinach lotu byliśmy na miejscu. Z uśmiechem, trzymając się za ręce podeszliśmy do punktu odbioru bagaży. Wzięliśmy swoje torby i ruszyliśmy ku naszemu jak się okazało wypożyczonemu domowi. Z racji, że jest późno od razu skierowaliśmy się do naszej kwatery. Było ona dość daleko dlatego zamówiliśmy taxi. Ney zapłacił i wszystko wpakował do bagażnika. Przysiadł się do mnie.
- I jak? Szczęśliwa? - zapytał po chwili ciszy.
- Jak nigdy. - odpowiedziałam oglądając nocne życie Paryża.
Wyszliśmy z pojazdu. Wziął walizki i podał mi klucze.
- Otwórz, a ja wszystko wniosę. - rzekł.
Wykonałam jego polecenie. Stanęłam w progu i ręką macałam ścianę w poszukiwaniu światła. W końcu znalazłam włącznik i stała się jasność.
- Wow. - tylko tyle byłam w stanie powiedzieć.
To mieszkanie było cudowne. Wszystko na swoim miejscu. Byłam wniebowzięta.
- Wiem, że oglądasz mieszkanie z progu, ale mogłabyś się jednak przesunąć. - nie widziałam jego twarzy, ponieważ zasłoniły mi ją walizki.
- Już, już. - odeszłam trochę dalej.
Nadal rozkoszowałam się pięknym wnętrzem.
- Natalia! Chodź. - usłyszałam krzyki chyba z ogrodu.
Pobiegłam do chłopaka. Znów ogarnął mnie zachwyt. Piękny oświetlony basen. Czysty jak nie wiem co. Miałam straszną ochotę na kąpiel.
- Ney spakowałeś mój strój kąpielowy? - zapytałam.
- Ups...
- To znaczy, że nie? Eh...
- Ale spokojnie. Kupimy nowy i wtedy popływasz. - wyszczerzył się.
- Ja chcę teraz! - posmutniałam.
- W sumie to nie potrzebujesz stroju. Naga jesteś jeszcze lepsza. - oblizał swoje usta. - Ja i ty. Beż żadnych ubrań. Co ty na to? - zaproponował.
- Pewnie, że tak!
Po sekundzie pływaliśmy nadzy w krystalicznie czystym basenem. Chłopak przypłynął do mnie. Pocałował mnie przy czym pieścił moje piersi. Zanurzyliśmy się. Coś mnie zabolało. Chciałam wypłynąć, ale było za późno...
---------
Czy coś poważnego stało się Natalii?!
Jeśli podoba Ci się rozdział to skometuj :) Komentujesz - Motywujesz <3
11komentarzy = 35rozdział
wtorek, 19 maja 2015
poniedziałek, 18 maja 2015
Rozdział 33
Płakałam ze szczęścia. Miałam krokodyle łzy pełne radości. Trzymałam właśnie w dłoniach jedną z kilku przepustek do marzeń.
- Mam rozumieć, że Ci się podoba? - podniósł jedną, a potem drugą brew do góry.
- Jak ma mi się nie podobać prezent w postaci dwóch biletów do Paryża?! Kocham Cię ty głupku! - mocno, a zarazem namiętnie wpiłam się w jego usta.
Nadal płakałam. To było nie do zatrzymania, opanowania. Szczęście na prawdę dawało mi się we znaki. Obejrzałam bilety chyba z dwadzieścia razy. Wąchałam, dotykałam. Musiałam się przecież upewnić, że nie jest to głupi żart mojego męża.
- To będzie taki nasz miesiąc miodowy. - rozmarzył się. - Tylko lepiej już się pakujmy.
- Czemu niby? - uśmiechnęłam się szeroko.
- Spójrz na datę Natii. - przekręcił oczami.
Obróciłam bilety na drugą stronę. 19.05.2015r.
- A dzisiaj jaki jest dzień? - spytałam chłopaka.
- 18.05.2015. - odpowiedział powoli z widocznym spokojem.
Oczy wychodziły mi na wierzch.
- Czyli, że... - nie mogłam skończyć. - Że jutro wylatujemy z Barcelony do Paryża i musimy się teraz, zaraz pakować! - piszczałam jak jakaś niedorobiona zabawka.
- No to na górę! - chłopak szybko wstał podnosząc mnie do góry. - Zobaczysz, że sprawnie nam pójdzie, bo... -przerwał swoją wypowiedź.
- Bo?
- Zobaczysz na górze. - zawadiacko się uśmiechnął.
Nie na widzę go za to! Zawsze musi coś ukrywać. Ach ten Neymar... Doszliśmy do sypialni. Wyrwałam się z jego objęć i otworzyłam szafę. Była całkiem pusta, a rzeczy w niej przedtem było sporo.
- Co to ma znaczyć? - splotłam ręcę na klatce piersiowej.
- Jak już wcześniej mówiłem nie będziemy mieć problemu z pakowaniem się. Niech pani Da Silva Santos zerknię w drugi kąt pokoju. - mówił niczym Szekspir.
Odwróciłam się na pięcie. W samym roku pokoju obok okna jedna na drugiej poukładane 7 walizek. Spojrzałam na niego z miną typu 'dlaczego to ja mam tak dobrze zorganizowanego faceta na świecie?'
- Wiem, wiem jest najlepszym, najukochańszym, najseksowniejszym... - mógł tak mówić cały dzień, ale oczywiście ja bym do tego nie dopuściła.
- Jesteś głupi! - wytknęłam mu język.
- Skoro tak uważasz. - sprawnie zabrał mi bilety. - Pojadę sobie z inną laską do Paryża i będziemy mieć gorące noce. - miał poważną minę.
- Zrobiłbyś to mi? - zapytałam z przekąsem.
- Haha! Nigdy bym Ci tego nie zrobił. Osobie, która jest całym moim światem? Za nic.
Kolejna łza szczęścia widniała na moim policzku. Ten mężczyzna doprowadzał mnie do obłędu. Mówił coś co sprawiało mi tycią przykrość, ale za chwile tworzył takie romantyczne zdania. Istny idiotyczno - idealny cud.
- A może Natalusia chcę przytulaska? - wyciągnął po mnie ręce.
Oczywiście ja się zgodziłam. Nie przepuszczam takich okazji.
- Ney?
- Tak kochanie? - nadal trwaliśmy w uścisku.
- Mam ochotę na kakao, a po za tym dusisz mnie. - miałam kamienną minę.
Chłopak puścił mnie, a później wybuchnął nie pohamowanym śmiechem.
- Ciebie to wszystko doprowadza do głupawki. - uniosłam ręce do góry. - Ja idę robić kakao. Papa!
Zeszłam na dół do kuchni. Wyjęłam dwa kubki, kakao, cukier i mleko. Po paru minutach napoje były przygotowane. Wzięłam kubki w obie ręce i z powrotem weszłam na górę. Usiadłam na łóżku koło Neya stawiając kubki na stoliku.
- No wiesz co?! Żeby ciężarna kobieta musiała Ci robić kakao. Też mi coś. - usiadłam do niego tyłem.
- Bo ja mam dwie lewe ręce i za pewne wiesz, że znowu bym coś stłukł czy coś.
- Dobrze, że nie masz dwóch lewych nóg. - teraz to ja dostałam głupawki.
- Osz ty!
Chłopak zaczął mnie całować. Po szyi, uszach, ramionach, rękach.
- Ja wolę być gdzie indziej całowana. - stwierdziłam zamykając oczy i przygryzając wargę.
- Mmm... Gdzie? - szepnął mi do ucha.
- Lubię namiętne pocałunki tutaj. - wskazałam palcem na usta.
- Się robi księżniczko.
Nasze języki tańczyły w rytm serc, które szaleńczo biły. Mierzwiłam jego włosy. Czułam, że ma już gęsią skórkę. Po chwili bez słowa oderwałam się od niego by napić się kakaa.
- Ej! Ja chciałem jeszcze! - protestował.
- Dokończymy to wieczorem. - odpowiedziałam.
Położyliśmy się wygodnie pijąc mleczne napoje.
- Nie mogę się doczekać wieczoru. - oznajmił głaszcząc mój brzuch.
-------------
No to mamy rozdział 33 ^^ Mam nadzieję, że Wam się podoba.
Wgl przepraszam, że nie dodaje tak częśto, ale wiecznie mam jakąś robotę... :( Sorki kochani!
10komentarzy = 34rozdział <3333
- Mam rozumieć, że Ci się podoba? - podniósł jedną, a potem drugą brew do góry.
- Jak ma mi się nie podobać prezent w postaci dwóch biletów do Paryża?! Kocham Cię ty głupku! - mocno, a zarazem namiętnie wpiłam się w jego usta.
Nadal płakałam. To było nie do zatrzymania, opanowania. Szczęście na prawdę dawało mi się we znaki. Obejrzałam bilety chyba z dwadzieścia razy. Wąchałam, dotykałam. Musiałam się przecież upewnić, że nie jest to głupi żart mojego męża.
- To będzie taki nasz miesiąc miodowy. - rozmarzył się. - Tylko lepiej już się pakujmy.
- Czemu niby? - uśmiechnęłam się szeroko.
- Spójrz na datę Natii. - przekręcił oczami.
Obróciłam bilety na drugą stronę. 19.05.2015r.
- A dzisiaj jaki jest dzień? - spytałam chłopaka.
- 18.05.2015. - odpowiedział powoli z widocznym spokojem.
Oczy wychodziły mi na wierzch.
- Czyli, że... - nie mogłam skończyć. - Że jutro wylatujemy z Barcelony do Paryża i musimy się teraz, zaraz pakować! - piszczałam jak jakaś niedorobiona zabawka.
- No to na górę! - chłopak szybko wstał podnosząc mnie do góry. - Zobaczysz, że sprawnie nam pójdzie, bo... -przerwał swoją wypowiedź.
- Bo?
- Zobaczysz na górze. - zawadiacko się uśmiechnął.
Nie na widzę go za to! Zawsze musi coś ukrywać. Ach ten Neymar... Doszliśmy do sypialni. Wyrwałam się z jego objęć i otworzyłam szafę. Była całkiem pusta, a rzeczy w niej przedtem było sporo.
- Co to ma znaczyć? - splotłam ręcę na klatce piersiowej.
- Jak już wcześniej mówiłem nie będziemy mieć problemu z pakowaniem się. Niech pani Da Silva Santos zerknię w drugi kąt pokoju. - mówił niczym Szekspir.
Odwróciłam się na pięcie. W samym roku pokoju obok okna jedna na drugiej poukładane 7 walizek. Spojrzałam na niego z miną typu 'dlaczego to ja mam tak dobrze zorganizowanego faceta na świecie?'
- Wiem, wiem jest najlepszym, najukochańszym, najseksowniejszym... - mógł tak mówić cały dzień, ale oczywiście ja bym do tego nie dopuściła.
- Jesteś głupi! - wytknęłam mu język.
- Skoro tak uważasz. - sprawnie zabrał mi bilety. - Pojadę sobie z inną laską do Paryża i będziemy mieć gorące noce. - miał poważną minę.
- Zrobiłbyś to mi? - zapytałam z przekąsem.
- Haha! Nigdy bym Ci tego nie zrobił. Osobie, która jest całym moim światem? Za nic.
Kolejna łza szczęścia widniała na moim policzku. Ten mężczyzna doprowadzał mnie do obłędu. Mówił coś co sprawiało mi tycią przykrość, ale za chwile tworzył takie romantyczne zdania. Istny idiotyczno - idealny cud.
- A może Natalusia chcę przytulaska? - wyciągnął po mnie ręce.
Oczywiście ja się zgodziłam. Nie przepuszczam takich okazji.
- Ney?
- Tak kochanie? - nadal trwaliśmy w uścisku.
- Mam ochotę na kakao, a po za tym dusisz mnie. - miałam kamienną minę.
Chłopak puścił mnie, a później wybuchnął nie pohamowanym śmiechem.
- Ciebie to wszystko doprowadza do głupawki. - uniosłam ręce do góry. - Ja idę robić kakao. Papa!
Zeszłam na dół do kuchni. Wyjęłam dwa kubki, kakao, cukier i mleko. Po paru minutach napoje były przygotowane. Wzięłam kubki w obie ręce i z powrotem weszłam na górę. Usiadłam na łóżku koło Neya stawiając kubki na stoliku.
- No wiesz co?! Żeby ciężarna kobieta musiała Ci robić kakao. Też mi coś. - usiadłam do niego tyłem.
- Bo ja mam dwie lewe ręce i za pewne wiesz, że znowu bym coś stłukł czy coś.
- Dobrze, że nie masz dwóch lewych nóg. - teraz to ja dostałam głupawki.
- Osz ty!
Chłopak zaczął mnie całować. Po szyi, uszach, ramionach, rękach.
- Ja wolę być gdzie indziej całowana. - stwierdziłam zamykając oczy i przygryzając wargę.
- Mmm... Gdzie? - szepnął mi do ucha.
- Lubię namiętne pocałunki tutaj. - wskazałam palcem na usta.
- Się robi księżniczko.
Nasze języki tańczyły w rytm serc, które szaleńczo biły. Mierzwiłam jego włosy. Czułam, że ma już gęsią skórkę. Po chwili bez słowa oderwałam się od niego by napić się kakaa.
- Ej! Ja chciałem jeszcze! - protestował.
- Dokończymy to wieczorem. - odpowiedziałam.
Położyliśmy się wygodnie pijąc mleczne napoje.
- Nie mogę się doczekać wieczoru. - oznajmił głaszcząc mój brzuch.
-------------
No to mamy rozdział 33 ^^ Mam nadzieję, że Wam się podoba.
Wgl przepraszam, że nie dodaje tak częśto, ale wiecznie mam jakąś robotę... :( Sorki kochani!
10komentarzy = 34rozdział <3333
czwartek, 14 maja 2015
32 Rozdział
Zdziwiło mnie to. Ja i sesja? Przecież to oczywiste, że się nie nadaję. Ten chłopak ma dziwny gust.
- A gdzie to ma się odbyć? - bawiłam się swoimi mokrymi włosami.
- Wszystko mi jedno. - uśmiechnął się lekko. - Nie obchodzi mnie tło i inne bzdety. Pani jest najważniejszym obiektem.
- Ach tak... Przepraszam, ale ja muszę to przemyśleć. - powiedziałam i odpłynęłam.
Trudno mi podjąć decyzję. Nie jestem stworzona do takiego czegoś. Niby to tylko zdjęcia, ale nawet one potrafią bardzo skutecznie ośmieszyć człowieka. Nadszedł czas na wyjście z basenu. Założyłam klapki i powędrowałam do szatni. Myśl o sesji nadal krążyła po mojej głowie nie dając mi chwili spokoju. Wytarłam się myśląc o sesji. Ubrałam się myśląc o sesji. Suszyłam włosy myśląc o sesji. Wszystko krążyło w okół tej informacji. Po 10 minutach wyszłam z szatni. Przy drzwiach stał chłopak, który chciał zrobić mi parę zdjęć. Zatrzymał mnie przed autem.
- Przemyślała to pani? - jego oczy były piękne, zielone.
Trochę się w nie zapatrzyłam.
- A ile to potrwa? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Myślę, że około 45 minut.
- Właściwie to czemu nie. Mogę spróbować. - zgodziłam się.
- To ja pojadę za panią swoim autem. - zerknął na pojazd. - Mam tam potrzebny sprzęt.
- Dobrze, dobrze. - kiwnęłam głową.
Chłopak wsiadł do swojego auta. Ja także. W lusterku widziałam jak bacznie podążał za mną. W końcu zaparkowałam w garażu, a mężczyzna za mną.
- To ja wyjmę to wszystko i zaraz przyjdę. - oznajmił i zniknął za tyłem samochodu.
Otworzyłam leniwie drzwi. Jak widać Neymar jeszcze nie wrócił. Może to i dobrze. O niczym nie będzie wiedział. Rzuciłam torbę na sofę. Oparłam się o lodówkę czekając na 'fotografa'. Przyszedł po 5 minutach. Miał bardzo dużo aparatów i innych bzdetów. Nie wiem jak to się firmowo nazywa.
- Niech pani się rozbierze. - był zajęty przygotowywaniem oświetlenia.
- Ale jak to? Miała być sesja, ale raczej taka normalna. - zdziwiłam się strasznie.
- Ja nic takiego nie powiedziałem. Ale spokojnie. - zniżył ton głosu. - Tylko do bielizny. Wtedy ładniej widać brzuch. - dodał po chwili.
- Ja nie chcę się rozbierać! - krzyknęłam.
- Zaraz będziesz chciała. - nonszalancko się uśmiechnął.
Dopiero teraz stwierdziłam, że jestem strasznie naiwna. Zgodziłam się na sesję, a nawet nie znałam tego kolesia. Takie są skutki głupoty. Nagle drzwi otworzyły się.
- Wróciłem Natalia! - powiedział i odwrócił się.
Podniósł brwi do góry.
- Co to ma być?! Co to za koleś?! Natalia wytłumacz mi się! - zdenerwowany Neymar podszedł do mnie.
W skrócie mu to opowiedziałam. Widziałam, że chłopak 'fotograf' coraz bardziej się niecierpliwi.
- Oszalałaś do końca? Ale o tym zaraz. - podszedł do mężczyzny.
Wziął go za koszulkę i wyrzucił za drzwi razem ze sprzętem. Czerwony ze złości wrócił do mnie. Złapał mocno za dłoń. Jęknęłam lekko.
- Ney to zabolało. - łzy po woli napływały mi do oczu.
Piłkarz posłuchał mnie i poluzował uścisk. Posadził mnie na kanapie, a sam kucnął przede mną.
- Jesteśdla mnie cholernie ważna wiesz? - ujął moją twarz w swoje dłonie. - Jesteś dla mnie całym światem! A jak by ten koleś coś Ci zrobił to bym sobie tego nie wybaczył. - otarłam jego łzę.
- Neymar nie płacz przeze mnie. Nie płacz przez idiotkę. - odrzekłam.
- Przez kogo? Czy ty siebie słyszysz? - usiadł koło mnie.
Nic nie mówił. Myślałam, że nie oddycha, ale zobaczyłam, że jego klatka piersiowa się unosi.
- Przepraszam. - łkałam.
- Już cicho. przytulił mnie aż zabrakło mi tchu. - Tylko nie bądź taka naiwna. - dodał po chwili z małym, chytrym uśmieszkiem.
Włączyliśmy telewizor. Leciały same nudne romansidła i w ogóle. Nie lubię takich filmów. Są sztuczne i naciągane.
- Zaraz przyjdę. - odezwał się chłopak.
Jak odchodził to prawie się zabił o klapki. Niezdara mój. Przyszedł do mnie po około 5 minutach. Na jego twarzy widniała powaga. Podał mi tylko czarną kopertę i usiadł z powrotem obok mnie.
- Ney co to? - zaskoczenie malowało się na mojej twarzy.
- Sama zobacz. - wzrok miał wbity w podłogę.
Byłam podekscytowana, a jednocześnie przestraszona, ale postanowiłam otworzyć kopertę i zobaczyć zawartość. Paznokciami zerwałam tasiemkę. Wyjęłam dwie karteczki. Płakałam ze szczęścia...
-------
Jak myślicie co dostała Natalia od Neymara? :3333
9komentarzy = 33rozdział <3
- A gdzie to ma się odbyć? - bawiłam się swoimi mokrymi włosami.
- Wszystko mi jedno. - uśmiechnął się lekko. - Nie obchodzi mnie tło i inne bzdety. Pani jest najważniejszym obiektem.
- Ach tak... Przepraszam, ale ja muszę to przemyśleć. - powiedziałam i odpłynęłam.
Trudno mi podjąć decyzję. Nie jestem stworzona do takiego czegoś. Niby to tylko zdjęcia, ale nawet one potrafią bardzo skutecznie ośmieszyć człowieka. Nadszedł czas na wyjście z basenu. Założyłam klapki i powędrowałam do szatni. Myśl o sesji nadal krążyła po mojej głowie nie dając mi chwili spokoju. Wytarłam się myśląc o sesji. Ubrałam się myśląc o sesji. Suszyłam włosy myśląc o sesji. Wszystko krążyło w okół tej informacji. Po 10 minutach wyszłam z szatni. Przy drzwiach stał chłopak, który chciał zrobić mi parę zdjęć. Zatrzymał mnie przed autem.
- Przemyślała to pani? - jego oczy były piękne, zielone.
Trochę się w nie zapatrzyłam.
- A ile to potrwa? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Myślę, że około 45 minut.
- Właściwie to czemu nie. Mogę spróbować. - zgodziłam się.
- To ja pojadę za panią swoim autem. - zerknął na pojazd. - Mam tam potrzebny sprzęt.
- Dobrze, dobrze. - kiwnęłam głową.
Chłopak wsiadł do swojego auta. Ja także. W lusterku widziałam jak bacznie podążał za mną. W końcu zaparkowałam w garażu, a mężczyzna za mną.
- To ja wyjmę to wszystko i zaraz przyjdę. - oznajmił i zniknął za tyłem samochodu.
Otworzyłam leniwie drzwi. Jak widać Neymar jeszcze nie wrócił. Może to i dobrze. O niczym nie będzie wiedział. Rzuciłam torbę na sofę. Oparłam się o lodówkę czekając na 'fotografa'. Przyszedł po 5 minutach. Miał bardzo dużo aparatów i innych bzdetów. Nie wiem jak to się firmowo nazywa.
- Niech pani się rozbierze. - był zajęty przygotowywaniem oświetlenia.
- Ale jak to? Miała być sesja, ale raczej taka normalna. - zdziwiłam się strasznie.
- Ja nic takiego nie powiedziałem. Ale spokojnie. - zniżył ton głosu. - Tylko do bielizny. Wtedy ładniej widać brzuch. - dodał po chwili.
- Ja nie chcę się rozbierać! - krzyknęłam.
- Zaraz będziesz chciała. - nonszalancko się uśmiechnął.
Dopiero teraz stwierdziłam, że jestem strasznie naiwna. Zgodziłam się na sesję, a nawet nie znałam tego kolesia. Takie są skutki głupoty. Nagle drzwi otworzyły się.
- Wróciłem Natalia! - powiedział i odwrócił się.
Podniósł brwi do góry.
- Co to ma być?! Co to za koleś?! Natalia wytłumacz mi się! - zdenerwowany Neymar podszedł do mnie.
W skrócie mu to opowiedziałam. Widziałam, że chłopak 'fotograf' coraz bardziej się niecierpliwi.
- Oszalałaś do końca? Ale o tym zaraz. - podszedł do mężczyzny.
Wziął go za koszulkę i wyrzucił za drzwi razem ze sprzętem. Czerwony ze złości wrócił do mnie. Złapał mocno za dłoń. Jęknęłam lekko.
- Ney to zabolało. - łzy po woli napływały mi do oczu.
Piłkarz posłuchał mnie i poluzował uścisk. Posadził mnie na kanapie, a sam kucnął przede mną.
- Jesteśdla mnie cholernie ważna wiesz? - ujął moją twarz w swoje dłonie. - Jesteś dla mnie całym światem! A jak by ten koleś coś Ci zrobił to bym sobie tego nie wybaczył. - otarłam jego łzę.
- Neymar nie płacz przeze mnie. Nie płacz przez idiotkę. - odrzekłam.
- Przez kogo? Czy ty siebie słyszysz? - usiadł koło mnie.
Nic nie mówił. Myślałam, że nie oddycha, ale zobaczyłam, że jego klatka piersiowa się unosi.
- Przepraszam. - łkałam.
- Już cicho. przytulił mnie aż zabrakło mi tchu. - Tylko nie bądź taka naiwna. - dodał po chwili z małym, chytrym uśmieszkiem.
Włączyliśmy telewizor. Leciały same nudne romansidła i w ogóle. Nie lubię takich filmów. Są sztuczne i naciągane.
- Zaraz przyjdę. - odezwał się chłopak.
Jak odchodził to prawie się zabił o klapki. Niezdara mój. Przyszedł do mnie po około 5 minutach. Na jego twarzy widniała powaga. Podał mi tylko czarną kopertę i usiadł z powrotem obok mnie.
- Ney co to? - zaskoczenie malowało się na mojej twarzy.
- Sama zobacz. - wzrok miał wbity w podłogę.
Byłam podekscytowana, a jednocześnie przestraszona, ale postanowiłam otworzyć kopertę i zobaczyć zawartość. Paznokciami zerwałam tasiemkę. Wyjęłam dwie karteczki. Płakałam ze szczęścia...
-------
Jak myślicie co dostała Natalia od Neymara? :3333
9komentarzy = 33rozdział <3
czwartek, 7 maja 2015
31 Rozdział
Błądził rękami po moim już lekko zaokrąglonym brzuchu. Po mimu małego bólu głowy zrobiło mi się przyjemnie. Delikatnie podniósł moją kremową sukienkę. Włożył pod nią głowę. Zaśmiałam się. Poczułam delikatne pocałunki na udach. Neymar bardzo dobrze wiedział, że nie będziemy tego robić, ale na takie małe przyjemności mogłam mu pozwolić. Wyłonił głowę spod ubrania i spojrzał się na mnie z pożądaniem.
- To może chociaż pozbawimy Cię górnej partii ubrań? - zaproponował mi.
- Jeśli tak bardzo chcesz. - rozłożyłam ręce na znak, że się zgadzam.
Chłopak ucieszył się niesłychanie.
- No, ale może nie tu. W końcu od czego jest sypialnia. - podniósł mnie.
Weszliśmy na górę. Siedziałam na silnych rękach Neya. Lekko kopnął nogą w drzwi. Widziałam, że chciał już to zrobić. Czym prędzej położył mnie na łóżku. Podparty na łokciach patrzył się na mnie. Ta chwila rwała przez co najmniej 5 minut. Jego oczy zaczęły prawie płonąć. Podniósł mnie leciutko do góry i odpiął ekspres od sukienki. Zdjął ją ze mnie. Leżałam przed nim w samym staniku i majtkach.
- Oj Natalia. - zatopił się w moich ustach.
Zachłannie mnie całował wolno dobierając się do moich piersi. Czułam, że miał problem ze stanikiem. Musiałam temu mojemu niezdarze pomóc. W końcu w 'bitwie' z biustonoszem udało mu się wygrać. Po naszej 'zabawie' położyliśmy się nadzy spać. Rankiem gdy blade, słoneczne promienie weszły do pokoju obudziłam się. Neymar słodko chrapał obok mnie. Miał tak zabawnie ułożone włosy, że musiałam zrobić mu zdjęcie. Zgarnęłam ręką telefon, który leżał na półce. Włączyłam szybko aparat. Zdjęcie wyszło super, a ja nadal się śmiałam. Chyba obudziłam tym Neymara.
- Co ty się tak chichrasz? Wyspać już się nie można? - mówił nadal mając zamknięte oczy.
- No tak jakoś. - od śmiechu bolały mnie już policzki.
- Kurde o co chodzi?! - zobaczył, że wgapiam się w telefon. - Co tam jest?! Pokaż! - toczyliśmy walkę o mój telefon.
Chłopakowi udało się go wyrwać z moich rąk. Zobaczył na ekranie swoje zdjęcie i wytknął mi język.
- Zobaczysz, że ty też będziesz miała takie zdjęcie! - puścił mi oczko po czym delikatnie pocałował najpierw w usta, a potem w brzuch.
- Mmm jaki milusi. - złapałam go za podbródek.
- Dla Was zawsze! - zrobił dumną minę.
Opadłam z powrotem na poduszkę. Neymar przeciągnął się i wstał.
- Ja idę zrobić śniadanie. No, ale tylko sobie, bo ty po dzisiejszym wybryku nie zasługujesz! - zmarszczył nos.
Myślałam, że zaraz zemdleję ze śmiechu. Po chwili spoważniałam. Wyszłam z cieplusiego, milusiego łóżka i podeszłam do chłopaka. Uwiesiłam się na jego szyi. Odchylała się, a po chwili przybliżałam dając mu soczystego buziaka. Tak kilka razy.
- No przekonałaś mnie Natalio Da Silva Santos Junior. Jak to pięknie brzmi... - rozmarzył się.
- No wiem, wiem. - posmyrałam Go po policzku. - A teraz śniadanie. - lekko się odchyliłam.
- No dobrze moja żono! - krzyknął schodząc po schodach.
Szczęśliwa jak nigdy opadłam na łóżko. Miałam najlepszego męża na świecie, piękny dom, dziecko w drodze. Czego chcieć więcej? Później razem z Neymarem zjadłam śniadanie. On stwierdził, że pojedzie do sklepu po artykuły spożywcze. Napisałam mu listę. Zostałam sama w domu. Skierowałam się do łazienki. Umyłam swoje ciało. Ubrałam na nie miętową sukienkę, w której mój brzuch ładnie się prezentował. Poszłam do salonu na sofę. Nie chciałam tak bezczynnie siedzieć. Miałam pomysł, aby przejść się na basen. Podobno to dobry sport dla kobiet w ciąży. Włożyłam do torby strój kąpielowy, ręcznik, żel i klapki. Zniosłam ją na dół. Napisałam chłopakowi karteczkę.
,, Poszłam na basen. Mogę się trochę spóźnić. Kocham Cię! Natalia''. Założyłam na sukienkę cienką kórtkę dżinsową. Do tego były czarne baletki z kokardką. Wyszłam z mieszkania wcześniej go zamykając. Wsiadłam za kierownicę czarnego audi Q5. Zapięłam pasy i wyruszyłam w stronę kąpieliska. Po chwili parkowałam na parkingu. Zamknęłam auto i weszłam do budynku. Zapłaciłam za pobyt tam i weszłam do szatni. Przebrałam się i weszłam do basenu. Woda była ciepła. Właściwie to idealna. Popływałam trochę takim stylem, trochę takim. Nagle zaczepił mnie jakiś młody mężczyzna.
- Przepraszam ja miałbym małą propozycję. - oznajmił mi.
Miałam dziwne wrażenie, że skądś go znałam.
- Tak, słucham?
- Jest pani piękną kobietą. Widzę, że pani jest w ciąży. - zwrócił wzrok na brzuch. - Chciałem zrobić sesję ciężarnych kobiet. Pani jest idealną kandydatką. - wypowiedział to zdanie ze strasznym entuzjazmem.
------------------
Czy Natalia przystanie na propozycję chłopaka?
9 komentarzy = 32 rozdział :)))
- To może chociaż pozbawimy Cię górnej partii ubrań? - zaproponował mi.
- Jeśli tak bardzo chcesz. - rozłożyłam ręce na znak, że się zgadzam.
Chłopak ucieszył się niesłychanie.
- No, ale może nie tu. W końcu od czego jest sypialnia. - podniósł mnie.
Weszliśmy na górę. Siedziałam na silnych rękach Neya. Lekko kopnął nogą w drzwi. Widziałam, że chciał już to zrobić. Czym prędzej położył mnie na łóżku. Podparty na łokciach patrzył się na mnie. Ta chwila rwała przez co najmniej 5 minut. Jego oczy zaczęły prawie płonąć. Podniósł mnie leciutko do góry i odpiął ekspres od sukienki. Zdjął ją ze mnie. Leżałam przed nim w samym staniku i majtkach.
- Oj Natalia. - zatopił się w moich ustach.
Zachłannie mnie całował wolno dobierając się do moich piersi. Czułam, że miał problem ze stanikiem. Musiałam temu mojemu niezdarze pomóc. W końcu w 'bitwie' z biustonoszem udało mu się wygrać. Po naszej 'zabawie' położyliśmy się nadzy spać. Rankiem gdy blade, słoneczne promienie weszły do pokoju obudziłam się. Neymar słodko chrapał obok mnie. Miał tak zabawnie ułożone włosy, że musiałam zrobić mu zdjęcie. Zgarnęłam ręką telefon, który leżał na półce. Włączyłam szybko aparat. Zdjęcie wyszło super, a ja nadal się śmiałam. Chyba obudziłam tym Neymara.
- Co ty się tak chichrasz? Wyspać już się nie można? - mówił nadal mając zamknięte oczy.
- No tak jakoś. - od śmiechu bolały mnie już policzki.
- Kurde o co chodzi?! - zobaczył, że wgapiam się w telefon. - Co tam jest?! Pokaż! - toczyliśmy walkę o mój telefon.
Chłopakowi udało się go wyrwać z moich rąk. Zobaczył na ekranie swoje zdjęcie i wytknął mi język.
- Zobaczysz, że ty też będziesz miała takie zdjęcie! - puścił mi oczko po czym delikatnie pocałował najpierw w usta, a potem w brzuch.
- Mmm jaki milusi. - złapałam go za podbródek.
- Dla Was zawsze! - zrobił dumną minę.
Opadłam z powrotem na poduszkę. Neymar przeciągnął się i wstał.
- Ja idę zrobić śniadanie. No, ale tylko sobie, bo ty po dzisiejszym wybryku nie zasługujesz! - zmarszczył nos.
Myślałam, że zaraz zemdleję ze śmiechu. Po chwili spoważniałam. Wyszłam z cieplusiego, milusiego łóżka i podeszłam do chłopaka. Uwiesiłam się na jego szyi. Odchylała się, a po chwili przybliżałam dając mu soczystego buziaka. Tak kilka razy.
- No przekonałaś mnie Natalio Da Silva Santos Junior. Jak to pięknie brzmi... - rozmarzył się.
- No wiem, wiem. - posmyrałam Go po policzku. - A teraz śniadanie. - lekko się odchyliłam.
- No dobrze moja żono! - krzyknął schodząc po schodach.
Szczęśliwa jak nigdy opadłam na łóżko. Miałam najlepszego męża na świecie, piękny dom, dziecko w drodze. Czego chcieć więcej? Później razem z Neymarem zjadłam śniadanie. On stwierdził, że pojedzie do sklepu po artykuły spożywcze. Napisałam mu listę. Zostałam sama w domu. Skierowałam się do łazienki. Umyłam swoje ciało. Ubrałam na nie miętową sukienkę, w której mój brzuch ładnie się prezentował. Poszłam do salonu na sofę. Nie chciałam tak bezczynnie siedzieć. Miałam pomysł, aby przejść się na basen. Podobno to dobry sport dla kobiet w ciąży. Włożyłam do torby strój kąpielowy, ręcznik, żel i klapki. Zniosłam ją na dół. Napisałam chłopakowi karteczkę.
,, Poszłam na basen. Mogę się trochę spóźnić. Kocham Cię! Natalia''. Założyłam na sukienkę cienką kórtkę dżinsową. Do tego były czarne baletki z kokardką. Wyszłam z mieszkania wcześniej go zamykając. Wsiadłam za kierownicę czarnego audi Q5. Zapięłam pasy i wyruszyłam w stronę kąpieliska. Po chwili parkowałam na parkingu. Zamknęłam auto i weszłam do budynku. Zapłaciłam za pobyt tam i weszłam do szatni. Przebrałam się i weszłam do basenu. Woda była ciepła. Właściwie to idealna. Popływałam trochę takim stylem, trochę takim. Nagle zaczepił mnie jakiś młody mężczyzna.
- Przepraszam ja miałbym małą propozycję. - oznajmił mi.
Miałam dziwne wrażenie, że skądś go znałam.
- Tak, słucham?
- Jest pani piękną kobietą. Widzę, że pani jest w ciąży. - zwrócił wzrok na brzuch. - Chciałem zrobić sesję ciężarnych kobiet. Pani jest idealną kandydatką. - wypowiedział to zdanie ze strasznym entuzjazmem.
------------------
Czy Natalia przystanie na propozycję chłopaka?
9 komentarzy = 32 rozdział :)))
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)